piątek, 18 października 2019

Moralno-psychologiczne aspekty pomocy niesionej Żydom w czasie Holocaustu

Czy matka i ojciec są bardziej zobowiązani w stosunku do własnych dzieci, bo je powinni chronić, czy poświęcić je, ratując obcych ludzi?".
27 września w Centrum Edukacyjnym im. Janusza Kurtyki Przystanek Historia odbyła się debata z udziałem ks. Henryka Zielińskiego, dr. Tadeusza Epszteina i dr. Piotra Gontarczyka. Rozmowę prowadziła dr Barbara Stanisławczyk.
BS_1


Dr Stanisławczyk zwróciła uwagę na wstępie, że w dyskursie dotyczącym pomocy Żydom w czasie II wojny światowej pomija się często aspekt moralno-psychologiczny.

"Jak wygląda powinność moralna matki, ojca w sytuacji bardzo trudnego, tragicznego wyboru, kiedy grozi śmierć nie tylko nam ratującym, ale i naszym dzieciom, naszym bliskim? Czy matka i ojciec są bardziej zobowiązani w stosunku do własnych dzieci, bo je powinni chronić, czy poświęcić je, ratując obcych ludzi?".

AMP_1

Ks. Henryk Zieliński stwierdził: "Kościół głosi pewien porządek miłości. Mamy szczególne zobowiązania wobec tych, którzy są nam najbliżsi. (...) W Generalnej Guberni i na terenach wcielonych do III Rzeszy za pomaganie Żydom groziła śmierć".

AMP_2

Jak zauważył prof. Epsztein, Emanuel Ringelblum - twórca podziemnego archiwum getta warszawskiego, który wraz z rodziną ukrywał się w podziemnym schronie leżącym na posesji Mieczysława Wolskiego, (tzw. Bunkier „Krysia” przy ul. Grójeckiej 81), zdawał sobie sprawę z trudności przechowywania Żydów w czasie okupacji niemieckiej oraz z tego, co za to Polakom groziło, ale jednocześnie zarzucał im bierną akceptację zagłady.
W czasie rozmowy poruszono kwestię materialną - utrzymania ukrywających się Żydów.

"Sam Ringelblum mógł przez kilka miesięcy żyć w ukryciu dzięki temu, że ktoś się zgodził przyjąć pieniądze, wybudować bunkier-kryjówkę, utrzymywać ją, dbać o nią. To wszystko bardzo dużo kosztowało. (..) Państwo Wolscy nie byliby w stanie utrzymywać trzydzieści parę osób nawet przez parę dni bez odpowiednich środków. (..) W większości wypadków, żeby utrzymać się w ukryciu trzeba było mieć na to środki. Oczywiście były przypadki biednych osób, które były przyjmowane i utrzymywane, przede wszystkim dzieci. ale w przypadku większej liczby osób czynnik materialny często był konieczny".

AMP_3

Dr Piotr Gontarczyk zgodził się z tym, że aspekt materialny był ważny. "To było kosztowne; trzeba było dać komuś łapówkę, załatwić jedzenie, o które było trudno, czasami zdobyć dokumenty, pieniądze były niezwykle istotne", ale zdarzały się przypadki, gdy ludzie podejmowali się ukrywania Żydów kierowani chciwością, a motywem była chęć wydobycia kosztowności i dolarów.

Historyk zauważył: "Sytuacja nie jest tak prosta, że mamy tylko dwie postawy moralne, i decyzję - pomagać czy nie pomagać. Jest cała rzesza ludzi mieszkających na wsi, są granatowi policjanci, są strażacy, są sołtysi i ci, których hitlerowski aparat bezpieczeństwa i przymusu stawiał w sytuacji niezwykle trudnej moralnie. (..) Sołtysi byli regularnie wzywani do władz niemieckich i instruowani, że jeżeli zostanie znaleziony Żyd na wsi, to wieś pójdzie z dymem".

Dr Gontarczyk podkreślił: "Niemcy skonstruowali taki system przymusu, zagrożenia śmiercią, który nie pozwalał chłopom być wyłącznie świadkami".

Historyk dodał jednak: "Niesłychanie mnie niepokoi w ostatnich latach próba czynienia ze świadków Holocaustu współwinnych uczestników Holocaustu".

AMP_4

Dr Barbara Stanisławczyk, odnosząc się do aspektów moralnych, zauważyła, że zdarzało się, że członek wiejskiej społeczności sam decydował o ukryciu Żydów, kierując się moralnością chrześcijańską lub innymi aspektami, ale nie pytając sąsiadów ze wsi o to, czy oni również są gotowi poświęcić życie.

Poruszyła kwestię ukrywania dzieci żydowskich w domach prywatnych czy w zakonach katolickich. Dzieci były tam przyuczane do religii chrześcijańskiej, by łatwiej było je ukrywać przed Niemcami. Po wojnie nieraz środowiska żydowskie (bo ich rodzice często już nie żyli) je odbierały. Ta kwestia była dramatyczna dla obu stron.

Ks. Zieliński przywołał nazwisko ks. Marcelego Godlewskiego, proboszcza parafii Wszystkich Świętych w Warszawie (został pośmiertnie odznaczony medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata), który angażował się w niesienie pomocy Żydom, w tym dzieciom.
Księża wystawiali często fałszywe metryki ale także chrzcili całe rodziny żydowskie. - zauważył ksiądz Zieliński.

AMP_5

Jednak, jak stwierdził prof. Epszten, dla części Żydów, zwłaszcza tradycyjnych, te dzieci były uratowane fizycznie, ale stracone dla religii żydowskiej.

Kolejnym tematem dyskusji była kwestia relacji polsko-żydowskich w sytuacji, gdy Polacy i Żydzi znajdowali się po różnych stronach konfliktu politycznego, np. w Polsce wschodniej, gdzie wielu Żydów opowiedziało się po stronie Rosji Sowieckiej.

Prof. Epsztein w czasie dyskusji mówił o podziałach w samej społeczności żydowskiej, także w getcie, część przywódców żydowskich uważała, że nie powinno się walczyć, ale w ostatnim etapie istnienia getta warszawskiego większy wpływ miały żydowskie środowiska lewicowe, dla których aspekt religijny nie był już ważny.

AMP_6

Nawiązując do skali pomocy Żydom w Europie, ks. Zieliński powiedział, że w Yad Vashem jest najwięcej drzewek polskich, ale stosunkowo dużo jest nazwisk holenderskich, dodał jednak: "Proponuję, żebyśmy nie dyskutowali o liczbach. Nie dyskutujmy o tym, ilu, ale za jaką cenę. Polacy ratowali Żydów mimo że za to groziła śmierć i pacyfikacja wsi, w Holandii czy we Francji była grzywna".

Ksiądz zwrócił uwagę na obecną politykę władz Izraela, które chcą młodzież żydowską przekonać do pozostania we własnym kraju. "Oskarżenie Polski i Polaków wpisuje się nie tylko w roszczenia, ale także w system patriotycznego, nacjonalistycznego wychowania młodzieży w tym kraju". - zauważył.


Relacja wideo: Michał KK

Tekst: Margotte