20 czerwca w Centralnej Bibliotece Rolniczej odbyła się prezentacja wspomnień o. Ryszarda Czesława Grabskiego, niezłomnego kapłana z zakonu kapucynów, z zesłania z lat 1940-1955, a więc od momentu jego aresztowania przez Sowietów do powrotu do Polski. W spotkaniu poświęconym tej książce wzięli udział zacni goście: biskup Antoni Pacyfik Dydycz i minister Anna Maria Anders. rozmowę prowadził szef wydawnictwa Editions Spotkania Piotr Jegliński.
Warto podkreślić, że to właśnie obecny biskup senior diecezji drohiczyńskiej, a wówczas młody kapucyn w 1985 roku przekazał Piotrowi Jeglińskiego maszynopis wspomnień o. Grabskiego, którego znał osobiście, z prośbą, aby szybko je wydać, jeszcze za życia autora, który miał wówczas 75 lat. O. Grabski zobaczył tę książkę dwa tygodnie przed śmiercią. Obecne wydanie pt. "Kapelan Armii Andersa. Wspomnienia zesłańca 1940-1955" jest więc drugą edycją tych wspomnień. Pierwsza ukazała się pt. "Gdyby nie opatrzność Boża..." w 1985 roku. w tej najnowszej są liczne uzupełnienia.
Minister Anna Maria Anders podkreśliła, że temat armii gen. Andersa jest jej bliski. Właśnie wróciła z Kazachstanu i Uzbekistanu i widziała tereny, na które Polacy byli deportowani po 1939 roku. "Smutne, okropne miejsca. Wiedząc jaki był ich los, tym bardziej cenię taką osobę, jak ks. kapelan o. Grabski, który poświęcił się, by pomóc innym. Miał możliwość wyjść z tego piekła, a jednak zdecydował, że postara się pomóc innym ludziom. Nie zdążył do armii Andersa i został".
Jak zauważyła, temat deportacji Polaków na Syberię w czasach II wojny światowej jest na świecie prawie nieznany, także w Polsce w czasach PRL był zakazany, podobnie jak losy Armii Andersa. "Promuję takie książki i z najwyższym entuzjazmem ją przeczytam". - dodała minister Anders.
Dyrektor Editions Spotkania Piotr Jegliński wyjaśnił, że we wspomnieniach o. Grabskiego zabrakło ważnego aspektu działalności autora - okresu konspiracji we wrześniu 1939 roku i w późniejszym okresie. O. Grabski ps. Rudy znalazł się wówczas w szeregach Służby Zwycięstwu Polski, opiekował się rannymi żołnierzami kampanii wrześniowej, dając im schronienie w klasztorze ojców kapucynów w Łomży, organizując dla nich pomoc lekarską oraz materialną, brał udział w tworzeniu na ternie Łomży i okolic konspiracyjnej organizacji wojskowej, organizował zbiórkę broni i amunicji na terenie walk, organizował nasłuch radiowy i wydawał codzienne pismo na maszynie dla podtrzymania ducha w społeczeństwie, w okresie okupacji pełnił funkcję kapelana oddziałów terenowych na terenie okręgu białostockiego.
Być może o. Grabski pominął ten fragment życiorysu w obawie przed represjami, pisał bowiem wspomnienia w czasach PRL. Na szczęście, jak stwierdził Piotr Jegliński, informacja o tym przemilczanym okresie znalazła się w archiwum kapucyńskim.
Jak się okazało, o. Grabski był odznaczony Krzyżem Walecznych i Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami.
Ks. Biskup Antoni Pacyfik Dydycz zaznaczył, że warto przypominać takie postaci, zarówno tych, którzy przeżyli zsyłkę oraz tych, których prochy tam zostały na zawsze. Biskup przypomniał pokrótce życiorys autora wspomnień i jego losy.
W 1941 roku O. Ryszard Grabski otrzymał mundur polskiego oficera i rangę kapitana na stanowisku kapelana Wojska Polskiego czyli armii Andersa. Otrzymał misję dotarcia na północ do Polaków rozproszonych po różnych obozach, do których nie dotarła wiadomość o powstającym polskim wojsku, by poinformować ich o możliwości wydostania się z „nieludzkiej ziemi”. Jednak sam już nie zdołał dołączyć do armii Andersa.
We wrześniu 1942 roku został aresztowany, przebywał w więzieniu, a później został skazany na 15 lat ciężkiej pracy. Trafiał do różnych łagrów, pracował m.in. wycinaniu lasów, w kopalniach oraz przy budowie nasypów kolejowych.
Jak zauważył bp Antoni Dydycz, o. Grabski swoje wspomnienia zatytułował: "Gdyby nie Opatrzność Boża" i ukazuje w nich dyskretnie jak ta Opatrzność Boża nad nim czuwała. O. Grabski miał także kontakt o. Władysławem Bukowińskim, obecnie błogosławionym, patronem Kazachstanu. O. Ryszard Grabski został zwolniony z obozu dopiero w 1955 roku i wrócił do Polski.
Ks. biskup Dydycz wspominał o. Grabskiego, którego znał osobiście: "Nie chciał mówić za bardzo o tych wydarzeniach, był oszczędny w słowach. Pięknie pracował, nie tracił zapału, bardzo pogodny, chętnie żartował. Ludzie go cenili. Po tym co przeżył, nie widział tu jakichś kłopotów czy zmagań. Miałem z nim okazję często rozmawiać. Przekazał mi swój rękopis, gdy wyjeżdżałem do Rzymu".
Jak zauważył ks. biskup, wspomnienia o. Grabskiego są pisane ze szczerością, ładnym językiem, nie ma tam cierpiętnictwa. "On to przeżywał autentycznie po męsku, jako kapłan, dziękował Panu Bogu, że mógł to wszystko znieść i bardzo się cieszył, że mógł wrócić do Polski".
Biskup Antoni Pacyfik Dydycz, nawiązując do dziejów Polski, powiedział: "Przyjęcie chrześcijaństwa do Polski 1050 lat temu nie polegało na tym, że Polacy biernie wszystko przejęli, lecz otrzymując chrzest zaczęli tworzyć chrześcijaństwo. Dlatego niektórzy się dziwią, że u nas jest tyle zwyczajów, których nie ma w innych krajach chrześcijańskich. U nas ten ruch był twórczy".
Stąd nasze katolickie tradycje były też żywe we Władywostoku w czasie rozbiorów Polski.
Ks. biskup podkreślił, nawiązując do losów takich ludzi, jak o. Grabski: "To co oni wycierpieli powinno przynosić owoce. Z tego trzeba wyciągać wnioski. Trzeba brać się do roboty. Trzeba umacniać naszą tożsamość. Te prześladowania powinny być przeżywane jako okazja do zastanawiania się, w którą stronę mamy iść, jako formacja naszej osobowości".
Relacja: Margotte i Bernard
O książce:
http://multibook.pl/pl/p/Ryszard-Czeslaw-Grabski-Kapelan-Armii-Andersa/8265
Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157683135060403