środa, 6 lipca 2011

I Ogólnopolska Konferencja Towarzystwa Nauczycieli Szkół Polskich ”Szkoła po polsku” 12.02.2011 cz. 2

Przedstawiam drugą część relacji z I Konferencji TNSP "Szkoła po polsku", która odbyła się 12 lutego 2011 roku w Sali Kolumnowej Sejmu RP. Dla przypomnienia, została ona zorganizowana w ramach inicjatywy podjętej w Jachrance podczas konferencji „Lech Kaczyński – pamięć i zobowiązanie".
Uczestniczyło w niej środowisko nauczycieli i profesorów, którym nieobojętny jest los polskiej szkoły, którzy przeciwstawiają się ostatnim zmianom w oświacie i edukacji i chcą działać na rzecz wypracowania nowych rozwiązań.

Przypominam:
Cz. 1 relacji:
http://www.blogpress.pl/node/7596

Po prof. Ryszardzie Legutko głos zabrał prof. dr hab. Andrzej Nowak. Mówił o konieczności przeciwstawienia się zniechęceniu.

„Ponad dwa lata temu, wraz z prof. Sucheni-Grabowską zainicjowałem (..) protest przeciwko pierwszemu w historii niepodległej Polski zlikwidowaniu obowiązku szkolnego nauki historii od drugiej klasy liceum, ponieważ ta obowiązująca dla większości uczniów formuła bloków „Historia i społeczeństwo” nie jest "Historią Polski", nie jest "Historią" w ogóle, jest ersatzem, który miałyby otrzymywać nasze dzieci, zamiast "Historii Polski".

„Adresaci edukacji historycznej, i ci młodsi, i ci trochę starsi, szukają strawy ułatwionej i na pewno szkoła nie jest jedynym dostarczycielem, ani nie najważniejszym dostarczycielem śladów wiedzy historycznej. A więc na pewno trzeba także zwiększyć, naciskać, lobbować, czy wyrażać swoje zainteresowanie tymi nielicznymi przejawami kultury masowej, które nawiązują do pamięci historycznej, komercyjnie zachęcając do obejrzenia filmów poświęconych historii w sposób atrakcyjny. (..) To na pewno warto robić.



Ale tu profesor Nowak zwrócił uwagę na powstałe ostatnio nowoczesne muzea, które adresują swoje przesłanie tylko do emocji zwiedzającego, a nie do rozumu. Jeśli pojawia się jakiś strzęp racjonalnego przesłania, to gdzieś pod koniec w postaci puenty. Podał przykład muzeum - Kraków pod okupacją hitlerowską. „Rzeczy dominują nad jakimkolwiek przesłaniem słownym. (..)

Nie wystarczą muzea odnoszące się tylko do emocji i muzea, do których przychodzi młodzież nieprzygotowana historycznie do odbioru tych treści, która ograniczy się tylko do zachwytu gadżetami. Potrzebna jest racjonalna, całościowa historyczna, chronologicznie uporządkowana opowieść o naszej historii”. (..)

Trzeba pokazać, że historia się nie skończyła, nie skończyła się przy Okrągłym Stole, ani nie skończyła się przy wejściu Polski do Unii Europejskiej, ani też kultura polska się nie skończyła. Nie jest tak, że kanon literatury polskiej na maturze może być uzupełniany już tylko o kolejne artykuły z Gazety Wyborczej".

"O tym jak potrafiła odpowiedzieć wielka polska literatura na dramatyczne wydarzenia naszej historii świadczą echa katastrofy smoleńskiej w poezji polskiej. Wiersze (..) Rymkiewicza powinny wejść do kanonu”.

Zabierająca głos po prof. Nowaku, pani Barbara Nowak, prezes TNSP i była dyrektor szkoły podstawowej w Krakowie, podkreśliła, że „z jednej strony ulega zmianie wizerunek nauczyciela, z drugiej obniża się poziom nauczania (..) Stara prawda, że szkoła nauczycielem stoi, w czasach rządów PO i pani minister Hall straciła zupełnie rację bytu. Przez wieki kształtowany wzorzec nauczyciela jako osobowości rzetelnie przekazującej wiedzę młodemu pokoleniu, uczącej, a zarazem wychowującej w poszanowaniu wartości narodowych zostaje na naszych oczach zniszczony. Dziś jego rola ma polegać na dostarczaniu szczątkowej wiedzy, i to od szkoły podstawowej, aż po liceum czy technikum”.

