wtorek, 26 lutego 2019

Od Ziem Postulowanych do Ziem Odzyskanych. Prusy Wschodnie w polityce polskiej i międzynarodowej podczas II wojny światowej

"Zlikwidowanie Prus jako części Niemiec zlikwiduje zagrożenia dla europejskiego pokoju - to był fundamentalny punkt polskiego programu". W Centrum Edukacyjnym Przystanek Historia 12 lutego b.r. odbyło się kolejne spotkanie z rozpoczętego na jesieni cyklu "Na północ od Warszawy. Warmia i Mazury w XX wieku". Gościem dr. Waldemara Brendy był dr hab. Zbigniew Kudrzycki – historyk, znawca dziejów Warmii i Mazur, redaktor naczelny wydawanego w Szczytnie "Rocznika Mazurskiego".
2019.02.12_Na północ od Warszawy19m

Nawiązując do tytułu spotkania, dr Kudrzycki wyjaśnił, że II wojna światowa spowodowała przeobrażenie myślenia o ziemiach położonych na Zachód granicy polsko-niemieckiej. Najczęściej używania się określenia neutralnego: "Ziemie północne i zachodnie".

"Od zakończenia kampanii wrześniowej, od powstania rządu gen. Władysława Sikorskiego pojawiały się koncepcje przesunięcia zachodniej granicy na Zachód, w najśmielszych propozycjach sięgała Odry i Nysy.  W tym wypadku ta nazwa "Ziemie Postulowane" odpowiadała wyobrażeniu ludzi, którzy wówczas używali tej nazwy".


Dr Brenda dodał:
"Ziemie Postulowane to były tereny co do których rząd polski i Państwo Podziemne w czasie II wojny światowej zgłaszało oczekiwania, że po wojnie zostaną przyłączone do państwa polskiego. Często zamienne stosowano określenie: Ziemie Nowe, pojawiało się też określenie: Ziemie Zachodnie. Moment zakończenia wojny to komunistyczny mit Ziem Odzyskanych, starano się unikać określenia: ziemie poniemieckie. To nazewnictwo niekoniecznie miało oddawać historyczną rzeczywistość".


2019.02.12_Na północ od Warszawy02m

Jak zauważył dr Kudrzycki, z chwilą utworzenia rządu we Francji gen. Sikorski, określając cele wojny, zgłosił postulat likwidacji problemu wschodnio-pruskiego czyli włączenia do przyszłego państwa polskiego całych Prus Wschodnich. Powołano organ, który miał przygotować koncepcje przyszłych granic Polski, prace trwały do 1942 roku do momentu przekazania not z polskimi postulatami granicznymi  sojusznikom - rządom Wielkiej Brytanii i USA. Główne postulaty to: włączenie Prus Wschodnich bez kraju kłajpedzkiego, włączenie Śląska opolskiego, przesunięcie granicy Polski na Zachód, oparcie jej o Odrę.  Rząd polski traktował to jako rekompensatę za wojnę.
Rząd polski w argumentacji dotyczącej włączenia Prus Wschodnich do Polski uwzględniał bezpieczeństwo granic i państwa polskiego, gdyż Polska we wrześniu 1939 r. została zaatakowana z Prus Wschodnich. Zwracano także uwagę na powiązania gospodarcze tych ziem z Polską, podawano także kwestie demograficzne - te ziemie w jej południowej części zamieszkiwała ludność mówiąca po polsku.

2019.02.12_Na północ od Warszawy06m

"Zlikwidowanie Prus jako części Niemiec zlikwiduje zagrożenia dla europejskiego pokoju - to był fundamentalny punkt polskiego programu".
- podkreślił dr Brenda.

Dr Kudrzycki zauważył, że jeśli chodzi o granicę wschodnią, to rząd polski stał na stanowisku, że jest ona nienaruszalna i opiera się o traktat ryski. Tymczasem zarówno Związek Sowiecki, jak i alianci zachodni traktowały granicę zachodnią jako rekompensatę za Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej i wschodnią granicę Polski opierały na linii Curzona wytyczonej w 1919 r.

Odnosząc się do reakcji aliantów na postulat włączenia do Polski Prus Wschodnich, historyk podkreślił, że Francuzi szybko zaakceptowali tą propozycję, Londyn zachowywał się powściągliwie, choć do 1943 r. akceptował te postulaty.
Według ustaleń konferencji w Teheranie w listopadzie-grudniu 1943 roku, Prusy Wschodnie miały zostać włączone do Polski, jednak Stalin zastrzegł sobie, że do Rosji zostanie włączona ich północna część wraz z Królewcem. Tu zrodziła się także koncepcja o rekompensacie za ziemie utracone na rzecz Związku Radzieckiego.

2019.02.12_Na północ od Warszawy07m

Historycy mówili o działaniach Polskiego Państwa Podziemnego w zakresie opracowania sposobu zagospodarowania Prus Wschodnich, ich podziału administracyjnego; wymienili nazwiska geografa Stanisława Srokowskiego, Ludwika Muzyczki, ks. Jana Ziei.
Zwrócili uwagę na to, że brak archiwaliów pokazujących podobne koncepcje po stronie komunistów, co nie oznacza, że w Moskwie nie były prowadzone takie prace.

Zwrócili także uwagę na kwestie przesiedlenia ludności niemieckiej.

Dr Kudrzycki poruszył kwestię tzw. mapy Stalina z lipca 1944 r, na której wykreślono granice między Polską a ZSRR, wynika z niej, że w skład państwa polskiego miał się znaleźć większy obszar niż stało się to później. 20 lutego 1945 r. powstał dokument radzieckiego komitetu obrony, który jednostronnie ustalał polską granicę, był on tajny nawet dla strony polskiej czyli PKWN. Na jego podstawie następowało przekazywanie ziem Prus Wschodnich w ręce polskie.

Co ciekawe, dr Brenda wyjaśnił, że po zajęciu Prus Wschodnich latem 1945 r. polscy urzędnicy organizowali urzędy m.in. w Świętej Siekierce (Mamonowo) czy Pruskiej Iławie (Bagrationowsk), które dziś do Polski nie należą, gdyż granica została niedługo potem przesunięta na południe.

O ostatecznym przebiegu granicy polsko-radzieckiej przesądziła podpisana w Moskwie 16 sierpnia 1945 r. przez Edwarda Osóbkę-Morawskiego (premiera Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej) i Wiaczesława Mołotowa (MSZ ZSRR), formalna umowa graniczna, potwierdzająca tajne porozumienie z 26 lipca 1944 roku (między PKWN a stroną rosyjską),

Ta granica została jeszcze zmieniona w latach 50. W 1957 r. dokonano dokładnego wytyczenia granicy w Prusach Wschodnich oraz na Zalewie Wiślanym i Mierzei Wiślanej, a w 1958 r.   rozgraniczono wody terytorialne w Zatoce Gdańskiej.

