poniedziałek, 15 lipca 2019

Ukadrowienie agentury SB i WSW

"Dałem się zwerbować (..). Popłynąłem, wyzbywając się hamulców moralnych. Przekroczyłem rubikon i stałem się jednym z nich. Chciałem tam zrobić karierę. Chciałem być dobrym funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa". 31 maja 2019 roku, w Centrum Edukacyjnym IPN „Przystanek Historia” im. Janusza Kurtyki w Warszawie, odbyła się dyskusja z cyklu Tajemnice bezpieki”. W spotkaniu zatytułowanym „Ukadrowienie agentury SB i WSW – studium przypadków” udział wzięli: dr Witold Bagieński, Bartosz Kapuściak, Janusz Molka - agent SB i funkcjonariusz SB i MSW oraz Bogdan Rymanowski. dyskusję prowadził Piotr Woyciechowski.
2019.05.31_Ukadrowienie agentury01m


Jak zauważył prowadzący, to pierwsze publiczne spotkanie w którym bierze udział bohater książki Bogdana Rymanowskiego "Ubek: wina i skrucha" - Janusz Molka, tajny współpracownik SB, który z czasem został etatowym funkcjonariuszem MSW w Gdańsku.

Jak czytamy w Biuletynie Informacji Publicznej IPN, Janusz Molka został zwerbowany do współpracy z SB w 1983 r. na zasadzie dobrowolności, przyjął pseudonim "Majewski", później C-15", a następnie na „Romkowski” i w końcu na „Nowak”. Przekazywane przez niego informacje pozwoliły na realizację skomplikowanych kombinacji operacyjnych. Uplasowany w strukturach opozycyjnych, przekazał szereg niezwykle wartościowych informacji o formach, metodach i zamierzeniach opozycji. 1 grudnia 1984 r. został przyjęty na etat niejawny jako młodszy inspektor do Wydziału III WUSW w Gdańsku, od 1 września 1989 r. został przyjęty na etat niejawny departamentu III MSW w Warszawie, a w maju 1990 r. był młodszym inspektorem Wydziału I Departamentu Ochrony Konstytucyjnego Porządku Państwa.

Janusz Molka stwierdził, że był wówczas nauczycielem historii w szkole muzycznej w Gdańsku a zarazem działaczem podziemia po stanie wojennym, aktywnym kolporterem. Według niego, praca dla SB to nie była jego własna wola, ale szantaż. "Dałem się zwerbować i co więcej, zostałem etatowym funkcjonariuszem SB. (..) Popłynąłem, wyzbywając się hamulców moralnych". - mówił.

2019.05.31_Ukadrowienie agentury04m

Bogdan Rymanowski wyjaśnił, że książka powstawała kilka lat, były to spotkania zarówno z Januszem Molką, jak i z jego ofiarami, tymi, o których donosił SB.
"Był osobą, która nie tylko wykonywała polecenia, ale sam się zadaniował. Był człowiekiem z ogromną inwencją, która służyła złej sprawie".

Autor książki "Ubek" zaznaczył: "Dla ostrożności własnej, ale także tego, żeby ta książka miała charakter zobiektywizowany, nie rozmawiałem tylko z panem Januszem, rozmawiałem także z ludźmi, z którymi on na przełomie lat 80. i 90. współpracował jako opozycjonista. I to co pan Janusz mi opowiadał, próbowałem weryfikować. Książka jest pewnym zderzeniem relacji pana Janusza, a z drugiej strony relacji ludzi, którzy znaleźli się w orbicie jego zainteresowań albo byli jego kolegami".

Jak zaznaczył Rymanowski, Janusz Molka był jednym z najcenniejszych źródeł Służby Bezpieczeństwa. Już w latach 70. miał kontakty z Aramem Rybickim i Aleksandrem Hallem (później Ruch Młodej Polski). Donosił na Lecha Kaczyńskiego, dobrze znał się z Grzegorzem Biereckim. Zetknął się także z Markiem Czachorem i Andrzejem Kołodziejem (Solidarność Walcząca). "Miał nieprawdopodobne możliwości, jeśli chodzi o inwigilację i przekazywanie informacji".