Według prezes TNSP w szkole obecnie nie wiedza jest najważniejsza, a umiejętność rozwiązywania testów, myślenie schematyczne. Dlatego „nieprzydatni stali się mistrzowie zawodu, ale robotnicy taśmowo produkujący towar”. Skrytykowała przy tym panującą w szkolnictwie biurokrację – sprawozdania, ankiety, które nauczyciele muszą wypełniać zamiast uczyć.



Na koniec zaapelowała do NSZZ Solidarność i wszystkich organizacji jednoczących się w ramach Ruchu Pamięć i Zobowiązanie Lecha Kaczyńskiego o obronę polskiej szkoły i wychowania młodych Polaków w poszanowaniu dla tradycji narodu polskiego.

O nowej procedowanej właśnie ustawie o szkolnictwie wyższym mówił prof. Włodzimierz Bernacki, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ.
Według niego ta ustawa „funduje śmierć dla uniwersytetu, co najmniej z trzech powodów. Po pierwsze to kwestia tytułów i stopni naukowych”. Jak podkreślił prof. Bernacki ustawa tak zliberalizuje całą procedurę zdobywania kolejnych stopni i tytułów naukowych, że można będzie ubiegać się o stopień doktora bez posiadania tytułu magistra. „Prezydent RP może w szczególnych sytuacjach nadać tytuł profesora osobie nieposiadającej tytułu doktora habilitowanego” – dodał.

Żeby wszcząć przewód doktorski należy opublikować książkę, w chwili obecnej nie ma żadnego wymogu dorobku naukowego osoby, która wszczyna przewód doktorski, co więcej w zamian za opublikowanie książki na terytorium RP, może być uznany za podstawę wszczęcia tej procedury artykuł opublikowany w czasopiśmie o zasięgu co najmniej krajowym. Cała decyzja spoczywa na barkach organu kolegialnego. Z jednej strony mamy liberalizację, a z drugiej strony mamy możliwość rozstrzygania przez ciała kolegialne, przez głosowania tajne”.

Jeśli chodzi o habilitację „nie trzeba wygłaszać wykładu habilitacyjnego, nie trzeba przystępować do kolokwium, a więc odpowiadać na pytania stawiane przez innych uczonych, ten kto będzie prowadził wykłady, posiadając stopień doktora habilitowanego, wcale nie musi mieć tej zdolności, wystarczy, że komisja siedmioosobowa (..) rozstrzygnie, czy ta osoba jest zdatna do tego by mieć stopień doktora habilitowanego, czy też nie”.

Mamy do czynienia z uznaniowością. Pojedyncze gremia, pojedyncze osoby będą rozstrzygały. (..) To środowisko jest nadzwyczaj poprawne pod względem politycznym. Osoby, które są niepoprawne pod względem politycznym właściwie powinny już zaczynać pakować swoje kuferki”.

Druga sprawa, którą poruszył prof. Bernacki, to kwestia wieloetatowości. „Ta ustawa wprowadza bardzo jednoznaczny zapis: można pracować w drugim miejscu pod warunkiem, że na to wyrazi zgodę rektor tego pierwszego miejsca”. Ale jest to znowu kolejna kwestia do uznania.

Ta nowa ustawa jest, według prof. Bernackiego, uderzeniem w szkoły publiczne, gdyż muszą one, przy dość sztywnych budżetach, zatrudniać odpowiednią ilość pracowników samodzielnych czy osób ze stopniem doktora. „Te szkoły nie będą w stanie zaoferować na tyle wysokiej pensji, aby ich ściągnąć. Tych ograniczeń nie będą miały szkoły prywatne”.

„Zamiast doktora habilitowanego można zatrudnić czterech magistrów, to jest hit tej ustawy” – zakończył swoją wypowiedź profesor Bernacki.



Koniec części 2 relacji.
Cdn.