piątek, 22 stycznia 2016

Świat po przejściu mutacji metafizycznej czyli beckettowski wieczór autorski z Antonim Liberą Januszem Pydą i Wandą Zwinogrodzką


IMG_0998m
W dniu 11 stycznia 2015 roku Klub Ronina gościł Antoniego Liberę, pisarza, reżysera teatralnego, tłumacza i znawcę literatury Samuela Becketta oraz Janusza Pydę OP, dominikanina, wykładowcę filozofii i teologii dogmatycznej i duszpasterza akademickiego. Spotkanie poświęcone książce obydwu autorów, zatytułowanej „Jesteście na Ziemi, na to rady nie ma! Dialogi o teatrze Samuela Becketta”, prowadzone było przez Wandę Zwinogrodzką, teatrolog, byłą kierownik artystyczną Teatru TV, obecnie podsekretarza stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

IMG_1012m

Zdaniem Wandy Zwinogrodzkiej, prezentowana pozycja stanowi pierwszorzędny dyskurs na temat naszej kultury i cywilizacji. Samuel Beckett, jeden z najwybitniejszych pisarzy XX wieku, ze szczególną troską pochylał się nad duchową kondycją człowieka współczesnego i dlatego prowadzone rozmowy na temat jego twórczości muszą dotykać tego zagadnienia.

„W jakim punkcie znajduje się cywilizacja europejska? W jakim punkcie znajduje się kultura łacińska, która tę cywilizację powołała do życia? I jaka jest sytuacja egzystencjalna, duchowa człowieka współczesnego? To wszystko jest treścią tych rozmów prowadzonych w oparciu o kolejne analizy i interpretacje kolejnych dramatów Samuela Becketta.”

Stąd na początek, Wanda Zwinogrodzka zaproponowała zdefiniowanie kluczowego pojęcia – mutacji metafizycznej - które przewija się wielokrotnie w rozmowach autorów.

IMG_1008m

Antoni Libera zauważył, że nie jest to wyrażenie używane przez Becketta. Pojawia się ono raczej w religijno-filozoficznej debacie. Odnosi się do stanu światopoglądowego Europy, który rozpoczął się co najmniej od epoki renesansu i który doprowadził do tzw. odczarowania świata i takiego etapu laicyzacji, że dziś trudno jest stwierdzić, że żyjemy wciąż w epoce chrześcijańskiej.

Beckett „opisał sytuację człowieka w momencie, gdy korozja przestrzeni metafizycznej doprowadziła do załamania się gmachu, w którym człowiek żył przez dwa tysiące lat. I tym Beckett różni się od innych egzystencjalistów, którzy ogłaszali to z triumfem […] U Becketta jest to mówione z olbrzymią troską, żeby nie powiedzieć, z rozpaczą. On stwierdza, że ten gmach wartości, który wyrasta na wartościach wywodzących się z judeo-chrześcijaństwa zawalił się, a to co obiecywała nowoczesność, racjonalizm i nowoczesna nauka nie sprostało, nie dało zadość. […] Człowiek znalazł się znowu w punkcie zerowym, tylko w niezwykle rozwiniętej cywilizacji technicznej, która w dodatku go tłamsi i alienuje”.

IMG_1028m

Z kolei ojciec Janusz Pyda na pytanie Wandy Zwinogrodzkiej o powody zainteresowania tym becketowskim, zdesakralizowanym światem, który przeszedł mutację metafizyczną opowiedział o udziale Antoniego Libery w cyklu seminariów dominikańskiej Szkoły Czytania. Książka narodziła się z osobistych rozmów toczonych z Antonim Liberą wieczorami, po tych seminaryjnych spotkaniach. To dopiero wtedy ojciec Janusz Pyda zauważył, że Beckett nie jest pisarzem, którego można zignorować, a jednocześnie, że jego twórczość to „literatura à rebours chrześcijańska, specyficzna wizja świata i postawienie na głowie tego, co widać chrześcijańskimi oczami”.

