niedziela, 8 grudnia 2013

Kto naprawdę rządzi Unią Europejską?

Żurawski vel Grajewski
– Stoimy przed groźbą zbiurokratyzowanego, centralistycznego państwa z silnymi elitami, które zarządzają ludem traktowanym jako niekompetentny do wypowiadania się na tematy państwowe. To z kolei powoduje silną pokusę traktowania państw peryferyjnych jako gorszych „Piętaszków” i wywołuje erozję, teatralizację systemu traktatowego Unii Europejskiej – mówił dr Przemysław Żurawski vel Grajewski w klubie Ronina.



Żurawski vel Grajewski
– Stoimy przed groźbą zbiurokratyzowanego, centralistycznego państwa z silnymi elitami, które zarządzają ludem traktowanym jako niekompetentny do wypowiadania się na tematy państwowe. To z kolei powoduje silną pokusę traktowania państw peryferyjnych jako gorszych „Piętaszków” i wywołuje erozję, teatralizację systemu traktatowego Unii Europejskiej – mówił dr Przemysław Żurawski vel Grajewski na wykładzie w klubie Ronina.


Dr Przemysław Żurawski vel Grajewski rozpoczął swój wykład od opisania czynników warunkujących naturalną zmianę systemu politycznego Unii Europejskiej. Głównym motorem zmian było rozszerzenie Unii o nowe państwa członkowskie, w tym Polskę.

– Wspólnoty Europejskie przed 1993 rokiem, jak i później Unia Europejska ewoluowały bez przerwy. Przemiany te, związane najpierw z dużym rozszerzeniem w latach 90. a później z tożsamością Unii, z traktatem konstytucyjnym i lizbońskim, nabrały bardzo specyficznego charakteru. W latach 1991-2004 mieliśmy do czynienia z długotrwałym, kilkunastoletnim procesem akcesyjnym przystępowania nowych państw do Unii. Wykształciło to w unijnej klasie politycznej, zarówno w gremiach administracji brukselskiej, jak i w elitach przywódców wiodących mocarstw unijnych, przeświadczenie o własnej mocarstwowości.


Zdaniem prelegenta było to jednak przeświadczenie iluzoryczne bo odnosiło się do państw aspirujących do członkostwa w UE.
– Unia taką zdolność faktycznie posiadała w latach 90. ale wyłącznie w stosunku do państw kandydujących. Stąd wrażenie było przemożne ale nieprawdziwe, albowiem istotnych podstaw mocarstwowości nie posiadała. Ten proces uległ politycznemu wypaleniu na bazie sukcesu – Unia się powiększyła. Pozostawił jedynie ślady mentalne w grupie przywódczej czołowych mocarstw unijnych jak i samych instytucji wspólnotowych. Kolejnych liczących się kandydatów po ostatnim akcie z tego roku, przystąpieniu Chorwacji, w zasadzie nie ma a jeśli nawet to perspektywy są odległe i niejasne.

Ekspert zauważył, że rola Francji w podejmowaniu decyzji w UE zmniejsza się, a ostatnio mamy do czynienia ze zjawiskiem, że to potrzeby polityczne Niemiec określają warunki procesu integracji europejskiej.
– Niemcy wraz z Francją były od początku procesu integracji europejskiej słusznie określane mianem jej motoru. Do roku 1990 byli to partnerzy równorzędni co do potencjału, z pewną moralną przewagą Francji jako kraju nieposiadającego po swojej stronie garbu odpowiedzialności za II wojnę światową. (…) Zaczęło się to zmieniać w grudniu 1991, kiedy Niemcy wyszły przed szereg, uznając Chorwację i Słowenię.


P1060555


Rosnąca rola polityczna Niemiec w UE idzie w parze ze zmniejszaniem się formalnych wpływów państw mniejszych na wspólne decyzje unijne.
– Jednym z podstawowych motywów zmian systemu podejmowania decyzji w Radzie UE było niemiecko-fracuskie dążenie do tego aby ich wpływy polityczne w powiększonej Unii Europejskiej odpowiadały ich wadze w dawnej unii piętnastu. Stąd nastąpiło odejście od reguł, które obowiązywały od lat 50. a mianowicie od zasady przeszacowania państw małych w procesie decyzyjnym. (…) Ta reguła została zachowana aż do Nicei. (…) W ramach traktatu lizbońskiego zadano silny cios w poczucie współdecydowania wszystkich krajów. Osłabiono również instytucje wspólnotowe, wbrew retoryce towarzyszącej traktatowi lizbońskiemu.

