piątek, 3 maja 2019

Okrągły stół - fakty i mity: prof. Andrzej Zybertowicz i red. Tadeusz Płużański

"Komunizm nie został obalony. To był proces odgórnego demontażu, który zainicjowany został jako reforma systemu, żeby dodać mu sił witalnych, ale wymknął się spod kontroli i z reformy stał się procesem rozmontowywania, jego kluczowym ogniwem był Okrągły Stół, ale wmontowano liczne zabezpieczenia dla tych, którzy zrezygnowali z monopolu władzy". 24 kwietnia w klubie WAT w Warszawie odbyło się spotkanie zorganizowane przez Akcję Katolicką i Stowarzyszenie Polska Jest Najważniejsza. O Okrągłym Stole mówili prof. Andrzej Zybertowicz oraz red. Tadeusz Płużański.
P4240015m


"Narzekamy na swój kraj, na władzę, na instytucję, ale mamy taką Polskę, jaką potrafimy zbudować" - zaznaczył na początku prof. Andrzej Zybertowicz. - "Jeśli nie potrafimy się komunikować, jeśli nie potrafimy budować instytucji, jeśli nie potrafimy ustalać prawdziwych mechanizmów życia społecznego w historii, to nie działamy skutecznie. Narody inteligentne i sprawne radzą sobie z przeciwnikami, którzy to utrudniają".

Jak zauważył, Okrągły Stół wytworzył pewne mechanizmy elity hegemonicznej (w przeciwieństwie do pluralistycznej), czyli takiej, która uważa, że tylko ona ma kompetencje do rządzenia.

"Komunizm nie został obalony". - podkreślił prof. Zybertowicz. W państwach komunistycznych nie było rewolt, nawet w Rumunii, gdzie obalenie Caucescu było intrygą w obrębie obozu władzy.
Zaznaczył, że Solidarność była jedyną formą w bloku komunistycznym na wschód ob Łaby, w której ruch antysystemowy się instytucjonalizował i przetrwał.

AZ-1

Jak nastąpił koniec komunizmu?

"To był proces odgórnego demontażu, który zainicjowany został jako reforma systemu, żeby dodać mu sił witalnych, ale ten proces wymknął się spod kontroli i z reformy stał się procesem rozmontowywania" - podkreślił socjolog. - "Ponieważ to był proces kontrolowany, a jego kluczowym ogniwem był Okrągły Stół, w tym procesie demontażu wmontowano liczne zabezpieczenia dla tych, którzy zrezygnowali z monopolu władzy".
To były zabezpieczenia ekonomiczne - uwłaszczenie nomenklatury, polityczne - urząd Prezydenta dla Wojciecha Jaruzelskiego oraz agenturalne.

Jak to się stało, że mimo początkowej nienawiści komuniści z opozycją usiedli do Okrągłego Stołu i porozumieli się?
Zdaniem prof. Zybertowicza, komuniści "byli przekonani, że mając "Bolków" w różnych gremiach solidarnościowych, będą mogli ten cały proces utrzymać pod kontrolą".

Powołując się na słowa Czesława Kiszczaka, prof. Zybertowicz uznał, że "Stan wojenny był dlatego, że pomimo tego, że w Solidarności było kilkadziesiąt tysięcy tajnych współpracowników, to nie przekładało się na skuteczne kontrolowanie i manipulowanie związkiem, bo związek był ruchem społecznym, żywiołem i metodami tajnej policji można było tylko punktowo manipulować".

Nawiązując do wyborów z 1989 roku i skreślenia przez społeczeństwo listy krajowej, socjolog zauważył, że "w momencie gdy uruchomił się proces posunięcia się odrobinę na ławce władzy, społeczeństwo przestało się bać i pokazało swoje rzeczywiste preferencje moralne i polityczne".

AZ-2

Odnosząc się do tajnych współpracowników, zaznaczył: "Wyszliśmy z komunizmu z grupą ok. pół miliona osób, które z tyłu głowy miały wdrukowane wspomnienia upokorzenia, że zostali złamani, że donosili na kolegów, że nie potrafili się przeciwstawić. Tym ludziom, gdy niektórzy z nich szli do parlamentu, inni byli w mediach, inni poszli do rządu, nawet nie musiał były oficer prowadzący wydawać poleceń, żeby wiedzieli czego im nie wolno robić, żeby nie dekomunizować pochopnie. Komuniści nie potrafili uchronić się przed utratą władzy, ale potrafili zbudować nad sobą parasol ochronny - nad uwłaszczeniem nomenklatury, nad aferami prywatyzacyjnymi, nad rozliczaniem zbrodniarzy okresu stalinowskiego".