2019.05.31_Ukadrowienie agentury13m

Na pytanie o to, dlaczego to robił, sam wymyślając plany i kombinacje operacyjne, Janusz Molka przyznał: "Przekroczyłem rubikon i stałem się jednym z nich. Chciałem tam zrobić karierę. Chciałem być dobrym funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa".

Jak ujawnił Janusz Molka, w 1989 roku, w okresie wyborów czerwcowych, SB stała czymś w rodzaju podmiotu politycznego, oficerowie SB prowadzili poufne rozmowy z opozycjonistami.
Przed wyborami czerwcowymi 1989 r. Januszowi Molce przydzielono zadanie wsparcia kampanii Jana Józefa Lipskiego, jego konkurentem był wówczas kandydat związany z nurtem katolicko-narodowym (popierał go biskup z diecezji radomskiej).

2019.05.31_Ukadrowienie agentury09m

Piotr Woyciechowski przypomniał, że po wyborach do sejmu 1989 r. nastąpiło wyrejestrowanie agentury, która dostała się do sejmu X kadencji, ale z pozostawieniem kontaktów i zadaniowaniem tej agentury np. na wybór generała Jaruzelskiego na prezydenta.
Warto dodać, że gen. Henryk Dankowski sporządził charakterystyki wybranych parlamentarzystów sejmu kontraktowego, będących tajnymi współpracownikami SB, pod kątem ich dalszego wykorzystania.

W powstałym na jesieni 1989 r. Departamencie Ochrony Konstytucyjnego Porządku Państwa MSW nadal była prowadzona działalność operacyjna - wyjaśnił Molka, który informował wówczas o działalności posłów, którzy pochodzili ze środowiska gdańskiego.
Janusz Molka nie poddał się weryfikacji w 1990 r. Jak ujawnił, pracownicy UOP próbowali go zwerbować na tajnego współpracownika, chodziło o dalsze inwigilowanie Lecha Kaczyńskiego, którego rozpracowywał już wcześniej dla Służby Bezpieczeństwa.

Piotr Woyciechowski zauważył, że "ten przypadek uprawdopodabnia proceder przejmowania wpływów Służby Bezpieczeństwa, nawet w sposób nierejestrowany, przez Urząd Ochrony Państwa dla celów politycznych. Sama postać płk. Jana Lesiaka tego dowodzi, bo to był człowiek, który w ostatnich latach prowadził sprawę obiektową założoną na całe środowisko Ruchu Młodej Polski i przejął najprawdopodobniej całą agenturę z tym związaną, wykorzystywaną w ramach tzw. sprawy dezintegracji prawicy w początku lat. 90"

2019.05.31_Ukadrowienie agentury17m

Dr Witold Bagieński mówił o przypadku Mariana Zacharskiego, który najpierw został zwerbowany do współpracy w związku z pobytem w USA, a potem został przyjęty do służby, najpierw jako pracownik kontraktowy, a później jako formalny funkcjonariusz.
Wspomniał także o innych przypadkach ukadrowienia agentury.

2019.05.31_Ukadrowienie agentury23m

Bartosz Kapuściak stwierdził, ze jeśli chodzi o Wojskową Służbę Wewnętrzną, która prowadziła także działania wywiadowcze (kontrwywiad ofensywny - prace z pozycji zagranicy), była to na tyle cenna agentura, że instrukcje archiwalne polecały zachować teczki agentów, w związku z tym w IPN zachowało się najwięcej teczek tej właśnie agentury. W latach 70. Departament I MSW częściowo przejął tę agenturę, część przeszła do Zarządu II czyli wywiadu wojskowego.
Wojskowa Służba Wewnętrzna nie miała potrzeb ukadrawiania - wyjaśnił. Natomiast, jak zauważył, w Zarządzie II zdarzały się takie przypadki.



Relacja:
tekst - Margotte
wideo: Michał KK

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157709635546141/with/48281387172/