Żurawski vel Grajewski podkreślił, że osłabienie realnej siły decyzyjnej dotyczy nie tylko poszczególnych państw członkowskich ale także samych ciał kierowniczych unii.
Zredukowano znaczenie prezydencji oraz Przewodniczącego Komisji Europejskiej wskutek dodania mu dwóch innych znaczących urzędników czyli Wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz Przewodniczącego Rady Europejskiej. W pierwotnej wersji mieli oni nosić jeszcze bardziej szumne tytuły ministra spraw zagranicznych unii oraz prezydenta Unii Europejskiej.

– W tej sytuacji Przewodniczący Komisji Europejskiej, którym jest obecnie José Manuel Barroso, stał się słabszym partnerem do rozmów z kanclerzem Niemiec czy z prezydentem Francji niż był poprzednio. Przy tym wpływ innych państw narodowych na politykę unijną, jakkolwiek silnie niestabilny, falujący, albowiem ograniczony do ich półrocznej prezydencji, został również zlikwidowany. Te możliwości oddziaływania na politykę unijną, jakie poprzednio znajdowały się w rękach państw sprawujących prezydencję, jak np. kształtowanie priorytetów polityki zagranicznej unii, czy motywowanego politycznie porządku obrad jej ciał zwierzchnich, zostały mocno ograniczone bądź wręcz zlikwidowane.

P1060561

Znaczące ograniczenie roli instytucji wspólnotowych ma zdaniem prelegenta bardzo negatywny skutek odnośnie możliwość kształtowania polityki unijnej, choćby regionalnej, przez państwa członkowskie nie będące mocarstwami.
– W okresie prezydencji Polski to nie minister Sikorski przewodniczył radzie ministrów spraw zagranicznych UE i nie premier Tusk przewodniczył Radzie UE, tylko odpowiednio Catherine Ashton i Herman Van Rompuy. To ma znaczenie nie tylko prestiżowe i ozdobne. Politykę śródziemnomorską UE, tzw. proces barceloński, stworzyła prezydencja hiszpańska w 1995 roku. Wymiar północny UE w roku 1997 wypromowała Finlandia a rozwinęła w 2000 roku Szwecja. Główne porozumienia na kierunku wschodnim, rosyjskim, były przyjmowane podczas prezydencji niemieckiej w 1994 roku. To nie jest przypadek, że Finowie wypromowali kierunek północny, Hiszpanie – śródziemnomorski a Niemcy – wschodni. A za prezydencji francuskiej – ostatniej tego typu – powstałą Unia na rzecz regionu Morza Śródziemnego. Te przykłady pokazują znaczenie prezydencji w dawnym systemie. Jego zmiana spowodowała podniesienie znaczenia politycznego mocarstw jako podmiotów rozstrzygających o polityce unijnej.

Żurawski vel Grajewski mówił także o kryzysie w strefie euro, który jego zdaniem przyspieszył zmiany w systemie podejmowania decyzji w UE a także podważa fundamenty demokracji w krajach nie będących mocarstwami.
– W kontekście kryzysu gospodarczego w Grecji minister finansów Niemiec Wolfgang Shaueble sformułował otwarcie doktrynę teatralizacji procedur demokratycznych w państwach peryferyjnych. Shaueble stwierdził, że Grecja będzie musiała przyjąć plan oszczędnościowy bez względu na to jaki będzie miała rząd i co powiedzą jej obywatele w referendum.

DSCN0368

Demokracja dobrze funkcjonuje w krajach rdzenia Unii Europejskiej, w bogatych krajach strefy euro, które nie są dotknięte kryzysem. Zarówno w postaci weryfikacji wyborczej decyzji elit politycznych, które muszą się liczyć z wyborcami, odmiennie jak elity włoskie, greckie, portugalskie czy hiszpańskie, które teoretycznie też się muszą liczyć z wyborcami ale są pod tak silną presją centrum unijnego, że istnieje polityczna zdolność ignorowania woli elektoratu. W Niemczech czy Finlandii takiej możliwości nie ma.

