sobota, 5 marca 2016

Piotr Litka, Wojciech Sawicki i Piotr Jegliński o Kiszczaku, Jaruzelskim oraz konfidentach w organizacjach katolickich

24 lutego w Domu Dziennikarza wydawnictwo Editions Spotkania zorganizowało debatę pt."Organizacje katolickie w cieniu krzyża i czerwonej gwiazdy. Między kolaboracją a opozycją". Jednak w związku z ostatnimi wydarzeniami, a zwłaszcza opublikowaniem akt Bolka z archiwum Czesława Kiszczaka temat dyskusji znacznie się rozszerzył. Dyskutowano również o Lechu Wałęsie, generałach Wojciechu Jaruzelskim i Kiszczaku oraz ich wzajemnych relacjach.
IMG_2094m


W debacie udział wzięli: dziennikarz śledczy Piotr Litka, autor książki "Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Dni, które wstrząsnęły Polską", historyk Wojciech Sawicki, zastępca szefa Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, który m.in. badał akta STASI, Piotr Jegliński, szef Editions Spotkania, a także Piotr Wroński, były funkcjonariusz SB, autor książek "Spisek założycielski. Historia jednego morderstwa" oraz "Weryfikacja".

Piotr Jegliński zaczął spotkanie od refleksji dotyczącej różnych reakcji na książkę "Konfidenci" Sławomira Cenckiewicza, Piotra Woyciechowskiego i Witolda Bagieńskiego, opublikowaną w zeszłym roku.

IMG_2102m


Piotr Litka nawiązując do opublikowanych przez IPN materiałów z prywatnego archiwum Czesława Kiszczaka, wyjaśnił, że są wśród nich dokumenty mające związek ze śmiercią ks. Jerzego Popiełuszki, m.in. chodzi o prywatny list do nieznanej osoby, który potwierdza linię obrony generała.

IMG_2115m

Piotr Wroński, który pracował wówczas w Wydziale XI Departamentu I, wspominał poniedziałkową odprawę tuż po zabójstwie ks. Jerzego i z góry przyjętą narrację tamtych wydarzeń: porwanie księdza miało być zamachem na politykę porozumienia władz (gen. Jaruzelskiego i Kiszczaka) z Solidarnością.
"Nie jest możliwe, żeby tak mocny minister MSW, jakim był gen. Kiszczak, który przyszedł ze służb wojskowych i ściągnął ze sobą ludzi - na stanowiskach nadzorujących byli prawie sami wojskowi - nie wiedział, co robią jego pracownicy". - zaznaczył Wroński. - "Z punktu widzenia operacyjnego środowisku twardogłowych, przeciwników Jaruzelskiego i Kiszczaka, ta zbrodnia się nie opłacała. Oni musieli zakładać. że to wszystko pójdzie na nich. To było zrobione również po to, żeby z jednej strony pokazać opozycji, co możemy z wami zrobić, z drugiej strony pokazać: brońcie nas, bo tego nie zrobimy". Stąd ówczesny zwrot z języka propagandy: konstruktywna opozycja. "Zbrodnia na ks. Jerzym była również sygnałem dla opozycji, że ma tych wszystkich "oszołomków" wyrzucić, że jest opozycja dążąca do porozumienia, czyli ta, która popiera linię generała Jaruzelskiego i gen. Kiszczaka".

Według Wrońskiego, "to nie Jaruzelski rządził Polską, ale generał Kiszczak, który przez wiele lat rządził służbami specjalnymi, wojskowymi, potem cywilnymi, wszędzie byli jego ludzie". Wspomniany przez Litkę list Kiszczaka, zdaniem Wrońskiego, mógł być przygotowany na wypadek oskarżenia go o udział w zabójstwie ks. Jerzego.
"Niczego się nie dowiemy, dopóki Piotrowski nie zacznie mówić, dopóki nie zostanie wszczęte śledztwo i nie zostaną ujawnione akta ze zbioru zastrzeżonego, a także akta wojskowe". - dodał. - "Nazwałem to spiskiem założycielskim, bo po śmierci ks. Jerzego Popiełuszki opozycja zaczęła się dzielić i zaczęła eliminować takie grupy, jak Solidarność Walcząca"

IMG_2121m

Wojciech Sawicki pytany był o dokument, który znalazł w Urzędzie Gaucka w Berlinie, czyli raport Czesława Kiszczaka dla Moskwy, przetłumaczony na język niemiecki. Warto dodać, że Sawicki napisał na ten temat książkę, wydaną w 2002 roku (pt. "Raport Kiszczaka dla Moskwy").

Historyk podkreślił:
"Kiszczak zawsze był człowiekiem Moskwy. Wywodził się ze służb wojskowych, które były najbardziej podporządkowane Moskwie, bardziej niż Służba Bezpieczeństwa. O ile UB była zbrodnicza i służyły w niej osoby pochodzenia żydowskiego, Polacy, doradcy radzieccy, to w Informacji Wojskowej - poprzedniczce WSW - wszystkie kierownicze stanowiska pełnili Rosjanie. Językiem dokumentów był rosyjski. z takiego środowiska wyszedł Kiszczak. To nie są polscy renegaci, czy przedwojenni komuniści, te służby zakładali Rosjanie. Były to najbardziej zbrodnicze, najbardziej brutalne służby. W pewnym momencie to Kiszczak był oficerem prowadzącym Jaruzelskiego, nigdy nie było odwrotnie. Ale gdy Jaruzelski awansował w strukturach MON, zawsze ciągnął ze sobą Kiszczaka".

