wtorek, 26 sierpnia 2014

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Polska tradycja jest darem wolności, który niesiemy Europie

Gdyby wówczas udało się to dzieło Konstytucji 3 Maja zrealizować, gdyby Rzeczpospolita przetrwała, będąc terytorialnie największą republiką, zbudowaną na zupełnie innych zasadach niż większość państw europejskich w tym czasie, dzieje Europy potoczyłyby się inaczej. Despotyzm rosyjski nie zatriumfowałby w Europie Środkowej, być może sama Rosja inaczej by się rozwijała pod wpływem tego, co by się działo w Polsce. - mówił prof. Zdzisław Krasnodębski w czasie wykładu w przeddzień Święta Konstytucji 3 Maja.
P1240257m

W przeddzień Święta Konstytucji 3 Maja prof. Zdzisław Krasnodębski starał się odpowiedzieć na pytanie dlaczego obchodzimy to narodowe święto. Spotkanie poświęcone także sprawom europejskim, gdyż co trzeba podkreślić profesor jest liderem warszawskiej listy Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego, prowadził Piotr Kazimierczak z Komitetu PIS Warszawa Śródmieście.

Jak zaznaczył profesor, polska Ustawa Rządowa to druga lub trzecia (po Korsyce) na świecie pisana konstytucja, akt konstytucyjny, który w gruncie rzeczy nie wszedł w życie, gdyż doszło do interwencji rosyjskiej, uchwalona z pogwałceniem reguł, z pogwałceniem uprawnień części posłów, rodzaj pokojowego zamachu stanu; ustawa, która odbierała wolności, ograniczała wolność wyboru, wprowadzała monarchię dziedziczną, odbierała uprawnienia szlachcie - gołocie.

A jednak, zacytował słowa historyka Marcelego Handelsmana:
"świadczyła ona, że społeczeństwo otrząsnęło się ostatecznie z uległości, w jakiej pozostawało względem znieprawionego możnowładztwa, że potrafi wyprowadzić kraj z zależności od Rosji. Konstytucja ta była pierwszym prawdziwym czynem nowej partji większości rządowej patrjotów, którzy wzmocniwszy rząd wewnątrz podążyliby do wzmocnienia Polski na zewnątrz. Pod tym względem musi konstytucja 3 maja wzbudzać wdzięczną pamięć, jako szlachetny odruch społeczeństwa, które nie tracąc nadziei w położeniu beznadziejnym uczyniło krok poważny na drodze do niepodległości."

Według prof. Krasnodębskiego konstytucja była więc wyjściem z uległości i stanowiła krok na drodze ku niepodległości.

Podobnie odnosił się do Ustawy Rządowej inny wybitny historyk Jerzy Łojek: "Konstytucja 3 Maja stała się przejawem i symbolem samodzielnego i niepodległego decydowania przez Polaków i Litwinów o losach Rzeczypospolitej. Była świadectwem odzyskania niepodległości. I to właśnie, a nie konkretne postanowienia ustrojowe i społeczne nadało dziełu 3 maja zasadnicze walory historyczne".

"Uchwalenie Konstytucji 3 Maja pokazało, że także u schyłku Rzeczypospolitej - wielkiego republikańskiego mocarstwa zbudowanego przez Polaków - istniała wola polityczna utrzymania niepodległości państwa".
- podkreślił prof. Krasnodębski. -
"Była świadectwem, że Polacy w sytuacjach trudnych potrafią się zmobilizować, wyrwać z marazmu, wykazać właściwy instynkt polityczny".

P1240273m

Socjolog zwrócił uwagę na zawarte w preambule do tej ustawy sformułowania: "hańbiąca obca przemoc", "egzystencja polityczna, niepodległość zewnętrzna i wolność wewnętrzna narodu", którą twórcy konstytucji "cenią drożej nad szczęśliwość osobistą".

Gdyby nie Konstytucja 3 Maja, i gdyby nie insurekcja kościuszkowska, można by było łatwiej powiedzieć, że Polska Rzeczpospolita umarła sama z siebie, że skończyła się, bo się wyczerpała jej wola bycia podmiotem politycznym. - zaznaczył socjolog. Jak zauważają historycy, w XIX wieku istniał także ruch antynarodowy, dążenia niepodległościowe były dziełem jedynie części świadomych politycznie warstw społecznych, a pozostałe uważały, że stan podległości lepiej zabezpiecza ich interesy gospodarcze i polityczne. Do takich ludzi należeli targowiczanie w XVIII wieku i Józef Zajączek.

Prof. Krasnodębski podawał przykłady zdrady narodowej, przypomniał, że rozbiory Polski były ratyfikowane przez polskie sejmy, i że część Polaków na rozbiorach się dorabiała.

Jak zaznaczył profesor, w polskiej myśli politycznej pojawia się czasem idea Polski bezpaństwowej, że możemy jako Polska istnieć, ale nie musimy mieć swojego państwa, możemy być w pewnej większej całości. I obecnie takie myślenie się przewija w wystąpieniach niektórych polityków w Polsce, że państwo narodowe jest anachronizmem i należy włączyć się w pracę na rzecz Europy.

Socjolog odniósł się także do zarzutów podnoszonych przez środowisko galicyjskich Stańczyków w XIX wieku, w tym Stanisława Koźmiana, że Polacy nie mają zmysłu politycznego, że co prawda utworzyli państwo, ale nie byli w stanie go utrzymać. Stańczycy jednak, co warto podkreślić, zmienili zdanie po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku. To co realiści polityczni uważali za niemożliwe: Polska nie powstanie na nowo, stało się: Polska powstała. II Rzeczpospolita świadczyła o tym, że Polacy mają państwowotwórcze zdolności.

