czwartek, 26 grudnia 2013

„Jestem reporterem i trochę awanturnikiem” – Witold Gadowski o swojej najnowszej książce „Smak wojny” w Klubie Ronina

„Jestem reporterem i trochę awanturnikiem, nie potrafię pisać o czymś, czego nie dotknąłem” - powiedział Witold Gadowski w Klubie Ronina w czasie spotkania poświęconego jego najnowszej książce - „Smak wojny”.



„Jestem reporterem i trochę awanturnikiem, nie potrafię pisać o czymś, czego nie dotknąłem” powiedział Witold Gadowski w Klubie Ronina w czasie spotkania poświęconego jego najnowszej książce - „Smak wojny”.
P1470714m


„Książkę napisałem ze złośliwości – jest gruba, razem z „Wieżą komunistów” to jest 1000 stron do przeczytania” - zażartował autor. „Smak wojny” jest prequelem „Wieży komunistów” i jak zapewnia autor jest „powieścią awanturniczą” opisującą losy Andrzeja Brennera w czasie wojny w dawnej Jugosławii - w Kosowie.

„Książka zaczyna się cytatem z „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy”. Świadomie nawiązuję do Sergiusza Piaseckiego. Jest to pierwsza część trylogii, drugą jest „Wieża komunistów”, a trzecia będzie o Smoleńsku. Chciałbym, żeby ten cykl zakończył się bardzo aktualnie, zmierzeniem się głównego bohatera z tym wszystkim z czym my też się mierzymy.”

Duża część spotkania była poświęcona dyskusji o wojnie w byłej Jugosławii, gdzie toczy się też akcja książki.

„Starałem się zrozumieć wojnę na Bałkanach. Trochę czasu poświęciłem na śledzenie agencji PR-owych, które były wynajmowane przez strony konfliktu, a których nie wynajmowali Serbowie, i jak na tym wyszli, to państwo widzicie. Zarówno Bośniacy, jak i później Albańczycy w czasie wojny w Kosowie, wynajęli dużą amerykańską firmę „Ruder Finn”. Ta firma ułożyła całą narrację światową dotyczącą tych konfliktów. Dowiedzieliśmy się, że Serbowie są to niesłychani mordercy, gorsi od hitlerowców.”

Witold Gadowski wspomniał o kilku akcjach przeprowadzonych przez agencje zajmujące się wojennym PR-em. Jedna z nich miała na celu zmianę nastawienia diaspory żydowskiej w USA do Chorwatów, którzy z racji historii II wojny światowej cieszyli się wśród niej złą sławą (Ante Pavelić i zbrodnie chorwackie m.in. w obozie w Jasenovaczu).

„Przeprowadzono mistrzowską operacje, polegająca na tym, że zdjęcie chudego, chorego na gruźlicę Serba przedstawiono jako Chorwata, więźnia serbskiego obozu koncentracyjnego. Upowszechniono wtedy ten termin – serbskie obozy koncentracyjne, albo infiltracyjne. W ten sposób udało się wywołać niechęć do Serbów diaspory żydowskiej w Stanach Zjednoczonych. Takich operacji "Ruder Finn" było bardzo dużo.”

Inny przykład wojennego PR-u podany przez Gadowskiego dotyczył wojny w Kuwejcie. Wymyślono opowieść o kradzieży przez Irakijczyków inkubatorów i wyrzucaniu z nich kuwejckich dzieci. Cała historia została zmyślona, a pielęgniarka, która w relacjach telewizyjnych występowała jako świadek tych wydarzeń, okazała się po wojnie córką kuwejckiego dyplomaty z USA.

Przyszłość byłej Jugosławii nie rysuje się dobrze. „Przed dzisiejszą Serbią jest jeszcze jeden kryzys, związany z Wojwodiną. Okolice Nowego Sadu to jest miejsce, gdzie mieszka większość węgierska. Jeżeli komuś będzie na rękę, żeby jeszcze zdestabilizować Serbię to będzie kolejny konflikt o Wojwodinę.”

Kolejnym polem konfliktu może stać się Macedonia i Czarnogóra zamieszkane przez mniejszość albańską.

