piątek, 20 stycznia 2012

"Trzeba rekonstruować tradycyjną kulturę polską" - wieczór autorski Wojciecha Wencla

"Chodzi o to, by Smoleńsk, który wyzwolił w Polakach falę energii, stał się także impulsem do zmiany nie tylko politycznej, nie tylko kulturalnej, ale zmiany obyczajowości" - powiedział poeta Wojciech Wencel podczas wieczoru autorskiego. - "Najistotniejszy cel II obiegu - rekonstruować tradycyjną kulturę polską, która została całkowicie wyparta i robić to z dumą".
IMG_2524mbx


W kawiarni Serafino mieszczącej się w domu Pielgrzyma Amicus odbył się wieczór autorski Wojciecha Wencla, zorganizowany przez Zespół Edukacyjny Solidarnych 2010.

Poeta recytował wiersze z tomu „De profundis”, jak i z wcześniejszych zbiorów poezji ("Podziemne motyle"), opowiadał o swojej twórczości, poetyckiej i publicystycznej (jest felietonistą tygodników „Gość Niedzielny” i „Gazeta Polska”, współpracownikiem „Arcanów”, opublikował zbiór "Niebo w gębie"), mówił o konieczności budowania II obiegu. Odpowiadał na pytania i oczywiście podpisywał swoje tomiki i książki.

Warto dodać, że Wojciech Wencel jest laureatem Literackiej Nagrody im. Józefa Mackiewicza za tom "De profundis", w którym znalazły się utwory poświęcone tragedii smoleńskiej czy rzezi na Wołyniu w 1943 roku.
(W listopadzie ubiegłego roku przygotowaliśmy relację z tej uroczystości:
http://www.blogpress.pl/node/10429 )

Poproszony na początku spotkania o rozwinięcie słów, które wypowiedział m.in. podczas wręczania tej nagrody: „Pisząc utwory, które później złożyły się w „De profundis”, głęboko odczuwałem ciągłość pokoleń. Jak napisałem w jednym z wierszy, „patrzyły na mnie jak w lustro wierne oczy poległych. To samo dotyczy dawnych poetów, których głosy rozpoznawałem na poziomie języka”, odparł:

„To się odbywa w trakcie pisania na poziomie języka, poprzez skojarzenia, poprzez to, że w pewnych frazach, które do mnie przychodzą, rozpoznaję nutę np. mickiewiczowską czy Czechowicza czy Herberta, Lechonia. Nigdy wcześniej nie miałem takiego doświadczenia na taką skalę. (..) Tutaj miałem to doświadczenie bardzo silnej obecności tych dawnych poetów.(..) Każda z tych fraz przychodziła jako odpowiedź na jakąś moją frazę. Później polegało to na rozwijaniu, (..) Miałem w tym wszystkim poczucie jakiejś wspólnoty poetów. To pozwoliło mi zrozumieć dobrze to co Jarosław Marek Rymkiewicz nazwał morzem języka poetyckiego poza czasem, że wszyscy poeci w pewnym sensie istnieją w takim wiecznym teraz i oni bez względu na to kiedy się urodzili, przemawiają ze środka czasu. (…) Zawsze ta przestrzeń, do której wchodziłem, ten środek czasu, był pusty, był tam Bóg, ale nie było ludzi, za chwilę się okazuje, że jest tam tłoczno od poetów i to było niesamowite przeżycie. (..) Wzruszałem się tym spotkaniem (..) że tak żywo odczuwam ich obecność i że im zależy na tym, żeby brać udział w pisaniu tego tomu. (..) Po Smoleńsku oni wydawali mi się bardziej żywi niż zmarli, a ja czasami zastanawiałem się, czy jeszcze żyję czy jestem po tamtej stronię. To Smoleńsk otworzył groby historii, pozwolił ożyć poetom i dawnym bohaterom. Pozwolił im do nas mówić. (…) Smoleńsk oświetlił naszą historię, oświetlił te miejsca historii, które mogą nas czegoś nauczyć i które wchodzą w dialog z naszym doświadczeniem. (..) Smoleńsk jest najważniejszym wydarzeniem naszego pokolenia czy naszych pokoleń żyjących współcześnie”.

IMG_2502mb

Nawiązując do polemiki z realistami czy tymi, którzy uważają, że nie powinno się budować alternatywnego II obiegu, lecz korzystać z mainstreamu, odpowiedział, że powstanie II obiegu niesie pozytywne wartości dla tej wspólnoty: „Zatrzymaliśmy się w biegu, aby odzyskać swoją tożsamość” – powiedział. W przeciwnym wypadku nastąpiłby powrót do tego, co było. „Trzeba budować pozytywne zaplecze, jednoczyć się. To jest najistotniejszy cel II obiegu, rekonstruować tradycyjną kulturę polską, która została całkowicie wyparta i robić to z dumą. To my jesteśmy centrum. I nie zrobimy tego bez pomocy tych, którzy byli przed nami, bez powrotu do tradycji”.

