18 stycznia 2017 roku w Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie odbyła się debata poświęcona historii relacji polsko-węgierskich. Prelegentami byli: Paweł Lisicki - redaktor naczelny "Do Rzeczy", pisarz Grzegorz Górny oraz Janos Tischler - dyrektor Węgierskiego Instytutu Kultury w Warszawie. Spotkanie prowadził Artur Kolęda z Muzeum Sportu i Turystyki.
Honorowymi gośćmi debaty byli przedstawiciele ambasady węgierskiej w Polsce oraz poseł Piotr Naimski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, przewodniczący polsko-węgierskiej grupy parlamentarnej.
Warto dodać, że rok 2016 Sejm i Senat Rzeczypospolitej Polskiej oraz Zgromadzenie Narodowe Węgier ogłosiły Rokiem Solidarności Polsko-Węgierskiej dla uczczenia 60. rocznicy wydarzeń w Poznaniu i Budapeszcie w 1956 roku. W związku z tym Muzeum Sportu i Turystyki wraz z Węgierskim Muzeum Olimpijskim i Sportu w Budapeszcie – we współpracy z Węgierskim Instytutem Kultury w Warszawie – przygotowało wystawę „Rywale na boisku – Przyjaciele na co dzień. Sportowe pojedynki polsko-węgierskie”, która była prezentowana w warszawskim Muzeum we wrześniu i październiku ubiegłego roku.
Debatę rozpoczął Artur Kolęda, przywołując cytat ze słów działacza politycznego i publicysty Stanisława Worcella, który był w bliskich stosunkach z emigracją węgierską w Paryżu, w tym z Ludwikiem Kossuthem, wielkim patriotą węgierskim:
"Węgry i Polska to dwa wiekuiste dęby. Każdy z nich wystrzelił pniem osobnym i odrębnym, ale ich korzenie, szeroko rozłożone pod powierzchnią ziemi, splątały się i zrastały niewidocznie. Stąd byt i czerstwość jednego jest drugiego warunkiem życia i zdrowia".
Według Grzegorza Górnego istnieje pewne podobieństwo między początkami państwa polskiego i państwa węgierskiego. Stefan I został jednak koronowany wcześniej niż Bolesław Chrobry. "Przez wiele wieków Polska i Węgry były rejonami konsolidacji politycznej w Europie Środkowej, organizmami państwowymi, które skupiały wokół siebie inne etnosy, stawały się monarchiami wielonarodowymi".
To poczucie wielowiekowej historii i osiągnięć kulturowych sprawia, że oba państwa czują się uprawnione do tego, by zabierać dziś mocniej głos w sprawach przyszłości Unii Europejskiej.
Polskę i Węgry łączyły związki dynastyczne, za czasów Piastów i Arpadów, a później Jagiellonów i Andegawenów. Warto przywołać takie postacie, jak św. Kinga, córka króla Węgier Beli IV, żona Bolesława V Wstydliwego, czy jej siostra, błog. Jolanta, żona Bolesława Pobożnego.
Jak zauważył Górny, oba państwa stanowiły przedmurze chrześcijaństwa przed najazdami ze wschodu, co naturalnie je do siebie zbliżało. Głownie były to najazdy mongolskie, a później tureckie. Nawała turecka położyła kres państwowości węgierskiej po bitwie pod Mohaczem w 1526 roku. Janos Tischler przypomniał legendę o św. Emeryku, królewiczu węgierskim, synu Stefana I, który podarował klasztorowi na Łysej górze Święty Krzyż.
Jak zauważył Paweł Lisicki, pierwszym zrębem wspólnoty była cywilizacja łacińska, która dotarła do obu państw z Rzymu. "Przyjęcie chrześcijaństwa uniwersalizowało wizje państwa i to co niosła w sobie dynastia". Łączył także uniwersalny język - łacina, w którym porozumiewały się ówczesne elity: polityczne i kościelne. Dzięki temu mogła się dokonywać wymiana doświadczeń, mogła się budować wspólnota środkowoeuropejska.
Warto przypomnieć także, że z Węgier były sprowadzane zakony, np. paulini przez Władysława Opolczyka w XVI w.
Drugim elementem łączącym oba państwa było poczucie zagrożenia z zewnątrz.
Również pierwszy z Andegawenów na tronie węgierskim Karol Robert poślubił Elżbietę Łokietkównę, z tego małżeństwa pochodzi późniejszy król Węgier i Polski Ludwik Węgierski, ojciec Jadwigi. Jednak, jak przypomniał Janos Tischler, nie obyło się bez konfliktów w samych Węgrzech, gdyż jeden z magnatów dokonał zamachu na rodzinę królewską, mogło to być związane z poczynaniami królewicza polskiego Kazimierza wobec córki tego magnata.
Grzegorz Górny z kolei zauważył, że panowanie Ludwika Węgierskiego wiąże się z przywilejem koszyckim. Przywilej był nadany polskiej szlachcie w zamian za uznanie praw do korony polskiej jednej z jego córek. "Szkoła historyczna, która mówi o słabości władzy królewskiej kosztem anarchii szlacheckiej, upatruje źródeł tego procesu podczas rządów Ludwika Węgierskiego". Nie zgodził się z tym Paweł Lisicki, który zauważył, że dzięki temu pierwszemu przywilejowi i kolejnym powstał "naród szlachecki", więc to raczej "początek świetności".
Janos Tischler przypomniał także o XIV-wiecznych zjazdach w Wyszehradzie, były to spotkania władców Polski, Czech i Węgier. Doszło wówczas do zawarcia sojuszu przeciwko niemieckim Habsburgom, to właściwie początki współpracy gospodarczej. Nieco później odbyła się słynna uczta u Wierzynka w Krakowie. Zresztą, jak podkreślili uczestnicy debaty, Kraków wówczas odgrywał dużą rolę w węgierskim życiu kulturalnym.