Po szczegóły dotyczące powojennej historii granicy polsko-rosyjskiej na tym terenie warto sięgnąć do książki  dr. Zbigniewa Kudrzyckiego pt. "Granica polsko-rosyjska przylegająca do Morza Bałtyckiego 1945-1958", wydanej kilka lat temu.



Relacja:
tekst - Margotte
wideo - Michał KK

2019.02.12_Na północ od Warszawy14m

2019.02.12_Na północ od Warszawy12m

2019.02.12_Na północ od Warszawy01m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157706709751435

niedziela, 24 lutego 2019

Polski rząd powinien utwardzać swoje stanowisko – Przegląd Tygodnia Aleksandry Rybińskiej i Józefa Orła

P1560001m

Polski rząd powinien utwardzać swoje stanowisko względem Ameryki, Izraela, Rosji, Berlina i Brukseli – Przegląd Tygodnia Aleksandry Rybińskiej i Józefa Orła.

Głównym tematem Przeglądu Tygodnia Aleksandry Rybińskiej i Józefa Orła była bliskowschodnia konferencja w Warszawie, konflikt z Izraelem oraz sytuacja międzynarodowa Polski.

Aleksandra Rybińska zauważyła, że zaczęła się niefortunnie – „Konferencję zapowiedział Mike Pompeo a nie strona polska, czyli wyszło na to, że Stany Zjednoczone organizują konferencję na polskiej ziemi jak w hotelu, a my dostarczamy salę i catering".

Jak się okazuje, przed zwołaniem konferencji w Warszawie toczyły się zakulisowe rozmowy z Iranem na jej temat i Iran się jej nie sprzeciwiał. Zmiana postawy Iranu nastąpiła po dość obcesowym wystąpieniu Pompeo. Kolejną niezręcznością był brak spójnej narracji. Początkowo miała to być polska konferencja, której celem były kwestie pokoju na Bliskim Wschodzie, a Polska miała być pośrednikiem między USA i UE. Gdy sytuacja stała się gorąca, narracja poszła w kierunku tego, że jest to konferencja amerykańska, z którą nie mamy wiele wspólnego.

P1560002m

„Powstało wrażenie, że Amerykanie nie traktują nas jak partnerów, a to źle, bo można się zgodzić na organizację takiej konferencji, jeżeli w zamian są jakieś wymierne zyski. Natomiast Polska wyszła nie na partnera, tylko w najlepszym wypadku na wasala.”

Natomiast wymiernych korzyści nie było, ani w sprawie Fort Trump, ani w spawie obecności żołnierzy amerykańskich w Polsce. Podpisano co prawda umowę w sprawie systemu HIMARS, ale to było negocjowane od dawna.

„Do tego dochodzą wypowiedzi Mike'a Pompeo o Franku Blejchmanie, który nie odrobił lekcji historii. To są rzeczy, którym można łatwo zapobiec - np. sprawdzić wcześniej co jest napisane w przemówieniu, uzgodnić z amerykańskimi partnerami co będą mówić. Takie przemówienia są pisane wcześniej.”

Aleksandra Rybińska omówiła też wypowiedź Netanjahu i sytuację w Izraelu i kwestię szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie.

„Z powodów wyborczych Netanjahu powiedział to co powiedział - antypolonizm jest bardzo popularnym argumentem w każdej kampanii wyborczej w Izraelu, chciał się przymilić do prawicowego skrzydła wyborców i tym samym zepsuł ten cały szczyt wyszehradzki. Uważam, że od początku nie powinien być planowy w Jerozolimie, chociażby dlatego, że tym samym wszystkie te kraje, które w nim miały uczestniczyć, stały się zakładnikiem polityki Netanjahu, której celem jest m.in. ustołecznienie Jerozolimy.”

„Pytanie w zamian za jakie korzyści dla Polski my wspieramy politykę, konkretnie, Netanjahu? To jest dla mnie zagadka. Jesteśmy w punkcie wyjścia.”

P1560004m

Orzeł przypomniał o deklaracji, którą podpisał Netanjahu po rozwiązaniu kwestii ustawy IPN-owskiej, którą premier Izraela złamał.

Józef Orzeł: „Izrael, Ameryka i Niemcy to są nasi sojusznicy w geopolityce światowej, bez nich nie pojedziemy daleko, ale właśnie z nimi teraz mamy największe problemy.”

„Izrael jest w pakiecie z mniejszością żydowską w Ameryce, która finansuje Izrael, już nie tak dużo jak dawniej, ale jednak. Ta mniejszość Żydów amerykańskich jest najbardziej antypolska, ona ma „kaca”, ponieważ ona Żydom w czasie wojny nic nie pomogła. Niestety, póki co, jest ona na stałe w pakiecie z USA.”

"Ta konferencja w pewnej sprawie była wielki sukcesem, tylko nie naszym. Izrael spotkał się i rozmawiał z 10 czy 11 krajami arabskimi. Tego nie było od trzydziestu lat.”

Zdaniem Orła, główne cele konferencji warszawskiej to rozmowy Izraela z krajami arabskimi, a drugi to pogłębienie podziałów w UE przez USA.

Orzeł: „Dobrze się stało, że w sprawie tych izraelskich, agresywnych wypowiedzi rząd polski zaczął wzmacniać i utwardzać swoje stanowisko aż do odwołania swojej obecności w Izraelu na tym szczycie V4 (w ogóle nie rozumiem, dlaczego by tam należało kwartet Wyszehradzki urządzać). Mam nadzieję, że to stanowisko polskie będzie się utwardzało także w stosunku do Ameryki, Izraela, Rosji, Berlina i Brukseli. Bo to niedużo kosztuje i ryzyko twardego stanowiska nie jest zbyt duże. Stanowiska zrozumianego, o którym się uprzedza i które się tłumaczy. Bo jak widać, miękkie stanowisko powoduje te wszystkie wpadki.”