Sam kryzys finansowy zdaniem eksperta tkwi w koncepcji wspólnej waluty, która zatarła różnice w uwidacznianiu stanów oraz konkurencyjności słabych i silnych gospodarek. W efekcie doprowadziło to nadmiernej siły nabywczej krajów południa dysponujących silniejszą walutą niż gdyby to wynikało ze stanu ich gospodarek. Skutkiem tego jest ich zadłużaniem się i wzrost bezrobocia przy jednoczesnym wzroście gospodarki niemieckiej.
– Ostry kurs oszczędnościowy forsowany przez Niemcy jest trudny politycznie do zaakceptowania przez kraje dotknięte kryzysem. Niemcy są eksporterem wysokoprzetworzonych produktów i myśli technicznej. Sytuacja, w której euro jest przeszacowane w stosunku do dolara czy jena, powoduje zyski dla gospodarki niemieckiej a straty dla mniej skomplikowanych, jeśli chodzi o strukturę eksportu, gospodarek państw południowych. Gospodarka niemiecka rośnie a w państwach południa mimo oszczędności nie zostały zahamowane procesy zadłużania i wzrostu bezrobocia. Nie ma oznak uzdrawiania tych gospodarek.

DSCN0379

Dr Żurawski vel Grajewskie zauważył, że przyjęcie paktu fiskalnego w styczniu 2012 było kolejnym punktem zwrotnym w procesie zmiany natury UE.
Pakt fiskalny to pakt rządowy pozostający de facto poza systemem prawnym Unii. Pakt, którego nie przyjęła Wielka Brytania i Czechy i który spowodował wyodrębnienie 25 niejednolitych państw spośród całej UE, bo do paktu należą państwa ze strefy euro jak i z spoza niej, o gospodarkach zdrowych i chorych. Następuje teatralizacja instytucji centralnych UE, bowiem rzeczywiste decyzje przestają być podejmowane przez Radę Unii Europejskiej czy Radę Europejską. Takim wyłaniającym się centrum decyzyjnym jest grupa frankfurcka. Znaczenie polityczne Polski zostało zmarginalizowane w nowym systemie realnych decyzji unijnych. Decyzje zostały wyprowadzone poza ciała traktatowe i w coraz większym zakresie zależą od Berlina a pośrednio od Europejskiego Banku Centralnego, który ze swojej natury nie jest instytucją demokratyczną.

Zdaniem prelegenta jeśli wejdzie w życie system nadzoru bankowego nad sześcioma tysiącami banków w UE, to będziemy mieli do czynienia z kontrolą instytucji niedemokratycznej nad finansami państw członkowskich.
– Jeśli o budżetach poszczególnych państw nie będą w ostatecznym rozrachunku decydować wyborcy poprzez swoje parlamenty, tylko urzędnicy w Europejskim Banku Centralnym, to dojdzie do złamania podstaw demokracji. To nie grozi państwom centralnym UE czyli głównie Niemcom ale także innym krajom o silnych tradycjach demokratycznych, przede wszystkim Skandynawii i Wielkiej Brytanii.

DSCN0372

Ekspert ostrzegł, że stoimy przed groźbą zbiurokratyzowanego, centralistycznego państwa z silnymi elitami, które zarządzają ludem traktowanym jako niekompetentny do wypowiadania się na tematy państwowe. A to z kolei może powodować silną pokusę traktowania państw peryferyjnych jako gorszych, mniej cywilizowanych „Piętaszków” i tym samym wywoływać erozję, teatralizację systemu traktatowego UE.
– W ramach tej ewolucji nieaktualna jest już koncepcja dyrektoriatu europejskiego, rozumianego jako wyłonienie się sześciu największych państw członkowskich Unii: Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii i Polski. (…) Faktycznie mamy do czynienia z próbą budowy hegemoni niemieckiej. To wcale nie musiało być od dawna założonym i z premedytacją przeprowadzanym planem, a raczej jest wynikiem sytuacji bieżącej. Niemcy jako kraj najsilniejszy gospodarczo są obarczone odpowiedzialnością za finansową stabilizację. Ponieważ nie mają potencjału żeby to przeprowadzić, powoduje to rozchwianie systemu unijnego. Zgoda na dominację mocarstw, która poprzednio była kupowana za realne korzyści gospodarcze obecnie jest przedmiotem próby wymuszenia, co rodzi kontrakcję. System będzie się dalej destabilizował.