Prof. Krasnodębski powołał się także na historyków rosyjskich, jeden z nich stwierdził, że Rosja carska rozpadła się z powodu Polaków, że rozbiory Polski były błędem, gdyż Rosja chciała wchłonąć coś, czego nie była w stanie zaabsorbować. "To pokazuje siłę polskości i siłę polskiej woli" - zaznaczył prof. Krasnodębski. Zacytował słowa tego historyka: "Polska nie była Finlandią, ale nieredukowalną strefą centralną tęskniącą za dawną wielkością, dumną ze swej cywilizacji, która nadal mimo rozbiorów wywierała silny wpływ na wschodnich kresach jej dawnego imperium".

Do tradycji republikańskiej należy przekonanie, że wolnym człowiekiem mogę być tylko wtedy, gdy kiedy moje państwo jest wolne, kiedy jestem wolny politycznie. - mówił socjolog.

Polska tradycja jest darem wolności, który niesiemy Europie. Gdyby wówczas udało się to dzieło Konstytucji 3 Maja zrealizować, gdyby Polska przetrwała, gdyby reformy się udały, jak potoczyłyby się losy Europy?
- pytał profesor. -
Despotyzm rosyjski pozostałby gdzieś na obrzeżach kultury Europy, nie zatriumfowałby w Europie Środkowej, być może sama Rosja inaczej by się rozwijała pod wpływem tego, co by się działo w Polsce, Prusy nie stałyby się mocarstwem. Gdyby Rzeczpospolita przetrwała, będąc terytorialnie największą republiką, zbudowaną na zupełnie innych zasadach niż większość państw europejskich w tym czasie, dzieje Europy potoczyłyby się inaczej.
- zaznaczył socjolog. I dodał: Nieśliśmy ten dar wolności i w XIX wieku i w innych epokach - w 1918 roku i później rozwijając program prometeizmu - Polska popierała wolnościowe dążenia innych narodów. Niesie go i obecnie.

P1240282m

Po tym wprowadzeniu nastąpiła seria pytań i odpowiedzi, w których prof. Krasnodębski poruszał także kwestie Unii Europejskiej.

Mówiąc o przyszłości Unii powiedział, że Europa nie jest jednorodnym tworem, obecnie interesy głównych krajów są zbyt różne by mogła nastąpić tzw. federalizacja, chociaż pojawia się nowa, główna narracja europejska, w której nasza wizja historii staje się przeszkodą. Według tej kształtującej się wizji główne nieszczęście Europy polegało na pojawiającej się świadomości narodowej i nacjonalizmach, a idealizowanym złotym wiekiem Europy był wiek XIX - od roku 1815 do 1914, czyli czas dla Polski skrajnie niekorzystny. Jak zaznaczył profesor, to nasze uprawnienie do tego, żeby być niepodległym państwem w środku Europy, jest dzisiaj znowu czymś niewygodnym.

W Europie nie ma świadomości, co wnieśliśmy do Europy, nawet w 1989 roku, dlatego prof. Krasnodębski zadeklarował, że chciałby się zajmować m.in. polską polityką historyczną w Europie. Socjolog podkreślił, że swoją rolę posła do Parlamentu Europejskiego chce traktować szerzej, nie ograniczając się tylko do PE, skupi się właśnie na polityce historycznej, budowaniu wizerunku Polski, tworzeniu propolskiego lobby, szukaniu sprzymierzeńców i przyjaciół dla Polski, obronie wartości dla nas ważnych.

Socjolog zaznaczył:
"W tej grze między ośrodkami władzy, między Parlamentem Europejskim, Radą Europejską, między Berlinem, Paryżem, Londynem, Brukselą, instytucjami europejskimi, Polska jest istotnym podmiotem. Musimy w tej grze uczestniczyć, a możemy uczestniczyć silnie tylko wtedy, gdy będziemy silnym wewnętrznie państwem i gdy będziemy mieli silną pozycję regionalną".

Zwracał też uwagę na zagrożenia płynące z faktu uzależnienia, np. w dziedzinie gospodarki, jak również na fakt, że skupiając się na kwestiach wschodnich, nie powinniśmy zaniedbywać Zachodu. Ilu jest w Polsce specjalistów od Niemiec czy Francji? – zapytał retorycznie.

Odniósł się również do poglądów Korwina-Mikke, który chciałby zniszczyć Unię Europejską. Zdaniem Zdzisława Krasnodębskiego, w działaniach Korwina Mikke "nie ma żadnego realizmu politycznego, z Unii możemy wystąpić, ale nawet to nie jest realistyczne, bo realizm każe nam uznać, że większość naszych rodaków wykazuje na tle innych narodów europejskich zadziwiający, naiwny i bezkrytyczny euroentuzjazm niezbudowany na żadnej wiedzy o tej instytucji." Wystąpienie z Unii nie byłoby zresztą, zdaniem prof. Krasnodębskiego, rozważnym posunięciem.

Mówiąc o narodowcach prof. Krasnodębski stwierdził, że nurty narodowe mają szansę w Polsce, tylko jeśli będzie to szersze zjawisko, obecne w różnych krajach europejskich, polegające na wzmacnianiu państw narodowych w Europie.
"To co łączy PiS z tymi nurtami - Prawo i Sprawiedliwość jest partią realistyczną, nie eurosceptyczną - to chęć wzmocnienia państwa narodowego i rozumienie Unii jako współdziałania państw, jako organizacji międzyrządowej."

Więcej na filmie:




P1240256m

P1240302m

P1240293m

P1240246m

P1240285m

Relacja: Margotte i Bernard

Opublikowano: Blogpress, sob., 03/05/2014 - 16:10