poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Ci, których skazano na śmierć, pohańbienie i wymazanie z pamięci, powracają



Uroczystości Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych na powązkowskiej Łączce zgromadziły kilkuset warszawiaków. Przybyli kombatanci, rodziny pomordowanych i pochowanych tutaj żołnierzy, przedstawiciele Rajdu Katyńskiego i władz samorządowych Żoliborza. Obecny był prof. Krzysztof Szwagrzyk wraz z członkami ekipy archeologicznej, prowadzącej prace ekshumacyjne.



Uroczystości Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych na powązkowskiej Łączce zgromadziły kilkuset warszawiaków. Przybyli kombatanci, rodziny pomordowanych i pochowanych tutaj żołnierzy, przedstawiciele Rajdu Katyńskiego i władz samorządowych Żoliborza. Obecny był prof. Krzysztof Szwagrzyk wraz z członkami ekipy archeologicznej, prowadzącej prace ekshumacyjne.

Uroczystości zorganizowały Fundacja "Łączka" i Stowarzyszenie Historyczne DiSK. Oprawę zapewniły grupy rekonstrukcji historycznej "Narodowe Siły Zbrojne”, “Niepodległość” a także Związek Strzelecki “Strzelec” i “OSW”. Uczestnicy uroczystości trzymali tablice z portretami żołnierzy walczących z komunistami o niepodległość Polski.

Po wspólnej modlitwie za niezłomnych bohaterów prof. Szwagrzyk mówił, jak wyjątkowym miejscem jest “Łączka”.



- Na tym obszarze w latach 1948-56 pochowano blisko 300 żołnierzy niezłomnych, którzy przeciwstawiali się komunizmowi. Tutaj w pohańbieniu wrzucono szczątki naszych bohaterów: gen. Fieldorfa, rtm. Pileckiego (w to wierzę), mjr. Szendzielarza “Łupaszki”, mjr. Dekutowskiego “Zapory” i wielu, wielu innych.

- Za nami już dwa etapy prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych prowadzonych na Łączce, w czasie których udało się odnaleźć szczątki 194 żołnierzy niezłomnych a 28 udało się zidentyfikować. Wierzę, że tylko kwestią czasu jest, kiedy tych pozostałych także uda się odnaleźć i wydobyć. (...)

– W latach osiemdziesiątych uznano, że na dawnym polu więziennym można dokonywać kolejnych pochówków. Dziś musimy znaleźć sposób na to, aby doprowadzić do ekshumacji 90 pozostałych jeszcze szczątków żołnierzy niezłomnych, którzy tutaj gdzieś się znajdują. (...) To jest obowiązek nas wszystkich, Polaków, historyków, badaczy. Mogę zapewnić, że nie będzie końca prac ekshumacyjnych na Łączce dopóki ci ostatni leżący tutaj w pohańbieniu nie zostaną odnalezieni.

Stanisław Oleksiak, prezes Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, wspominał postać Tadeusza Zawadzińskiego, członka Narodowego Związku Wojskowego, zamordowanego w więzieniu mokotowskim. Mówiono też o dwóch komandorach marynarki wojennej, których szczątki ekshumowane z Łączki właśnie zidentyfikowano. Przy symbolicznej mogile żołnierzy niezłomnych złożono wieńce, kwiaty i zapalono znicze.




* * *

Zaraz po zakończeniu uroczystości na Łączce prof. Krzysztof Szwagrzyk udzielił Blogpressowi krótkiego wywiadu. Mówił, że w tym miejscu mamy symbol tego, czym naprawdę był w Polsce komunizm i jak wielu wybitnych Polaków uśmiercono i to tych, którzy byli naturalnym przedłużeniem II Rzeczypospolitej.

– W tej chwili Łączka tonie w kwiatach a jeszcze nie tak dawno, w latach 80., tutaj był śmietnik cmentarny. Niewielu wiedziało, że w latach 40. i 50. chowano tu ofiary systemu komunistycznego. Dziś wiemy z całą pewnością, że pochowano tu blisko 300 żołnierzy niezłomnych. (...)