O kontaktach Izraela z Rosją, wojnie w Syrii, antyirańskiej koalicji, braku polityki bliskowschodniej administracji Trumpa, rurociągu Nord Stream2, Chinach, ustawie 447 o planowanym ataku na Papieża Jana Pawła II w filmie poniżej


Relacja: Bernard

Wersja NA ŻYWO: https://youtu.be/OyKEUasrPX4
Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/sets/72157676765524957

sobota, 23 lutego 2019

Filozofia na ławie oskarżonych. Relacja z debaty o książce Leo Straussa

Każdy, komu bliska jest filozofia starożytna, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak istotne jest właściwe zrozumienie sporu Sokratesa i Arystofanesa. Jedną z książek, które pozwalają nam pogłębić naszą znajomość tego fundamentalnego problemu jest „Sokrates i Arystofanes” Leo Straussa, wydana w polskim przekładzie przez wydawnictwo Teologii Politycznej.
P1560056m

We wtorek, 19 lutego w siedzibie Teologii Politycznej odbyła się debata wokół „Sokratesa i Arystofanesa”. W dyskusji udział wzięli dr Dariusz Karłowicz (Uniwersytet Warszawski), dr Olga  Śmiechowicz (Uniwersytet Jagielloński) oraz prof. Piotr Nowak (kwartalnik „Kronos”). Dyskusję moderował Tomasz Herbich z Teologii Politycznej.
Jako pierwsza zabrała głos Olga Śmiechowicz, która zwróciła uwagę na jeden z podstawowych problemów, z którymi badacz starożytnej literatury musi się zmierzyć. Z całego dorobku greckiego piśmiennictwa do naszych czasów zachował się bowiem jedynie ułamek. Arystofanes miał więc szczęście – spośród greckich komediopisarzy, z których nie był wszak jedynym, a zdaniem zarówno części sobie współczesnych, jak i dzisiejszych badaczy – również niekoniecznie pod każdym względem najwybitniejszym, to właśnie jego dzieła zachowały się w największym stopniu. – Owszem, niektórzy uważają, że to Eupolis był zdolniejszy, jego fabuły były ciekawsze, dowodziły bujniejszej wyobraźni. Ale jak możemy ich porównać, skoro z jego dzieł zachowały się jedynie skrawki? Arystofanes siłą rzeczy jest dla nas symbolem greckiej komedii – tłumaczyła autorka „Didaskaliów do historii”.
Arystofanes miał szczęście – spośród greckich komediopisarzy to właśnie jego dzieła zachowały się w największym stopniu
P1560055m

Piotr Nowak w swojej wypowiedzi przypomniał o bardzo istotnym aspekcie Straussowskiej interpretacji filozofów. Między filozofią a miastem istnieje nieusuwalne napięcie, obopólne zagrożenie: prawdy wypowiadane przez filozofów mogą być dla polis niewygodne, a nierzadko niebezpieczne, z kolei obywatele mogą takiego wichrzyciela zwyczajnie uciszyć – wygnać lub zabić. Strauss dowodzi zatem, że należy wziąć pod uwagę ezoteryczny charakter nauczania filozofów, kierowany wyłącznie do wybranych uczniów, mający na celu zmylenie miłośników opinii. Co więcej, nie jest to problem, z którym musieli mierzyć się wyłącznie filozofowie starożytni. – Myli się ten, kto uważa, że czasy opresji minęły. Zmieniły się tylko środki; pamiętajmy o tym, co zarzucano Sokratesowi. Czy i my nie możemy zostać oskarżeni o psucie młodzieży i tworzenie nowych bogów? – ostrzegał redaktor kwartalnika „Kronos”.

P1560063m

Dariusz Karłowicz podkreślił, że do zrozumienia zarówno Sokratesa, jak i Arystofanesa należy uświadomić sobie, że tłem ich działalności była potworna, bratobójcza wojna, której skutki wciąż były widoczne: zniszczenia materialne, tłumy wegetujących uchodźców i przesiedleńców, moralna katastrofa. Komedię poprzedza tragedia: – Czytając Arystofanesa powinniśmy wyobrazić sobie, kto siedział na widowni: ludzie doświadczeni przez wojnę, którzy musieli żyć dalej w cieniu tej wielkiej tragedii. „Acharnejczyków” oglądali rzeczywiści Acharnejczycy, przesiedleni do Aten, gdzie żyli w urągających warunkach. Tak jak sceny „Dekameronu” rozgrywają się na tle zarazy pustoszącej Florencję, tak i komedie Arystofanesa stanowią przejaw życia skrzącego się wśród wojennych zgliszczy – zaznaczył Karłowicz.
Uczniowie Sokratesa mieli za złe Arystofanesowi, że to on wprowadził do obiegu oskarżenia, które doprowadziły do skazania filozofa

P1560039m

Z potrzebą uwzględnienia historyczno-społecznego tła komedii Arystofanesa zgodziła się Olga Śmiechowicz. – Czytajmy komedie Arystofanesa na serio! Obok absurdalnych rozwiązań i żartów jest w nich wiele gorzkich oskarżeń pod adresem Ateńczyków, demaskowania ich niesprawiedliwości i obojętności – dodała. Również atak Arystofanesa na filozofię w „Chmurach” nie był wcale wyrazem obskuranckiej reakcji, lecz raczej wezwaniem do wzięcia odpowiedzialności za słowa. Poeci są, jego zdaniem, nauczycielami społeczności. Arystofanes nie chciał, by zachowywali się oni jak sofiści.
Nie zmienia to jednak faktu, że „Chmury” przedstawiają Sokratesa w fatalnym świetle, co mogło mieć ponure konsekwencje. – Uczniowie Sokratesa upatrywali w tekście „Chmur”, jakbyśmy to dzisiaj określili, „mowy nienawiści”. Mieli za złe Arystofanesowi, że to on wprowadził do obiegu oskarżenia, które doprowadziły do skazania filozofa – przypomniał Dariusz Karłowicz.
„Sokrates i Arystofanes” to książka prowokująca do przemyśleń nad współczesnością, świeżego spojrzenia na problemy, które okazać się mogą zaskakująco podobne do tych, które trapiły Ateńczyków przed dwudziestoma pięcioma wiekami

P1560048m

Piotr Nowak przyznał również, że czytanie klasyków ze stałym odniesieniem do historii jest obce jego lekturze. – Ja stawiam im współczesne pytania, a oni mi na nie odpowiadają. I są to bardzo ciekawe odpowiedzi – wyjaśnił. Bowiem również dzisiaj filozofowie stoją przed tym samym wyzwaniem – ich zadaniem jest mówić prawdę, przez co niechybnie wchodzą w konflikt z ludem, z hoi polloi, z miastem i społeczeństwem.
 „Sokrates i Arystofanes” – dzieło, które Leo Strauss uważał za jedno ze swoich najważniejszych osiągnięć – stanowi nie tylko wielki wkład w badania nad „problemem Sokratesa”. To również książka prowokująca do przemyśleń nad współczesnością, świeżego spojrzenia na problemy, które okazać się mogą zaskakująco podobne do tych, które trapiły Ateńczyków przed dwudziestoma pięcioma wiekami. I choćbyśmy uważali się za przyjaciół Sokratesa, nie powinniśmy się na Arystofanesa gniewać za „Chmury”. Pamiętajmy, że – jak pisze Strauss – „tekst »Chmur« pozwala nam lepiej zrozumieć młodego Sokratesa, mimo faktu, że stanowi nań atak, pomimo że Arystofanes był wrogiem ateńskiego filozofa; atak może być przecież zasadny, wróg zaś może postępować fair”.
Relację tekstową opracował Mikołaj Rajkowski (Teologia Polityczna)
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.