Zdaniem Sawickiego, są silne przesłanki źródłowe przemawiające za tym, że teczka agenta "Wolskiego", czyli Jaruzelskiego z lat młodzieńczych, z Informacji Wojskowej z lat 50., została z archiwum WSW usunięta przez Czesława Kiszczaka i prawdopodobnie mu oddana. Istnieje także duże prawdopodobieństwo, że ta teczka się zachowała w materiałach po gen. Jaruzelskim.
Sawicki omówił także pokrótce kwestię teczki TW Bolka.

IMG_2109m

Piotr Litka dodał, że różne akta są przechowywane w prywatnych domach (choć nie ma informacji w dokumentach o wypożyczeniach) lub są obecnie niszczone.

Niszczone od stycznia 1990 roku były teczki ewidencji operacyjnej dotyczące kapłanów i ludzi Kościoła. Jak zaznaczył, totalna inwigilacja ludzi Kościoła katolickiego w Polsce nastąpiła zaraz po wojnie. Teczkę operacyjną miał każdy duchowny w Polsce, niezależnie od wykształcenia, zasług czy funkcji. Teczka rozpoczynała się od momentu wstąpienia do seminarium, do zakonu itp.
"Przez kilkadziesiąt lat materiały zebrane w tych teczkach mogły posłużyć do walki z Kościołem, ale przede wszystkim do łamania sumień". - podkreślił Litka. - "Dowiadując się, że służby mają jakieś kompromaty na ich temat, mogli albo iść na współpracę albo odmówić współpracy. Tych, którzy współpracowali było ok. 10%".

Litka opowiedział o dwóch zarejestrowanych tajnych współpracownikach SB związanych z Kościołem, przez wiele lat utrzymujących kontakty z bardzo wysokimi funkcjonariuszami SB: ks. Michale Czajkowskim i dziennikarzu Konradzie S., działaczu KIK z Krakowa, który miał posłużyć jako narzędzie przy prowokacji z 1983 roku wymierzonej przeciwko Janowi Pawłowi II i katolickiemu środowisku krakowskiemu.

"Dzięki takim osobom państwo było spokojne, że takie instytucje, jak Klub Inteligencji Katolickiej nie zrobią nic złego, nie wychylą się poza ustalony wcześniej w czasie spotkań operacyjnych porządek. Siłą aparatu bezpieczeństwa w Polsce byli tajni współpracownicy". - stwierdził Piotr Litka.


IMG_2104m

Piotr Jegliński wymieniając środowiska katolickie: Znaku, Tygodnika Powszechnego, Więzi, dodał, że ludzie wywodzący się z nich wyjeżdżali na zachód, przedstawiając się tam jako ofiary systemu. Środowisko KIK-u uznawało się za organizację, która wychowuje młodzież, a jest w PRL prześladowana. Tymczasem sam Wielowiejski w swojej książce zdemaskował to środowisko, wspominając o jego kontaktach z oficerami SB.

Jak zaznaczył Sawicki, modelowym przykładem tego jak komuniści postępowali z Kościołem rękami katolików świeckich jest PAX powołany w 1945 roku i grupa tygodnika "Dziś i Jutro", która jawnie opowiedziała się za komunizmem. Wspomniał także o rozmowach Bolesława Piaseckiego z gen. NKWD Sierowem.
"Piasecki był człowiekiem złamanym, już pierwszego dnia aresztowania wydał swoją organizację. Niektórzy jednak bronią go do dzisiaj uważając, że prowadził grę na wyższym poziomie". - stwierdził Sawicki.
W 1956 roku PAX był przeciwko przemianom październikowym, przestał być wiarygodny. Wówczas zaczęła się kariera klubów Inteligencji Katolickiej, które prezentowały się jako oddolny ruch katolików. Wśród nich byli ludzie, którzy nie zhańbili się współpracą, ale do tego ruchu weszła też znaczna część byłych PAX-owców i ludzi powiązanych z władzami. KIK był więc także wentylem bezpieczeństwa dla władz i stał się narzędziem infiltracji.

"Nie przekreśla to wielu ludzi, którzy z dobrej woli w ruchu KIK-owskim działali. Ale jeśli analizujemy dokumenty, które się zachowały, to czapka tego ruchu była zawsze przez bezpiekę opanowana. Dowodem na to jest postać sekretarza KIK-u w latach 1956-1972 Wacława Auleytnera, który był wieloletnim tajnym współpracownikiem. Niestety, wiele osób z tego ruchu też dało się złamać i poszło na współpracę".

Jako przykład innego powojennego (prócz "Tygodnika Powszechnego" i "Dziś i Jutro") środowiska katolickiego przywołano "Tygodnik Warszawski", który wychodził w latach 1945-1948 i postać jego redaktora naczelnego ks. Zygmunta Kaczyńskiego, skazanego na 10 lat więzienia i zamordowanego w więzieniu na Rakowieckiej w 1953 r.

Negatywna ocena Bolesława Piaseckiego i PAX-u wypowiedziana przez historyka Witolda Sawickiego wywołała polemikę i gorącą dyskusję, w którą włączyli się obecni na sali uczestnicy tego spotkania, byli członkowie PAXu: Wojciech Janicki oraz dziennikarz Andrzej Wernic. Z kolei w sprawie Lecha Wałęsy i przemian 1989 roku głos zabrał Gabriel Janowski, działacz opozycji w PRL, a później minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej w rządach Jana Olszewskiego i Hanny Suchockiej.

Cała debata na filmie poniżej:



Relacja: Margotte i Bernard

IMG_2145m

IMG_2131m

IMG_2146m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157665489867645