Antoni Libera dodał, że te spotkania, a zwłaszcza rozmowy z ojcem Januszem Pydą odświeżyły jego spojrzenie na dzieła Becketta, którym zajmował się przez wiele lat. Dzięki ojcu Januszowi Pydzie uzmysłowił sobie, że cała twórczość Becketta jest odniesieniem do leibnizowskiej teodycei, do filozofii pocieszenia. A teraz, niejako na naszych oczach, filozofia pocieszenia zaczęła się załamywać i twórczość Becketta odnosi się do takiej właśnie sytuacji.

„Ludzkość do starożytności nie znała czegoś takiego jak pojednanie ze światem i znalezienie sensu człowieka na świecie. To przyszło z chrześcijaństwem i działało, a nawet można powiedzieć, że działa, przez dwa tysiące lat. To jest zupełnie nowa optyka, tego nie ma w starożytności ani w kulturze greckiej, nie mówiąc o kulturze rzymskiej czy starożytnym Egipcie, tego nie ma w buddyzmie. […] Pocieszenie, które przynosi chrześcijaństwo według Becketta przestaje działać, […] Człowiek coraz bardziej tracił duszę na rzecz materii, ulegał powolnej reifikacji [...] Jeżeli człowiek jest kupką materii, to staje pod znakiem zapytania kategoria duszy, kategoria wolnej woli, a to są kategorie kluczowe dla teologii chrześcijańskiej i dla filozofii pocieszenia”.

IMG_1031n

Zdaniem ojca Janusza Pydy zmiana ta zaczęła się od antropocentryzmu, od uczynienia człowieka miarą wszystkiego i postawienia go w miejscu, które wcześniej zajmował Bóg. Zdawać by się mogło, że będzie to działanie korzystnie wpływające na kondycję człowieka.

Tymczasem „wydaje się i to jest chyba diagnoza Becketta, że nie. To bycie w centrum, to bycie na piedestale, to bycie na pierwszym miejscu czyni go nieszczęśliwym w różnych wymiarach, w różnych sensach. Antropocentryzm […] sprawił, że człowiek marnieje, jak napisał Beckett. […] rozkoszując się swoim samopoznaniem człowiek coraz bardziej się w siebie zapada i coraz bardziej unieszczęśliwia. To, co było kiedyś jego orężem staje się przekleństwem. Rozum, intelekt, który pozwalał opanowywać świat staje się apodyktycznym tyranem, który nie pozwala człowiekowi szukać pocieszenia, nie pozwala wierzyć …”

Nieszczęście płynące z porzucenia metafizycznej rzeczywistości, jest w opinii ojca Janusza Pydy, istotą diagnozy Becketta.

Antoni Libera doprecyzował, że wizja Becketta jest bardzo unikatowa. Jest ona w jakimś stopniu wywiedziona z filozofii Giambattisty Vico, XVIII wiecznego włoskiego filozofa, co widać np. w beckettowskim utworze zatytułowanym „Wyludniacz”. W twórczości Becketta pojawia się też, jak wspólnie wywiedli autorzy, nowa kategoria fatum wiszącego nad losem człowieka. Jednostki podlegają tu konieczności, ale nie jest to determinizm o charakterze nowożytnym, a jak ujął to ojciec Janusz Pyda, odnoszący się raczej do postaci Mefistofelesa à rebours (z „Fausta” Goethego). Człowiek pełen dobrych zamiarów i chęci często nierozmyślnie czyni zło, odwrotnie niż diabeł, który wbrew swoim złym intencjom sprawia dobre rzeczy.

IMG_0999m

Pod koniec oficjalnej części spotkania Antoni Libera dokonał ciekawej interpretacji najbardziej znanego dzieła Samuela Becketta „Czekając na Godota”. Naprawdę warto posłuchać.

Po prezentacji rozpoczęła się rozmowa z publicznością.



Relacja: Ula (tekst), Margotte i Bernard (foto, wideo)



Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157663673529211