Relacja wideo: Bernard

P1560052m

P1560043m

P1560040m

P1560059m

P1560038m

P1560064m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157689923650613

środa, 20 lutego 2019

Prezentacja książki Kamila Kartasińskiego "Chłopak z Wehrmachtu. Żołnierz Andersa"

W Centrum Edukacyjnym IPN im. Janusza Kurtyki – Przystanek Historia – w dniu 11 lutego 2019 roku odbyła się prezentacja książki "Chłopak z Wehrmachtu. Żołnierz Andersa." Kamila Kartasińskiego, historyka z Uniwersytetu Śląskiego i pracownika Muzeum w Gliwicach. Spotkanie poprowadził Piotr Łoś, redaktor Polskiego Radia dla Ciebie.
2019.02.11_Chłopak z Wehrmachtu01m

Kamil Kartasiński przedstawił pokrótce kulisy powstania książki, której bohaterem jest Pan Jan Szymczyk, Górnoślązak, żołnierz Wehrmachtu, a następnie żołnierz II Korpusu Polskiego we Włoszech gen. Władysława Andersa. We wspomnieniach bohatera udało się ukazać tragiczne losy polskich mieszkańców terenów pogranicza, czy w ogóle regionu Górnego Śląska, podobnie jak Wielkopolski i Pomorza. Po klęsce armii niemieckiej pod Stalingradem do Wehrmachtu byli przymusowo wcielani mieszkańcy tych terenów, w tym młodociani chłopcy. W ten sposób właśnie w październiku 1944 roku Jan Szymczyk jako 17 letni chłopak trafił do Wehrmachtu i brał udział w walkach pod Oleśnicą i Wrocławiem. Potem udało mu się dostać do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
W książce pojawia się również historia nawiązania przez Kamila Kartasińskiego kontaktów z rodzinami: niemieckiego przełożonego z Wehrmachtu (rotmistrza Rudolfa von Wittenburga) i polskich oficerów II Korpusu Polskiego w Armii Andersa (majora Antoniego Romana Nowosadowskiego oraz porucznika Mariana Ferdynanda Worwy). W dwu przypadkach kontakty te wskrzeszają dawno zapomniane historie rodzinne.
Kamil Kartasiński dodał, że książka składa się trzech części: pierwsza to wspomnienia Jana Szymczyka, druga to biografie oficerów, przełożonych Jana Szymczyka w obu armiach, trzecia to komentarze i opracowania poszczególnych aspektów poruszanych w książce, m.in.. dotyczących problemów Górnoślązaków w związku z ich służbą w Wehrmachcie, również po wejściu Armii Czerwonej czy w czasach PRL.
Piotr Łoś podkreślił, że prezentowana książka to również wspaniały przewodnik poruszania się w archiwach. Jednocześnie zapytał o kwestię dotyczącą gotowości społeczeństwa polskiego do rozpatrywania tematu jakim jest służba Polaków w Wehrmachcie wraz z jego złożonością związaną ze specyfiką regionu, tożsamością narodową mieszkańców oraz rozgrywającą się tam walką o ich dusze między Polską i Niemcami. Jego zdaniem jest to temat bardzo trudny np. dla mieszkańców Mazowsza, bo dla takiej służby stosowane są często „klisze” - jednoznaczne postrzeganie jej jako kolaboracji. Udało się to zresztą zauważyć w 2005 roku przy okazji ujawnienia historii dziadka Donalda Tuska służącego w Wehrmachcie.
Kamil Kartasiński przyznał, że współpraca nad pojednaniem polsko-niemieckim jest bardzo zaawansowana i trudna przeszłość jest przepracowywana znacznie bardziej niż np. w stosunkach i próbach pojednania polsko-ukraińskiego czy polsko-rosyjskiego. Zaznaczył jednak konieczność podjęcia dalszych szczegółowych badań historycznych nad tym bardzo złożonym tematem.

Spotkanie zakończyło się rozmową z publicznością.




Relacja:
tekst - Ula
wideo - Michał KK

2019.02.11_Chłopak z Wehrmachtu08m

2019.02.11_Chłopak z Wehrmachtu11m

2019.02.11_Chłopak z Wehrmachtu15m

wtorek, 19 lutego 2019

Droga Krzyżowa Sybiraków - Wernisaż wystawy prof. Stanisława Kulona

14 lutego w Centrum Edukacyjnym IPN „Przystanek Historia” im. Janusza Kurtyki w Warszawie miało miejsce otwarcie wystawy prof. Stanisława Kulona "Sybiracka Droga Krzyżowa mojej rodziny – lata 1939–1946" . W trakcie wernisażu zaprezentowany został film dokumentalny Ernesta Lorka o profesorze. Wystawę ukazującą tragiczne losy Polaków wywiezionych w latach 1940–1941 do Związku Radzieckiego i zmuszonych do osiedlenia się na „nieludzkiej ziemi” otworzył prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław Szarek.
2019.02.14_Kulon-wernisaż01m



Prof. Stanisław Kulon, autor prezentowanych rzeźb i reliefów, urodził się w 1930 r. na Kresach. 10 lutego 1940 r. Sowieci wywieźli go wraz z rodziną na Ural, gdzie z powodu mrozu, głodu i wyniszczającej pracy zmarli jego rodzice i młodsi bracia. Stanisławowi, wraz z ocalałym rodzeństwem, udało się wrócić do Polski w 1946 r. Przez kolejne domy dziecka trafił do Zakopanego, gdzie rozpoczął naukę w Liceum Technik Plastycznych pod kierunkiem Antoniego Kenara. Po zdaniu matury studiował na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W latach 1958–1966 był asystentem w pracowni prof. Ludwiki Nitschowej, w latach 1988–2000 – profesorem Wydziału Rzeźby ASP.



Relacja: Michał KK

2019.02.14_Kulon-wernisaż16m

2019.02.14_Kulon-wernisaż06m

2019.02.14_Kulon-wernisaż04m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157678711890498

niedziela, 17 lutego 2019

Wielkim błędem było wycofanie nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej

"Ta ustawa była przygotowana w określonym celu, żeby zapobiec tego typu sytuacjom, żeby karać za takie wypowiedzi. Gdyby ta ustawa działała, to wszystkie te trzy osoby mogłyby mieć poważne kłopoty, nawet amerykański sekretarz stanu, bo robienie z mordercy bohatera to jest kłamstwo historyczne." - powiedział Tadeusz Płużański podczas spotkania zorganizowanego przez Fundację "Bez Hamulców". Pierwszą część spotkania zdominowały echa antypolskich wypowiedzi, które padły podczas warszawskiej konferencji bliskowschodniej. W drugiej części Płużański mówił o Józefie Kurasiu "Ogniu" oraz o premierze Janie Olszewskim.
2019.02.15_Płużański4m


15 lutego, tuż przed świętem Żołnierzy Wyklętych, a dzień po rocznicy utworzenia Armii Krajowej odbyło się spotkanie zatytułowane "Zdrajcą nie byłem i nie będę" z publicystą Tadeuszem Płużańskim, zorganizowane przez Fundację "Bez Hamulców".

