"Przed nami również decyzja wynikająca z tego, jak modernizować siły zbrojne". 28 lutego w Centrum Edukacyjnym Przystanek Historia odbył się kolejny wykład dr. Jacka Bartosiaka pt. "1989-1991 czas transformacji – początki ucieczki na zachód" z cyklu "Polska geopolityka wczoraj, dziś i jutro".
"Polityka jest sztuką dużo trudniejszą od badań historycznych, dlatego, że jest sztuką w dużej mierze intuicyjną. Trzeba zgadywać, to dużo bardziej złożone. Natomiast z punktu widzenia ex post dużo łatwiej jest oceniać postępowania, mając w dodatku dokumenty". - zastrzegł na wstępie prelegent. - "Politycy, którzy muszą podejmować decyzje, mają pewne kalkulacje dotyczące równowagi sił. Mapa, którą oni mają przed sobą, często nie ma wiele wspólnego z umowami, porozumieniami, formalnymi dokumentami, które są tworzone".
Jak zauważył dr Bartosiak, rozpad Związku Sowieckiego roku wywołał w Polakach poczucie bezpieczeństwa oraz uczucie końca historii, wiarę w zachodnią pomoc w razie niebezpieczeństwa.
"To było bardzo infantylne, jak widać teraz. Po przystąpieniu do NATO uwierzyliśmy, że kolektywny system bezpieczeństwa działa sam z siebie, podczas gdy wszystkie systemy bezpieczeństwa wcześniej czy później wyczerpują swoją formułę. (..) My, będąc położeni na wschodniej flance, musimy się tym martwić i oceniać czy system wyczerpał czy nie. Dlatego w ostatnich latach tak bardzo niepokoimy się stanem Sojuszu Atlantyckiego oraz obecności amerykańskiej. Moim zdaniem, nadchodząca przyszłość zmusi nas do pewnych refleksji".
Dr Jacek Bartosiak mówił o zarysowującym się podziale społeczeństwa polskiego na tych, którzy chcą integracji europejskiej za wszelką cenę i budowy jednego państwa europejskiego oraz na frakcję niepodległościową, która chce niepodległości, nie wierzy w projekt europejski, chce go instrumentalnie wykorzystać i odciąć się od niego, gdy on będzie tonął i w oparciu o Stany Zjednoczone budować własną regionalną siłę.
Uznał, że dyskusja pomiędzy tymi dwoma frakcjami jest potrzebna.
Jak zauważył dr Bartosiak, "przed nami również decyzja wynikająca z tego, jak modernizować swoje siły zbrojne. W zależności od tego, jak definiujemy nadchodzące zagrożenia, wynikające z nowych uwarunkowań geopolitycznych, tak musimy przekształcić siły zbrojne RP. Jeżeli uznamy, że Amerykanie pozostaną w Europie i dalej będą najsilniejsi, to wówczas racjonalną opcją jest modernizować siły zbrojne pod wojnę, w której jesteśmy siłą komplementarną z Amerykanami. (..) Jeżeli uznamy, że będzie inaczej, będziemy musieli wystawić potężne siły zbrojne, prawdopodobnie główną armię lądową Europy na wschodnim przedmurzu, bo będziemy dalej odpowiadać za bezpieczeństwo pogranicza rosyjsko-europejskiego."
Zwrócił uwagę także na to, że jeśli projekt europejski jednak nie przetrwa, a Amerykanie się wycofają z Europy, możemy zostać sami w naszym regionie, podobnie jak to było w okresie międzywojnia. Wówczas musimy mieć siły zbrojne modernizowane do nielinearnej limitowanej wojny na całym Międzymorzu.
Relacja:
tekst - Margotte
wideo - Michał KK