– Wiemy też na podstawie badań, że ci, których mordowano zostali uśmierceni “strzałem katyńskim” - strzałem w potylicę z przyłożenia lub z bliskiej odległości. Ofiary w ogromnej większości wrzucane były bezpośrednio do przygotowanych wcześniej stosunkowo płytkich dołów. Co charakterystyczne dla sprawców - ofiary wrzucano twarzą do ziemi, tak jakby ci, którzy dokonywali tego haniebnego procederu nie mogli spojrzeć nawet w twarze swoich martwych ofiar.

Prof. Szwagrzyk mówił, że dopiero po wydobyciu szczątków wszystkich znajdujących się na Łączce żołnierzy będzie można zorganizować państwową uroczystość żałobną, w czasie której będziemy mogli oddać im ostatnie honory, na które zasłużyli. Jednak już dziś pamięć o nich jest skutecznie przywracana.
– Dziś to święto jest takie wyjątkowe, ono ma nieprawdopodobny ogólnopolski zasięg. Jest w całym kraju kilkaset inicjatyw, które mają na celu uhonorowanie żołnierzy wyklętych. To oznacza, że ci, których skazano na śmierć, pohańbienie i wymazanie z naszej pamięci, powracają na naszych oczach. To dzieje się teraz i to jest piękne.

Żołnierze wyklęci to nie tylko Łączka. Takich miejsc mamy w kraju setki. Krzysztof Szwagrzyk zapowiedział podjęcie jeszcze w tym roku działań poszukiwawczych w Gdańsku, Lublinie, na Opolszczyźnie, w Białymstoku i Rzeszowie.
– Przed nami lata pracy. Tych działań nie można zrobić w krótkim czasie. One wymagają precyzji, ogromnego wysiłku, także we wcześniejszym przygotowaniu materiałów do prac ziemnych. Zanim wbije się pierwszą łopatę, trzeba wykonać gigantyczną pracę poszukiwawczą w różnych miejscach. Ci, którzy mordowali a następnie ukrywali szczątki naszych bohaterów nie zostawiali śladów po tym co robili, nie dokumentowali tego a wręcz przeciwnie – zmazywali ślady po miejscach pochówku. Stąd dzisiaj ta ogromna trudność w odnajdywaniu szczątków.

Prof. Szwagrzyk odniósł się także do funkcjonowania w obiegu publicznym dwóch określeń na osoby z antykomunistycznego podziemia zbrojnego: żołnierzy wyklętych oraz żołnierzy niezłomnych. Mówił, że zdaje sobie sprawę z tego, iż określenie “żołnierze wyklęci” już zakorzeniło się w świadomości społecznej jednak jego zdaniem “żołnierze niezłomni” są terminem lepszym, nie uwłaczającym godności bohaterom.
– Litwini, Łotysze, mieszkańcy Estonii na swoich żołnierzy walczących z komunizmem po wojnie używają określenia “Leśni bracia”. Ukraińcy mówią “niezłomni”. A my mówimy “wyklęci”. Myślę, że określenie niezłomni jest lepsze bo czy można być bohaterem a jednocześnie być przeklętym? Z definicji ktoś przeklęty to człowiek, który dopuścił się złych czynów, zrobił coś złego. Nasi bohaterowie walczyli o niepodległość naszego kraju. Za tę swoją walkę zapłacili cenę najwyższą. Z godnością poszli na śmierć, zostali straceni, zamordowani i potem wrzuceni gdzieś do tych nieznanych bliżej dołów. Dziś mówienie o nich “wyklęci” przychodzi mi z trudnością.

– Bardzo wielu Polaków, nie tylko starszych ale także młodszych, niekiedy zadaje pytanie “co zrobili ci wyklęci, że byli wyklęci i przez kogo?”. Uważam, że odpowiadanie na takie pytania, z którymi ciągle się spotykam w całym kraju, uwłacza godności żołnierzy niezłomnych. Stąd uznaję, z całym szacunkiem dla tych, którzy twierdzą, że termin żołnierze wyklęci się przyjął i powinien być dalej używany, że powinniśmy od niego odejść. To są żołnierze niezłomni.































Relacja: Bernard i Czarek Czerwiński

Galeria zdjęć: http://www.flickr.com/photos/92004841@N05/sets/72157641745704624/

Opublikowano: Blogpress, ndz., 02/03/2014 - 16:45