Tadeusz Płużański zaczął swoją wypowiedź od przywołania bulwersujących polską opinię publiczną trzech wypowiedzi, które padły podczas konferencji bliskowschodniej, która odbyła się w Warszawie. Chodzi o wypowiedzi sekretarza stanu USA Mike`a Pompeo, amerykańskiej dziennikarki Andrei Mitchell oraz premiera Izraela Netanyahu.

Mike Pompeo w swojej wypowiedzi przywołał postać Franka Blajchmana, "robiąc bohatera z człowieka, który należał do bandy rabunkowej, której celem nie była walka z Niemcami, lecz walka z ludnością polską i z żołnierzami Armii Krajowej. Blajchman miał kontakty z komunistyczną partyzantką sowiecką i sam chwalił się w swoich wspomnieniach, że zamordowali dwóch AK-owców. Blajchman został po wojnie ubekiem. To postać, która nie zasługuje na dobrą pamięć". -podkreślił Płużański.

Druga wypowiedź to słowa renomowanej dziennikarki Andrei Mitchell, o wieloletnim doświadczeniu, która powiedziała, że przez miesiąc Żydzi w Warszawie walczyli z reżimem nazistowskim i polskim.
"Co jest ważne w tej sprawie to wyizolowanie Żydów ze społeczności polskiej. To jest nagminne. Mówi się o ofiarach żydowskich, zapominając o obywatelstwie. A jednak zdecydowana większość Żydów, którzy zginęli na terenie okupowanej przez Niemców Polski, to byli Żydzi polscy. Tak samo Żydzi, którzy walczyli w getcie warszawskim to byli Żydzi polscy, często bardzo mocno przyznający się do polskich korzeni".
Jak przypomniał publicysta, Żydowski Związek Wojskowy był oparty na przedwojennych oficerach polskich, "i to była główna siła w getcie, a nie lewicowa Żydowska Organizacja Bojowa". Druga sprawa, na którą zwrócił uwagę w wypowiedzi dziennikarki, to brak Niemców, jest tylko reżim nazistowski i polski. "Jest to ten sam zabieg, który zastosowano w filmie "Ida".

Trzecia niepokojąca wypowiedź padła z ust premiera Izraela. Według dziennika "Jerusalem Post", Benjamin Netanyahu podczas spotkania z dziennikarzami w warszawskim Muzeum Polin miał powiedzieć, że "Polacy kolaborowali z nazistami w czasie Holocaustu". Na wieść o tym prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że może odwołać planowane w Izraelu spotkanie: "Jeśli wypowiedź Premiera Netanyahu, brzmiała tak, jak podają media, gotów jestem udostępnić Rezydencję Prezydenta RP „Zameczek” w Wiśle na spotkanie Premierów Grupy Wyszehradzkiej (V4). Izrael nie jest w tej sytuacji dobrym miejscem by się spotykać, mimo wcześniejszych ustaleń". - napisał Prezydent Polski na Twitterze. Później podano, że strona polska otrzymała „oficjalne wyjaśnienia” ws. „rzekomego cytatu słów premiera Izraela”. Jednak nie wiadomo, jakie dokładnie słowa wypowiedział premier Izraela.

2019.02.15_Płużański8m

"Trzy antypolskie wypowiedzi w jednym czasie, na polskiej ziemi. Mówią to zaproszeni goście na wielkiej międzynarodowej imprezie. Przynajmniej z szacunku dla gospodarzy nie powinni tego robić ale nie mają żadnych hamulców. W gruncie rzeczy nie ma znaczenia, czy pan Netanjahu powiedział, że to naród polski mordował Żydów, czy Polacy mordowali Żydów, czy pojedynczy Polacy mordowali Żydów. Ważny jest cel tych słów. Jaki jest cel tych słów chyba wszyscy świetnie wiemy".
- podkreślił Płużański.

W tle jest temat restytucji mienia żydowskiego.
"Stawiają nas pod pręgierzem, mówią tak, żeby cały świat usłyszał te słowa. W świat poszedł określony przekaz: Polacy są mordercami, a winny musi zapłacić".

"Nie widziałem takiego nagromadzenia złej woli, złych emocji, mowy nienawiści. Bo to są wszystko kłamstwa".
- zaznaczył Tadeusz Płużański. -
"W kontekście tego szczytu - wielkim błędem było wycofanie nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Ta ustawa była przygotowana w określonym celu, żeby zapobiec tego typu sytuacjom, żeby karać za takie wypowiedzi. Gdyby ta ustawa działała, to wszystkie te trzy osoby mogłyby mieć poważne kłopoty, nawet amerykański sekretarz stanu, bo robienie z mordercy bohatera to jest kłamstwo historyczne."

Według Płużańskiego, nie ma wielkiego znaczenia uchwała polskiego sejmu, gdyż ma charakter symboliczny, nie ma mocy pociągnięcia kogokolwiek do odpowiedzialności.
"Można być bezkarnym. Państwo polskie nie wie co z tym zrobić. Nie jest to nic nowego. Nie powinniśmy być szczególnie zdziwieni, tylko może właśnie miejscem i nagromadzeniem tego hejtu antypolskiego".
- stwierdził publicysta. -
"Grają historią, żeby zniszczyć nas dzisiaj. Ta historia jest potrzebna do tego, żeby wyciągnąć od nas pieniądze".

Zauważył, że "ten antypolski hejt podsycały niestety również osoby z naszego podwórka". Płużański przywołał artykuł Michała Cichego „Polacy – Żydzi: Czarne karty powstania", publikacje Jana Tomasza Grossa czy Jana Grabowskiego, Barbary Engelking.

2019.02.15_Płużański5m

Drugim tematem poruszonym przez Tadeusza Płużańskiego była sprawa Józefa Kurasia "Ognia". Jak wiadomo, niedawno Sąd Okręgowy w Nowym Sączu oddalił wniosek o zadośćuczynienie za krzywdy wyrządzone przez system totalitarny na rzecz syna "Ognia" Zbigniewa Kurasia, który domagał się miliona złotych zadośćuczynienia i 50 tysięcy złotych na postawienie symbolicznego nagrobka ojca.
Płużański uznał za skandaliczne uzasadnienie wyroku. Sąd podał w wątpliwość działalność Józefa Kurasia "Ognia" na rzecz bytu państwa polskiego oraz represje stosowane wobec niego. Sąd stwierdził, że utrata życia "Ognia" „nie była efektem działania organów ścigania czy wymiaru sprawiedliwości, a była efektem określonej decyzji podjętej przez niego samego”.
Warto przypomnieć,że "Ogień” został otoczony i wezwany do poddania się, w następstwie dokonał samopostrzelenia, przewieziony do szpitala w Nowy Targu zmarł po kilku godzinach.