Grzegorz Górny przypomniał o tokajskim szlaku winnym i podkreślił, że w XV wieku najmocniejszą walutą w Europie był węgierski dukat.
Również w XVI wieku trwały związki dynastyczne polsko-węgierskie, pierwszą żoną Zygmunta Starego była Barbara Zapolya, a Jan Zapolya ożenił się z jego córką,
Izabelą Jagiellonką. Jak zauważył Artur Kolęda, XVI wiek to nowa fala wpływów węgierskich, związana z panowaniem Stefana Batorego, jest to widoczne także w języku. Słowo husaria pochodzi właśnie z języka węgierskiego.
Janos Tischler stwierdził, że właśnie Stefan Batory, książę siedmiogrodzki i król Polski, nie figuruje na placu bohaterów w Budapeszcie, na którym stoi półkolista kolumnada, która przedstawia ważne postacie z węgierskiej historii. Wynika to z nastawienia antyhabsburskiego Stefana Batorego, a kolumnada powstawała przecież pod koniec XIX wieku, za czasów monarchii austro-węgierskiej.
Braterstwo polsko-węgierskie przejawiało się także później, w XIX wieku, gdy Polska znalazła się pod zaborami, a Węgrzy stali się częścią monarchii austro-węgierskiej. W powstaniu węgierskim 1848 roku wzięli udział polscy oficerowie, wśród nich generałowie: Józef Bem i Henryk Dembiński.
W czasie najazdu bolszewickiego jedynym państwem, który udzielił Polsce realnej pomocy były Węgry. Cały węgierski zapas amunicji został skierowany wówczas do naszego kraju. 12 sierpnia 1920 roku do Skierniewic dotarły wagony z tym bezcennym ładunkiem. "O tej pomocy węgierskiej powinniśmy zawsze pamiętać" - podkreślił Kolęda i dodał, że istnieją dwie tablice upamiętniające to wydarzenie: w Skierniewicach i w Warszawie.
Jak zauważył Grzegorz Górny, Węgrzy mieli w swojej historii epizod komunizmu, gdy w 1919 roku powstała Węgierska Republika Rad pod przywództwem Beli Kuna. "Na własnej skórze doświadczyli, czym jest czerwony terror. Wiedzieli, że jeżeli bolszewicy zwyciężą w Polsce, to z czasem może to dojść do nich." 0 mówił publicysta.
Uczestnicy debaty podkreślili, że układ w Trianon Polsce dawał niepodległość, ale upokarzał Węgrów, gdyż znaczna część obszaru została podzielona między sąsiadów.
Grzegorz Górny zaznaczył, że dla Węgrów państwami rozbiorowymi były mocarstwa zachodnie: Stany Zjednoczone, Francja, Wielka Brytania i Włochy. Inaczej w Polsce był wówczas odbierany prezydent Wilson, który był jednym z architektów naszej niepodległości.
Stąd "Zachód nie jest dla Węgrów tak mocnym punktem odniesienia jak dla Polski". podkreślił. Dodał, że do dziś Węgrzy mają pretensje do Rozgłośni Wolna Europa i do świata zachodniego za to, że byli oszukiwani w czasie powstania węgierskiego 1956 roku, przez radio zachęcano ich do trwania i obiecywano interwencję zachodu.
"Nie wiedzieli, że są skazani na pewną klęskę. Bronili się do ostatka. Gdyby wiedzieli, że żadnej interwencji nie będzie, nie narażaliby swego życia". - stwierdził Grzegorz Górny.
Tymczasem Polska jest najbardziej proamerykańskim krajem w Europie, na Węgrzech nie ma takiego nastawienia. To zasadnicza różnica między obu krajami. To - jak zauważył Paweł Lisicki - tłumaczy większą skłonność współczesnych Węgier do rozmów z Rosjanami, z Putinem, co dla polskiej klasy politycznej jest niewyobrażalne.
Jednak - co najważniejsze - Polskę i Węgry łączy historyczna wspólnota losów, poczucie "zagrożenia wynarodowieniem, zniszczeniem podmiotowości narodowej".
Artur Kolęda przypomniał także o kontaktach sportowych polsko-węgierskich w okresie międzywojennym. Podkreślił zwłaszcza, że w 1939 roku premier Węgier Pál Teleki stanowczo odmówił Adolfowi Hitlerowi możliwości dokonania inwazji na Polskę z terytorium Węgier, nakazał także zaminowanie tuneli na trasie linii kolejowej i ich wysadzenie w powietrze w przypadku próby sforsowania siłą przez Niemców.
Janos Tischler wyjaśnił, że Węgrzy byli wówczas w sojuszu z Niemcami, gdyż ci jako jedyni obiecali im rewizję granic wytyczonych w Trianon.
Pomimo to Węgrzy okazywali solidarność z Polską w czasie II wojny światowej - po inwazji niemieckiej znalazło na Węgrzech schronienie ponad 100 tysięcy polskich uchodźców, Węgrzy okazywali solidarność także podczas powstania warszawskiego 1944 roku.
Polacy zrewanżowali się w 1956 roku. Jak przypomniał János Tischler 23 października mieszkańcy Budapesztu zebrali się pod pomnikiem polskiego generała Józefa Bema, by w obliczu polskich przemian udzielić Polakom poparcia. Kiedy sowieckie czołgi wkroczyły do miasta, to Polacy wyrażali Solidarność z Węgrami i nieśli im pomoc: były to dary krwi, ubrania, lekarstwa i żywność.
Całośc dyskusji na filmie:
Relacja:
tekst - Margotte
foto i wideo - Bernard