„Prezydent Macedonii zginął w katastrofie lotniczej, która przywodzi nam na myśl, jak się o niej czyta, dużo z naszych polskich wydarzeń. Ta katastrofa jest do dzisiaj nierozwikłana.”

O przyszłości Bośni powiedział: „Jak wyjdą siły rozjemcze z Bośni, to zacznie się wojna. Zacznie się w Mostarze od tego, że Chorwaci moździerzami zniszczą meczet po drugiej stronie Neretwy. Mostar to właściwie są dwa Mostary. Górny, gdzie jest osobny dworzec autobusowy i osobny ratusz, i tam mieszkają Chorwaci. I za rzeką Mostar muzułmański. Te dwie społeczności nie kontaktują się ze sobą. A jest jeszcze serbska republika w Pale. Podobnie będzie z Kosowem.”

O rosyjskich sympatiach Serbów: „Serbowie są tradycyjnie prorosyjscy, mają trochę inną historię niż my, nie mają takich zranień jak my. Rosja im pomagała. Ciężko się z nimi porozumieć, jeżeli chodzi o temat rosyjski, mają inne emocje.”

W czasie spotkania rozmawiano o albańskiej mafii z Kosowa, systemie klanowym, jaki tam panuje, ale też o krzyżujących się interesach USA, Niemiec i Rosji w byłej Jugosławii, o samolotach z czarnymi krzyżami nad Belgradem, o zbrodniarzach wojennych, o Zlatko Ražnatoviczu - „Arkanie”, który stworzył paramilitarne oddziały „Tygrysów” wsławione okrucieństwem, a werbowane spośród kibiców Crvenej Zvezdy Belgrad.

Wśród tematów współczesnych mowa była o licznych aferach i śledztwach dziennikarskich Witolda Gadowskiego – m.in. o podejrzanych zakupach sprzętu w MSZ – zakupie 1200 tabletów, które spoczywają w magazynie i o zakupie 184 serwerów dla polskich placówek dyplomatycznych, które 184 razy kupowano w tej samej firmie...

Pytany o swoją pracę dla TVN-u, autor „Smaku wojny” powiedział: „Zacząłem pracę w TVN w 2002 roku, to był inny rok niż 2010. Wiedziałem z kim tańczę, chociaż nie do końca wiedziałem za jakie pieniądze został założony TVN. W 2002 roku TVN był telewizją, która dawała wiele możliwości realizacyjnych, nie cenzurowano mi materiałów. Do 2007 roku nie czułem specjalnego oddechu. W 2007 zaczął się dziwny trend, było coraz mniej wolności. Wtedy odszedłem z TVN-u, zostałem szefem krakowskiego ośrodka telewizyjnego. Jak mnie wyrzucił Farfał na początku 2009 to wróciłem do TVN-u zrobić serial o terrorystach i wybyłem stamtąd. Nie wstydzę się tej mojej roboty.”

Więcej szczegółów o kulisach pracy dla „Gwiazdy śmierci” w filmie.

Dyskutowano też o Zacharskim, Petelickim, Czempińskim, Makowskim, Sokołowskim (Sewerskim), Turowskim, o Klewkach, Gasińskim i Lepperze.

„Generał Petelicki zginął także jako czytelny sygnał dla całej grupy oficerów, którzy przeszli na stronę amerykańską, a wcześniej współpracowali z Rosjanami, że to nieładna zabawa i każdy z was może za to zapłacić. Myślę, że brak aktywności generała Czempińskiego wynika też z tego, że dobrze odczytał sygnał wysłany w ten sposób. Sygnał wypłynął z głębi duszy rosyjskiej.”

Na koniec była mowa o nagrodzonym, a zlekceważonym przez polską telewizję filmie „Mitzvah”, o handlu organami.

Broniąc się przed zbyt głębokim wchodzeniem w szczegóły, Witold Gadowski powiedział: „Mam jaskółcze niepokoje, gdy myślę o polskich sądach.”




P1470744m

P1470743m

P1470749m

P1470735m

P1470746m

P1470755m

P1470752m

P1470716m

Więcej zdjęć: http://www.flickr.com/photos/95866624@N03/sets/72157638706700926/

Relacja: Bernard

Pierwotnie opublikowano:
Blogpress, czw., 26/12/2013 - 00:12