wtorek, 27 grudnia 2011

Alarmujący raport SPJN o zagrożeniach wolności słowa w Polsce

Nielegalne i niewłaściwe jest spychanie do niszy np. katolików. Nie do zaakceptowania również jest pomijanie opinii środowisk postsolidarnościowych, skupionych poza „Gazetą Wyborczą” i jej przybudówkami. Nielegalne i nie do przyjęcia jest pomijanie lub nieproporcjonalnie nikłe reprezentowanie środowisk niepodległościowych, kombatanckich, prawicowych, konserwatywnych, nowatorskich w nurcie innym niż dopuszczony przez mainstream.



Wolność słowa od kilku lat jest ograniczana na różne sposoby, zarówno przez władze państwowe i sądy, jak i przez główne media, a nawet dziennikarzy, sprzyjających władzy. U progu bieżącej kampanii wyborczej rządząca partia otrzymała około 4 razy więcej miejsca na antenie finansowanej z powszechnego abonamentu telewizji publicznej niż partie opozycyjne.

Sąd – poprzez wyrok dotyczący broszury PO „Polska w budowie” – zakazał opozycji krytykowania polityki partii rządzącej w kampanii wyborczej, a prywatne radiostacje odmawiają emisji spotów wyborczych. Policja poturbowała grupę posłów, składających kwiaty przed tablicą pamiątkową w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Polski prezydent zbeształ publicznie wojskowego kapelana za treść kazania; minister obrony narodowej przeniósł go natychmiast do rezerwy kadrowej, a w rezultacie ksiądz ten nie został biskupem. Żonie znanego ekonomisty grożono usunięciem z pracy za to, że jej mąż za mocno krytykuje rząd. Telewizja publiczna odmówiła spotów nowych pism, podejrzewanych o sprzyjanie opozycji.

To znaczące incydenty. Nie jest zagwarantowany w praktyce równy dostęp podmiotów do informowania o działalności społecznej i politycznej.

Najbardziej niepokojące ostatnio fakty, to upolitycznienie mediów publicznych, skutkujące usunięciem z pracy w telewizji publicznej kilkunastu dziennikarzy i ich programów, oraz sprzedaż pod naciskiem politycznym rządu koncernu wydającego „Rzeczpospolitą”, jeden z największych polskich dzienników, o zróżnicowanym profilu konserwatywno-prawicowym i tygodnika społeczno-politycznego „Uważam Rze”, który odniósł ogromny sukces rynkowy.

Państwo przyczynia się w ten sposób do niszczenia budowanej ogromnym wysiłkiem reprezentacji medialnej ogromnej milczącej większości Polaków, wykluczonej dotychczas w znacznym stopniu z debaty publicznej. Nie mogą oni liczyć na media publiczne i instytucje ustawowo zobowiązane do zapewnienia pluralizmu w mediach, jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji czy Ministerstwo Kultury z jego systemem dotacji.

Silne media prywatne wywodzą się w Polsce w dużej mierze z dwóch środowisk, paradoksalnie przeciwstawnych – wspieranej z kraju i zagranicy byłej opozycji politycznej, i ze środowisk byłej komunistycznej nomenklatury politycznej. I te środowiska nie działają na rzecz pluralizacji życia
publicznego, ale na rzecz wypchnięcia i ograniczenia nurtów myślenia, nieakceptowanych przez swych dysponentów.

Opinia publiczna nie jest najwyraźniej w pełni świadoma, że co najmniej media publiczne mają obowiązek dopuszczać wszystkie rodzaje opinii obywatelskich, również opozycji wszelkich opcji, ponieważ utrzymywane są za pieniądze wszystkich podatników. Nie rozumie, że nie może być
tematów tabu, np. informacji o Ruchu Obywatelskim Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Nie rozumie, że nielegalne i niewłaściwe jest spychanie do niszy np. katolików, którym ma najwyraźniej wystarczyć w programie msza św. w niedzielę i jakaś audycja historyczna. Nie do zaakceptowania również jest pomijanie opinii środowisk postsolidarnościowych, skupionych poza „Gazetą Wyborczą” i jej przybudówkami. Nielegalne i nie do przyjęcia jest pomijanie lub nieproporcjonalnie nikłe reprezentowanie środowisk niepodległościowych, kombatanckich, prawicowych, konserwatywnych, nowatorskich w nurcie innym niż dopuszczony przez mainstream.

A może nie tyle nie jest tego świadoma, ile nie ma gdzie wyrazić swoich poglądów na ten temat. Częściowo daje ona wyraz swoim poglądom, odchodząc od płacenia abonamentu za media publiczne. Jeżeli chodzi o prawo obywateli do informacji to informacja jest znacznie pełniejsza w mediach z różnych przyczyn niszowych niż w mediach maistreamowych.

***
Powyżej zamieściliśmy tylko fragmenty obszernego raportu, który został przygotowany pod patronatem Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza przez zespół kierowany przez Teresę Bochwic, sekretarza SPJN. W całości "Raport o zagrożeniach wolności słowa w Polsce w latach 2010-2011" jest dostępny tutaj: http://212.7.212.20/2011/10/raport-o-zagrozeniach-wolnosci-slowa-spjn.pdf