Płużański skomentował także decyzję szwedzkiego sądu, który nie wyraził zgody na wydanie polskim władzom Stefana Michnika, podejrzanego o popełnienie w latach 1952-1953 w Warszawie trzydziestu przestępstw stanowiących zbrodnie komunistyczne, wyczerpujących znamiona zbrodni przeciwko ludzkości.

Publicysta, podkreślając znaczenie IPN, skrytykował jednocześnie jego pion śledczy, który według niego nie działa tak jak powinien, nie ma przeszukań, nie ściga się komunistycznych zbrodniarzy.

Tadeusz Płużański w nawiązaniu do postaci zmarłego premiera Jana Olszewskiego, powiedział:
"Jan Olszewski pierwszy przestawił zwrotnicę, która sytuowała nas w Układzie Warszawskim, w bloku sowieckim. Mamy rok 1992, jeszcze rok będą stacjonowały w Polsce wojska sowieckie. Warunki funkcjonowania rządu Olszewskiego są bardzo trudne, bo ma wroga wewnętrznego (co widać dobrze na filmie "Nocna zmiana"), ma też wroga zewnętrznego. Są koncepcje budowane na kontrze tj. NATO-bis - nie związane z polską racją stanu. Jan Olszewski chce, żebyśmy wstąpili do NATO, w tej trudnej sytuacji, w której się znajduje Polska. (..) Pierwszym rządem niekomunistycznym jest rząd Jana Olszewskiego".

Tadeusz Płużański zaznaczył:
"Obalili rząd Jana Olszewskiego i oni do dzisiaj go nienawidzą, bo on jest nośnikiem tych samych wartości, które nieśli Żołnierze Wyklęci. On był za młody na walkę, ale chciał iśc do lasu, nie poszedł, poszedł na prawo. I dzięki temu prawu pomagał innym. Jan Olszewski powinien być dzisiaj wzorcem postępowania. Możemy powiedzieć o nim jako o człowieku niezłomnym".

Na koniec prezes Fundacji Łączka poruszył wciąż nie rozwiązaną kwestię wydobywania szczątków Żołnierzy Wyklętych na cmentarzach warszawskich i ich godnego upamiętnienia. Zaprosił także na obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.



Relacja:
Margotte - tekst
Michał KK - wideo i foto

2019.02.15_Płużański6m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157706710365855

sobota, 16 lutego 2019

Spotkanie z Andrzejem Machnowskim i projekcja jego filmu "August Kowalczyk. 6804”

W Centrum Edukacyjnym IPN im. Janusza Kurtyki – Przystanek Historia – w dniu 25 stycznia 2019 roku odbyła się projekcja dokumentalnego filmu „August Kowalczyk. 6804„ i spotkanie z jego reżyserem, Andrzejem Machnowskim.

2019.01.25_Machnowski_August Kowalczyk02m


Po projekcji filmu Andrzej Machnowski przypomniał sylwetkę bohatera filmu: aktora, reżysera, pisarza i społecznika. August Kowalczyk w czasie II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej i więźniem niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau (jego numer 6804), z którego podjął udaną próbę ucieczki. Po ucieczce skorzystał ze schronienia i opieki okolicznych mieszkańców Oświęcimia. Stąd później w ramach wdzięczności i podziękowania za pomoc zainicjował i zaangażował się w powstanie hospicjum w Oświęcimiu. Został też jednym z pierwszych jego pacjentów, gdy zdiagnozowano u niego chorobę nowotworową. Zmarł w 29 lipca 2012 roku. August Kowalczyk był również wieloletnim prezesem Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem.

50158592ece60_p


Andrzej Machnowski wspomniał, że prezentowany film zrealizowany został w 2012 roku „z serca i nakazu obywatelskiego”. Rodzice reżysera zginęli w czasie II wojny światowej, a ojciec Andrzeja Machnowskiego był również więźniem Auschwitz o numerze 12666. Film zrealizowany został w Auschwitz w pomieszczeniach, które nie są udostępniane tj. stryczek, sztuba czy cele śmierci. Reżyser przywołał też w pamięci wrażenia ze spędzonej w Auschwitz nocy.
Spotkanie zakończyło się rozmową z publicznością.








Relacja:
tekst - Ula
wideo: Michał KK

2019.01.25_Machnowski_August Kowalczyk07m

2019.01.25_Machnowski_August Kowalczyk04m

piątek, 15 lutego 2019

Maria Paszyńska: Dziewczęta wygnane. Tułaczy los kresowych Polek 1940-1943

24 stycznia w Centrum Edukacyjne IPN „Przystanek Historia” im. Janusza Kurtyki odbyła się prelekcja Marii Paszyńskiej „Dziewczęta wygnane. Tułaczy los kresowych Polek 1940-1943” oraz prezentacja jej książek z serii „Owoc granatu”.
P1550801m


Maria Paszyńska jest iranistką i prawniczką, autorką powieści historycznych. Tetralogia „Owoc granatu” to opowieść o miłości, rodzinie, wierności i odpowiedzialności, zawsze i pomimo wszystko. Oparta na faktach wstrząsająca historia wygnanych kobiet, których tułaczy szlak wiódł z Rzeczypospolitej przez Syberię aż na Bliski Wschód.

Tak zrecenzowała książkę inna pisarka, Paulina Hendel :
"Owoc Granatu" jest jak pachnąca orientanymi przyprawami potrawa z idealnie dobranymi składnikami. Odrobina tęsknoty, szczypta cierpienia i dużo miłości - oto przepis na wzruszającą historię, która działa na wszystkie zmysły czytelnika".

Maria Paszyńska zaznaczyła" "Utrwalam w "Owocu granatu" mit kresowych ideałów. Wydaje mi się, że dość jest brzydoty i dość jest tego, że wyciągamy wszystkie złe i straszne rzeczy, a za mało mówimy o swojej mitologii, o tym, co mogłoby nas łączyć".

Autorka opowiadała o nastrojach na Kresach przed wojną, o wybuchu wojny, wywózkach i sowieckich obozach pracy, a w końcu o ewakuacji Polaków z terenu ZSRS. Ilustrując opowieść historyczną cytowała fragmenty swojej książki.