Analizując obecną rzeczywistość powiedział: Dzisiejsza kultura jest kulturą cyników i szyderców. J.M. Rymkiewicz mówił kiedyś o terrorze szyderców. (…) Cała kultura europejska jest oparta na czymś poważnym - na krwi i krzyżu, na cierpieniu, natomiast rządzą nami szydercy, ludzie, którzy się śmieją ze wszystkiego. (..) Taka ma być nowa kultura – ironiczna, prześmiewcza. Przecież to są ludzie, których żadne wartości nie interesują. Doszło do tego, że ludzie po uniwersytetach, doktorzy śmieją się z tych samych dowcipów, co Kuba Wojewódzki czy ci chłopcy co sikają do zniczy na Krakowskim Przedmieściu.

Dlatego, jak mówił Wencel, to my musimy podjąć trud odbudowy kultury. Trzeba napisać na nowo historię literatury, w której zabrakło takich pisarzy i poetów jak Florian Czarnyszewicz (z jego powieścią „Nadberezyńcy”) czy Kazimierz Wierzyński, który przecież pisał także po wojnie, choć znamy go głównie z twórczości skamandryckiej („Wiosna i wino”, „Wróble na dachu”). Tymczasem na emigracji pisał dużo, a jednym z jego wierszy jest utwór „Na rozwiązanie Armii Krajowej”.

Trzeba więc pokazywać zapomnianych pisarzy. Chodzi o to, by zgromadzić po jednej stronie tych wszystkich, którzy dotąd byli odsuwani – twórców, pisarzy, kompozytorów, malarzy. Trzeba ich pokazać i wtedy dopiero będzie to przekaz dla innych. Tu chodzi o odbudowę całej kultury – dodał Wencel. Postawa wielu twórców, którzy „nie chcieli zapisać się do salonu”, postawa wyrzekania się sławy i wysokich nakładów, pozostawania w cieniu jest wartościowa pod względem chrześcijańskim, ale „w interesie polskiej kultury jest to, żeby pokazać, że państwo nie funkcjonuje normalnie, a ludzie dowiedzą się o tym, gdy pokażemy skalę tego zjawiska, ilu nas jest, ilu przeszło podobną drogę.” – mówił Wojciech Wencel. – „drogę od dobrze zapowiadających się twórców, którzy w pewnym momencie wybrali dawanie świadectwa prawdzie i wtedy skończyły się recenzje”.

IMG_2636mb

Pytany o stosunek do mediów mainstreamowych, powiedział: Ci którzy pozostają w głównym nurcie tworzą alibi dla kultury III RP, która jest oparta na kłamstwie. „Im się tylko wydaje, że są traktowani przez ogół jako normalni publicyści”.

Według Wencla, II obieg jest próbą odzyskania wolności. Ci, którym się wydaje, że są w głównym nurcie (jak Warzecha, Wildstein), tak naprawdę nie są do niego zaliczani. Przy czym oni „są ustawiani. To nie jest dialog równorzędny” – mówił, odnosząc się do polemik Rzeczpospolitej z Gazetą Wyborczą. „To jest dialog konia z mrówką, biorąc pod uwagę możliwości środowiska Gazety Wyborczej (..) Oni też mówią do przekonanych tak naprawdę. Wolą się oszukiwać, że ich wyważenie jest zauważane w świecie. Tego nikt nie zauważa”.

To nie jest gra argumentów. – tłumaczył Wencel. - Tu są wykorzystywane socjotechniczne chwyty, żeby ich ośmieszyć, żeby pokazać jako takie getto; ludzi, którzy nie przystają do współczesnego świata.

Ważne jest wyznaczenie granicy, żeby było wiadomo, kto jest kim, bo ludzie są zagubieni.

Według Wencla,„II obieg nie jest ucieczką, jest pójściem na konfrontację - kultury, dwóch wizji świata"..

Przypomniał też, że inaczej jest określany teraz np. Mickiewicz, nie mówi się o nim jako o wieszczu, ale jako o Towiańczyku, sekciarzu.

„Świat ma zostać sformatowany – powiedział poeta.– Za pięć lat już nie będziemy się różnić, wszyscy będziemy sformatowani. Ta droga I obiegu tak wygląda.

Odnosząc się ponownie do publicystów pozostających w głównym nurcie, Wojciech Wencel dodał: „Oni będą stopniowo zmiękczać swoje argumenty. Jak im już wycofają Palikota, to powiedzą: Nie jest źle. Osiągnęliśmy to, że Palikot… I wrócą do tej kultury z Baumanem, Michnikami i dalej będą w tym egzystować i dalej będą się „pięknie różnić. A na koniec przestaną się różnić i powiedzą: Ważne, że się nie kłócimy i że to jest wartość".