Prof. Zybertowicz stwierdził: "Komuniści w Polsce rządzili Polakami dzięki temu, że byli namiestnikami Moskwy, nie zdobyli władzy w wyniku wolnych wyborów czy zrywu rewolucyjnego. Przyjechali na sowieckich czołgach. Przez kilkadziesiąt lat dzięki obecności armii sowieckiej, dzięki Układowi Warszawskiemu byli elitą hegemoniczną. Co się wydarzyło od momentu, gdy zaczęliśmy budować wolną Polskę, wolny rynek, instytucje demokratyczne? Komuniści stali się postkomunistami, którzy zadeklarowali wierność demokracji i, chcąc zachować pozycje kierownicze w społeczeństwie, zaczęli szukać innego para. Okres potęgi para moskiewskiego minął. Jedni znaleźli go w Waszyngtonie, inni w Brukseli, inni w Berlinie czy w Paryżu".
Socjolog kontynuował wywód:
"Dzięki zbudowaniu silnych relacji z podmiotami zagranicznymi, ci ludzie chcieli być elitą hegemoniczną. To znaczy, że niby są wybory, jest demokracja, ale ona jest częściowo prawdziwa, częściowo fasadowa i cały czas rządzą ci, co powinni. Kiedy w latach 2005-2007 władzę przejęli ci, co nie powinni, udało się przekonać społeczeństwo, że to jest władza tymczasowa".
Prof. Zybertowicz podkreślił:
"Tym, co najbardziej boli tych, którzy chcieli stanowić arystokrację demokracji jest to, że tym razem Prawo i Sprawiedliwość nie straciło władzy, (..) że tysiące młodych ludzi mogło się przetrzeć w instytucjach publicznych, mogło się uczyć, jak funkcjonuje polityka, że powstało sporo think thanków, inicjatyw oddolnych, fundacji, stowarzyszeń, gdzie młodzi ludzie mogą próbować ćwiczyć wspólne działanie".

Zdaniem socjologa, główny wniosek z analizy Okrągłego Stołu jest taki: "Okrągły Stół, poprzez mechanizmy agenturalnego wspierania tego procesu, przyczynił się do narzucenia elity hegemonicznej tj. takiej, która mając na ustach demokrację i moralność, tak naprawdę różnymi instrumentami nie chciała się rozstawać z władzą. Dlatego oni tak strasznie cierpią, gdy społeczeństwo w wyborach wybrało inne grupy ludzi jako elitę, która ma rządzić społeczeństwem".

Obecnie rządząca elita może stać przed pokusą zostania elitą hegemoniczną. Dlatego na koniec tej części spotkania prof. Zybertowicz zaznaczył:"Polska jest taka jaką potrafimy zbudować". W celu zbudowania Polski, z której będziemy dumni, elita obecnie rządząca powinna porozumieć się z tą częścią opozycji, która nie łamie prawa i która nie zdradza Polski i polskości.

P4240058m

Red. Tadeusz Płużański podkreślił rolę, jaką odegrali w tym procesie transformacji funkcjonariusze systemu: Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak i Florian Siwicki. "Przetransponowano system i prominentne osoby tego systemu, które nadal pełniły rolę kluczową". Biorąc za przykład Jaruzelskiego, który z szefa MON stał się prezydentem III RP, można stwierdzić, "jak niewiele się zmieniło. Decydenci pozostali decydentami. (..) Wielkie kariery finansowe to też pozostałość tamtych czasów".
Jak zauważył, na liście 100 najbogatszych Polaków tygodnika Wprost jest wielu funkcjonariuszy komunistycznych.

Red. Płużański zwrócił uwagę na zmianę ordynacji wyborczej w trakcie wyborów 1989 r. i wybór Wojciecha Jaruzelskiego na Prezydenta. "Czy tak musiało być? Czy to było wpisane w kontrakt Okrągłego Stołu i Magdalenki? Czy można było wybrać inny wariant mniej szokujący dla dużej części Polaków? (..) Czy później trzeba było trzymać się uporczywie porozumień z władzą ".

Płużański wymienił kolejne kwestie, które się stronie solidarnościowej nie powiodły w procesie transformacji systemowej: nie udało się zapobiec uwłaszczeniu nomenklatury, nie rozliczono zbrodniarzy komunistycznych, nie udało się odebrać przywilejów emerytalnych funkcjonariuszom Informacji Wojskowej, WSW, WSI oraz wymiaru sprawiedliwości; nie odebrano wysokich stopni oficerskich i odznaczeń wojskowych osobom, które na to nie zasłużyły.

Przekazanie insygniów władzy przez Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego Lechowi Wałęsie było - jak podkreślił red. Płużański - jedynie gestem symbolicznym, nie zaproszono do współrządzenia członków rządu na uchodźstwie.
"Cały czas reformujemy komunistyczne państwo, komunistyczne prawo. Konstytucja obecnie obowiązująca nie bazuje na konstytucji kwietniowej, tylko jest to nawiązanie do konstytucji stalinowskiej".

"Jak mało wiemy o ludziach, którzy reprezentowali Polskę i byli polską władzą, ale na wychodźstwie aż do roku 1990. Czy potrafimy wymienić te nazwiska, kolejne gabinety i prezydentów?". - pytał Płużański.

Nawiązując do wypowiedzi red. Płużańskiego, prof. Zybertowicz podkreślił: "To co pan Tadeusz powiedział, to jest wizja oparta na niewątpliwej słuszności moralnej i historycznej. Ale czymś innym jest mieć racje moralne, a czymś innym jest skutecznie działać w polityce tzn. budować sprawne instytucje, które służą ludziom".
Odnosząc się do pozbawiania stopni oficerskich czy odznaczeń, stwierdził: "Żaden obóz zmiany nie jest w stanie robić wszystko, co jest słuszne, musi wybrać jakieś priorytety. Czasami, gdy idziemy tylko drogą tego co jest słuszne, możemy nie zrobić tego, co jest niezbędne, żeby zachować zdolność do rządzenia przez to środowisko, które wierzy w suwerenną Polskę".

Uzasadnienie tych tez, dalsze polemiki oraz pytania z sali - na filmie:



Relacja: Margotte (tekst), Bernard (wideo i foto)

P4240009m

P4240046m