Taki układ sił w Unii Europejskiej jest korzystny dla interesów Rosji.
Jest to sytuacja wymarzona dla Rosji, która dąży do odtworzenia „koncertu mocarstw”. Jej znaczenie na arenie międzynarodowej może wzrosnąć wyłącznie w sytuacji wycofania się Stanów Zjednoczonych, załamania procesu integracji europejskiej rozumianej jako integrację w miarę równoprawnych państw i przekształcenia systemu europejskiego w hegemonię koncertu kilku mocarstw z Niemcami, Francją i Wielką Brytanią w rolach głównych. Tylko w takim systemie Rosja ma szanse odgrywać rolę największego mocarstwa.

DSCN0367

Prelegent określił co w takiej sytuacji powinna robić Polski aby jak najlepiej zabezpieczyć swoje interesy.
– Przede wszystkim należy czynić wszystko aby utrzymać polityczną i militarną obecność Stanów Zjednoczonych w Europie jako głównego stabilizatora podstaw bezpieczeństwa kontynentu. Po drugie należy twardo domagać się przestrzegania procedur traktatowych – zwalczać hegemonię niemiecką nie poprzez straszenie Niemcami, bo to będzie propagandowo nieskuteczne, tylko poprzez domaganie się tego aby wiążące decyzje były podejmowane w ramach struktur unijnych a nie w ramach grupy frankfurckiej, tandemu niemiecko-francuskiego, rady strefy euro czy jakiegokolwiek innego poza traktatowego organu. Protestować należy przeciwko samym nieformalnym procedurom.
– W razie braku aktywności bądź, używając sformułowania ministra Sikorskiego: płynięcia głównym nurtem polityki europejskiej, grozi nam postępująca marginalizacja. Nie przewiduję ostatniego zjazdu UE z hasłem sztandar wyprowadzić ale teatralizację tej struktury a faktycznie przeniesienie decyzji do gremiów pozaunijnych co będzie groźne dla polskich interesów. Ten proces powinien być przez Polskę spowalniany, bo wyhamowanie może być już niemożliwe. Kołem asekuracyjnym powinna być próba budowy zmiennej koalicji środkowo-europejsko–skandynawsko–brytyjskiej.

DSCN0380

Na koniec dr Żurawski vel Grajewski podkreślił, że tylko silna wewnętrznie Polska jest w stanie dbać o swoje interesy na arenie międzynarodowej.
– Silna wewnętrznie Polska to zdolność dostatecznie dużej liczby obywateli polskich, tworzących politycznie skuteczną masę krytyczną do akceptacji kosztów psychologicznych, mentalnych, moralnych i wszelkich innych kosztów konfliktu z dużymi państwami Unii lub z Rosją. Jeśli każdy rząd, który wjedzie w konflikt w obronie interesów Rzeczypospolitej, będzie uznawany za awanturniczy i będzie karany za to wyborczo, to oczywiście nie będziemy mieli możliwości prowadzenia sensownej polityki zagranicznej.
– Kwestie konsolidacji wewnętrznej Polski można rozumieć jako pewną dojrzałość, jako uznanie, że nikt się nami nie zaopiekuje, nie będzie nikogo, kto za nas rozwiąże problemy bezpieczeństwa, problemy finansowe i w ogóle wszelkie trudności jakie przed nami stoją, a my tylko powinniśmy jak dzieci grzecznie wobec dorosłych się zachowywać, to oni wtedy będą dla nas mili i doprowadzą nas do szczęśliwej dorosłości. Tak nie będzie, trzeba się samemu sobą zająć a to będzie wymagało konfliktów. Większość naszych współobywateli w akcie wyborczym podejmuje decyzje, których w życiu prywatnym nigdy by nie podjęli. Nie byliby aż tak nieodpowiedzialni gdyby to ich prywatne pieniądze czy interesy chodziło. A już teza, że nie wolno im wchodzić w konflikty z innymi ludźmi w obronie własnych interesów uznawana byłaby za groteskową.




Relacja: Czarek Czerwiński (tekst), Włodzimierz Sobczyk (wideo), Emaus (zdjęcia Warszawa), Tymoteusz (zdjęcia Bruksela).

Więcej zdjęć: http://www.flickr.com/photos/92004841@N05/sets/72157638312450245/

Pierwotnie opublikowano:
Blogpress, czw., 05/12/2013 - 12:05