„Chodzi o to, by Smoleńsk, który wyzwolił w Polakach falę energii, stał się także impulsem do zmiany nie tylko politycznej, nie tylko kulturalnej, ale zmiany obyczajowości" - powiedział Wojciech Wencel.

Przywołał też słowo często obecnie używane w mediach: „narracja”. „Dlaczego ludzie wybierają to co jest głupie, a nie to co jest prawdopodobne? Bo to jest część narracji. Liczy się spójność narracji, najbardziej absurdalnej, ale odwołującej się do najniższych instynktów: zawiści, szyderstwa wobec czegoś poważnego. Na tym polega popularność PO, że mediom udało się wytworzyć mechanizm, który jest istotą zła. Przedstawić wszystkich dookoła jako podłych. Ten mechanizm jest strasznie prostacki”.

Na pytanie o to, czy był zachęcany do tego, by zmienić tematykę swojej poezji czy publicystyki i tym samym przyłączyć się do głównego nurtu, przytoczył przykład rozmów ze Stefanem Chwinem czy Jerzym Stuhrem. Dodał, że powiedziano mu, że „jest wiele wybitnych ludzi w Polsce, którzy uważają Pana za świetnego poetę, ale nie mogą tego powiedzieć publicznie ze względu na Pana poglądy. To zostało powiedziane wprost. Ja się poczułem jak na werbunku. To nie jest jednostkowy przykład”.
Przy tym na takie rozmowy są wysyłani ludzie ze znanymi nazwiskami, którzy de facto mówią językiem ubeków.

„Ja się na coś takiego nie godzę” – podkreślił Wencel. – Wolę nie być pisarzem w tym świecie.

Jednak powiedział, że do wielu ludzi przemawia argument ekonomiczny, gdyż za krótki tekst opublikowany w mainstreamowym czasopiśmie dostaje się większe wynagrodzenie niż za dłuższy w niezależnym piśmie.

„To ich decyzje.” – dodał. - „Ale chodzi o to, żeby oni sobie uświadomili, że bardzo blisko od takiej postawy, wbrew ich intencjom, do zdrady elit. Do powtórzenia tego, co było w komunizmie. Kiedy intelektualiści odrywają się od narodu, zaczynają uważać, ze Polska zaczyna się w warszawskich restauracjach, w świecie mediów, nie mają kontaktu ze swoim czytelnikiem, nie chcą reprezentować jego interesów, tylko traktują to jako rzemiosło. Jest bardzo łatwo oderwać się od tego narodu i ugrzęznąć”.

Nawiązując do prób przekonania „lemingów” powiedział: „Trudno sobie wyobrazić to, że ktoś przeczyta błyskotliwy tekst prawicowego publicysty i stwierdzi: O! Wszystko co do tej pory robiłem było idiotyzmem. (..) Musi nastąpić jakiś krach, żeby oni stwierdzili: Ach, ten Tusk to jednak nie jest taki super, bo zabiera mi pieniądze. Być może to zdejmie z nich te czarne okulary w spojrzeniu na konserwatywne formacje. Na siłę ich nie zmienimy."

II obieg, jak podkreślił, skierowany jest do tych, którzy czytają książki, interesują się kulturą, pozostali będą reagować na zmiany ekonomiczne, na to co będzie się mówiło w mediach.

"Jestem zbudowany tym, co widzę na Krakowskim Przedmieściu. Polityka jest konsekwencją wartości, ale wartości są na pierwszym miejscu". - podkreślił Wojciech Wencel.

Pod koniec spotkania mówił o najważniejszej książce swego życia, którą zabrałby na bezludną wyspę. To "Nadberezyńcy" Floriana Czarnyszewicza (1895-1964), którą odkrył dzięki "Arcanom". To obraz mieszkańców polskich Kresów, zamieszkałych za Berezyną w latach kształtowania się granic II Rzeczpospolitej. Jak powiedział, jest to książka napisana z miłością do szczegółu ich życia codziennego i obyczajów. "To jest polski Kosmos. To jest Mackiewicz, ale bardziej chrześcijański. Jest lepsze niż Mackiewicz, moim zdaniem. To niesamowita książka." - dodał Wencel.

"To jest też ważne w II obiegu, żeby każdy z nas znajdował to co zaniedbał, żyjąc w I obiegu. Szukać takich miejsc w kulturze, żeby rodziły się z tego autentyczne fascynacje, spotkania, które zostawiają ślad, które nas rozwijają. I to buduje też naszą siłę. To nie jest tylko polemika, to nie jest antysalon. To jest coś realnego, co stanowi o naszej tożsamości".




Cz. 1 (Początek spotkania i recytacje)



Cz. 2 (Rozmowa - odpowiedzi na pytania)





IMG_2457mb

IMG_2512mb

IMG_2467mb

IMG_2439mb

IMG_2580mb

IMG_2523mb

IMG_2653mb

IMG_2531mb


IMG_2679mb

Relacja: Margotte

Spotkanie odbyło się 18 stycznia.