Relacja: Bernard

P1550807m

MP_1

P1550810m

P1550809m

P1550811m

czwartek, 14 lutego 2019

Warmia i Mazury w dobie dwóch wojen światowych

18 stycznia w Centrum Edukacyjnym IPN Przystanek Historia odbyło się kolejne spotkanie z cyklu "Na północ od Warszawy", poświęcone historii Warmii i Mazur postrzeganej w szerszym kontekście dziejów Prus Wschodnich oraz relacji z Polską ludności warmińskiej i mazurskiej. Gościem dr. Waldemara Brendy, zastępcy dyrektora Biura Edukacji Narodowej IPN był prof. Norbert Kasparek, dyrektor Archiwum Państwowego w Olsztynie, wykładowca na UWM.
2019.01.18_Na północ od Warszawy03m


Historyk mówił o militarnym znaczeniu Prus Wschodnich zarówno dla Niemiec jak i dla Rosji. w XIX i XX wieku. "Wielkie jeziora mazurskie oraz wielkie kompleksy leśne to był czynnik, który sprawiał, że kto chciał zająć Prusy Wschodnie z kierunku południowego i wschodniego musiał iść albo z terenu Gąbina na Królewiec albo z północnego Mazowsza w stronę Olsztyna". - zauważył dr. Brenda. "Ufortyfikowanie Giżycka spowodowało, że sto kilkadziesiąt kilometrów było przestrzeni zamkniętej dla marszu każdej armii". - dodał prof. Kasparek. - "Na Wielkich Jeziorach Mazurach istniała wojenna flotylla rzeczna, która nie pozwalała na swobodne przemieszczanie się nieprzyjaciela".

Dr Brenda wspomniał o poligonie oraz garnizonie niemieckim w Orzyszu, który powstał w końcu XIX w. Także Olsztyn przed I wojną światową stał się miastem garnizonowym.

2019.01.18_Na północ od Warszawy06m

Dr Brenda nawiązując do strategicznych kierunków uderzeń na Prusy Wschodnie mówił o 1914 roku i uderzeniu ze wschodu rosyjskiej armii dowodzonej przez gen. Pawła Rennenkampfa oraz z południa armii "Narew" dowodzonej przez gen. Samsonowa, w sierpniu odbyła się bitwa pod Tannenbergiem, która "stała się jednym z elementów niemieckiego mitu Prus Wschodnich" - zaznaczył dr Brenda.

Warto przypomnieć, że w propagandzie Niemiec zwycięska bitwa pod Tannenbergiem miała być rewanżem za przegraną bitwę pod Grunwaldem, w pobliżu Olsztynka powstało potem mauzoleum marszałka Hindenburga, a w lipcu 1939 Adolf Hitler wydał zarządzenie o ustanowieniu święta armii niemieckiej dla uczczenia bitwy pod Tannenbergiem.

"Próba zakrycia Grunwaldu Tannenbergiem była elementem żywej polityki historycznej w państwie niemieckim i w jakiś sposób jest nadal obecna, kiedy niemieckie wycieczki chcą koniecznie zobaczyć miejsce gdzie stało mauzoleum Hindenburga". - zauważył dr Brenda.

2019.01.18_Na północ od Warszawy08m

Prusacy wykorzystali to, że Landwehra a więc miejscowe oddziały dały odpór gen. Rennenkampfowi - mówił prof. Kasparek - dzięki temu zyskano czas, co jest najistotniejsze w działaniach zbrojnych. Pozwoliło to na przerzucenie sił poprzez sieć linii kolejowych, otoczenie armii Samsonowa i jej zniszczenie. Zwycięstwo pod Tannebergiem miało ogromne znaczenie polityczne dla Niemców, którzy wykorzystali to propagandowo.

Nawiązując do gen. Samsonowa, warto wspomnieć, że pasjonaci wciąż poszukują tzw. skarbu Samsonowa, a w ziemi wciąż leżą artefakty związane z tą wojną.

W czasie I wojny światowej doszło do zniszczenia szeregu miast, m.in. Pisza, Nidzicy, jednak już od 1915 r. bogate miasta niemieckie łożyły na odbudowę miast pruskich, choć odbudowywano je w innej formie, skromniej.

Po I wojnie światowej Prusy zostały odcięte od Niemiec i znów stały się prowincją. - zauważył prof. Kasparek - To kraina, gdzie nie było żadnego przemysłu, utrzymywała się z rolnictwa.
Plebiscyt na Warmii i Mazurach przeprowadzony w 1920 r. został przez Polskę przegrany, niemal cały obszar plebiscytowy pozostał w granicach Niemiec, Polsce przyznano jedynie 8 gmin (5 na Powiślu i 3 na Mazurach). Moment przeprowadzania tego plebiscytu był dla Polski niekorzystny, gdyż wówczas trwała ofensywa Armii Czerwonej w trakcie wojny polsko-bolszewickiej.
"Nie było szans na wygranie tego plebiscytu, aczkolwiek można było uzyskać lepszy wynik". = zaznaczył prof. Kasparek.
W listopadzie 1920 r. powstał w Olsztynie Związek Polaków w Prusach Wschodnich, którego celem była obrona interesów mniejszości polskiej na terenie Prus Wschodnich.

Prof. Kasparek wspomniał o pisarzach, który angażowali się w obronę "Kresów Zachodnich", w tym o Kasprowiczu, który przed plebiscytem zrobił objazd po Warmii i Mazurach oraz o Melchiorze Wańkowiczu i jego wielokrotnie wznawianej książce "Na tropach Smętka".

Historyk zauważył, że w okresie międzywojennym patrzono na Prusy Wschodnie jako na teren, który należy jak najszybciej zdobyć (linia graniczna biegła wówczas 120 km od Warszawy za Mławą), tak aby stamtąd nie zagrożono centralnym ziemiom polskim. Dlatego polscy sztabowcy przygotowali kilka wariantów planu uderzenia na Prusy Wschodnie. Jednak po 1936 r. stało się to nierealne, nie było już możliwości zdobycia tych prowincji.

NK_2

W 1938 r. Niemcy wzmocnili garnizon pruski - mówili historycy - przerzucono tam oddziały, a niemieckie plany operacyjne uwzględniły uderzenie na Polskę z Prus Wschodnich. Orzysz i Bemowo Piskie stały się ważnymi pod względem militarnym miastami z gigantycznym poligonem, na którym ćwiczyły m.in. wojska pancerne. Tam stacjonowały oddziały dowodzone przez Heinza Guderiana, które uderzyły we wrześniu 1939 r. na Polskę.
Do legendy przeszła obrona Wizny, zwanej polskimi Termopilami i dowódcy odcinka kpt. Władysława Raginisa.

Jednym z największych obozów wojennych w Europie Wschodniej w czasie II wojny światowej był stalag w Olsztynku. Historycy wspomnieli o innych wydarzeniach, które miały miejsce w Prusach Wschodnich - zbombardowaniu Królewca w sierpniu 1944 r. oraz zbrodni w Nemmersdorf - mordzie na cywilnej ludności niemieckiej dokonanej przez żołnierzy Armii Czerwonej w październiku 1944 r., a także o ucieczce ludności niemieckiej przed Rosjanami.

Jeśli chodzi o skalę zniszczeń w Prusach Wschodnich, to wynosiła 90% zabudowy, 87% mostów, taboru kolejowego.



Relacja:
tekst - Margotte
wideo - Michał KK

2019.01.18_Na północ od Warszawy01m

wtorek, 12 lutego 2019

Gdzie się ukrywa Rudolf Skowroński? – z cyklu Tajemnice Wywiadu

"Nikt nie jest chyba zainteresowany w tym, żeby Rudolf Skowroński objawił się i zaczął mówić. […] Tajemnic, które trwają od PRL-u, ale nie zostały rozwikłane w III RP jest bardzo dużo".
23 stycznia 2019 r. w Centrum Edukacyjnym IPN – Przystanek Historia – odbyło się kolejne spotkanie z cyklu „Tajemnice Wywiadu”. Prowadzący Piotr Woyciechowski gościł tym razem redaktora Witolda Gadowskiego i dr Witolda Bagieńskiego, a dyskusja dotyczyła sylwetki poszukiwanego listem gończym biznesmena i agenta wywiadu Rudolfa Skowrońskiego.
2019.01.23_Tajemnice Bezpieki01m



Rudolf Skowroński, człowiek służb, biznesmen, „ikona transformacji ustrojowej przełomu lat 80-tych i 90-tych” ukrywa się skutecznie przed polskim wymiarem sprawiedliwości od 12 lat. Jak powiedział Piotr Woyciechowski dziennikarze sprowokowani tematem spotkania próbowali dowiedzieć się w Prokuraturze Generalnej, czy są jakieś nowe informacje na temat poszukiwania Rudolfa Skowrońskiego. Nie uzyskano żadnych informacji… Skowroński jest ostatnim znanym opinii publicznej zbiegiem, który jest „...ochraniany […] takim parasolem, że Państwo Polskie nie jest zdolne do zlokalizowania jego pobytu i ściągnięcia tutaj...” Postać Skowrońskiego łączy się ze sprawą mechanizmów transformacji ustrojowej i z ludźmi „...z pierwszych stron gazet i pierwszej listy tygodnika Wprost, najbogatszych ludzi w Polsce, którzy budowali w oparciu o służby specjalne, komunistyczne, swoje fortuny.” W dalszym ciągu Woyciechowski przypomniał ciekawe szczegóły z życia i działalności Rudolfa Skowrońskiego.
2019.01.23_Tajemnice Bezpieki04m

Witold Gadowski, zapytany czy wie gdzie przebywa Rudolf Skowroński stwierdził, że według niego jest to do ustalenia. Zastanawiając się gdzie jest Skowroński, zadał też pytanie, kto go ochrania, kto buduje mu bezpieczne ukrycie. Gadowski opowiedział o różnych informacjach, jakie pojawiają się w związku z hipotetycznym miejscem pobytu Skowrońskiego. Jak powiedział, dwa lata temu Skowroński „dał znak życia”. Mówiąc, że można by zlokalizować miejsce pobytu Skowrońskiego dodał, że gdyby odpowiednie służby chciały go szukać, to tak by się już stało.
2019.01.23_Tajemnice Bezpieki02m

Piotr Woyciechowski stwierdził, że podobnie nieuchwytny Dariusz Przywieczerski w pewnym momencie stracił „parasol” i został przekazany Polsce przez władze amerykańskie. Zwrócono też uwagę, że gigantyczny majątek Rudolfa Skowrońskiego jest wciąż zarządzany! Pieniądze trafiają do rodziny, a on sam nigdy nie został prawnie uznany za osobę nieżyjącą.

Nikt nie jest chyba zainteresowany w tym, żeby Rudolf Skowroński objawił się i zaczął mówić. […] Tajemnic, które trwają od PRL-u, ale nie zostały rozwikłane w III RP jest bardzo dużo. Jedna z nich to właśnie Rudolf Skowroński.

Witold Gadowski przypomniał wystąpienie sejmowe Andrzeja Leppera, w którym oskarżył on polskich polityków. Oskarżenie to można było wiązać z działalnością Rudolfa Skowrońskiego. Przypomniał też dziennikarkę Marię Wernikowską i jej książkę „Zwariowałam”, przedstawiającą liczne ustalenia dotyczące słynnych Klewek i zdarzeń z nimi związanych. Jak powiedział, nikt nie odniósł się do ustaleń Wiernikowskiej, zaś ona sama „zniknęła z firmamentu polskiego dziennikarstwa.

W dalszym ciągu Witold Gadowski wymienił kilka osób, które mogłyby coś powiedzieć o Rudolfie Skowrońskim, a prawdopodobnie widziały go jako ostatnie. Piotr Woyciechowski zwrócił uwagę jak oficerowie komunistycznego wywiadu cywilnego, prowadzący Rudolfa Skowrońskiego, bo o nich mowa, odnaleźli się w obecnych czasach jako autorzy książek szpiegowskich.
2019.01.23_Tajemnice Bezpieki10m

Witold Bagieński przypomniał fragmenty drogi życiowej Rudolfa Skowrońskiego, jego powiązania z „drugim obiegiem”, internowanie i rozpoczęcie współpracy z SB. Opowiedział o jego życiu, przypomniał kontakty biznesowe, początki spółek polonijnych, z którymi Skowroński miał do czynienia. Ze szczegółami przypomniał kolejne sprawy w jakich uczestniczył, a także sprawy powiązane z jego działalnością. Wyjaśnił działalność Służby Bezpieczeństwa, jej jednostek zaangażowanych w rozpracowywanie opozycji przed stanem wojennym, m.in. działalność Biura Studiów SB. Przypomniał też działania Wywiadu. Na tym tle omówił postać Skowrońskiego.

Spotkanie obfitowało w fakty, omówiono w nim szczegółowo działania Służby Bezpieczeństwa i Wywiadu, zwłaszcza w okresie zbliżonym do stanu wojennego i czasie transformacji ustrojowej. Poruszono również sprawy nieoficjalnego finansowania niektórych działań i sposobów zdobywania na to funduszy, a także prób wplątywania działaczy opozycyjnych w relacje finansowe z SB i Wywiadem. Przedstawiono wreszcie dalsze losy Rudolfa Skowrońskiego, już po transformacji, również w nowych polskich służbach.






Relacja: Michał KK

2019.01.23_Tajemnice Bezpieki20m

2019.01.23_Tajemnice Bezpieki19m