"Każdego 1 sierpnia w godzinę "W", kiedy idę ulicą i patrzę, jak ludzie stają, zastanawiam się czy w chwili próby byliby gotowi za niepodległość zapłacić życiem" - mówił Adam Borowski, opozycjonista i obrońca praw Czeczenów, w rozmowie z Janem Pospieszalskim na Krakowskim Przedmieściu.
"Forum Wolnego Słowa" - zaczął Jan Pospieszalski - "czyli miejsce, gdzie możemy spotykać się i rozmawiać z ludźmi, którzy nie goszczą w tzw. głównych mediach".
Przedstawił swojego gościa, Adama Borowskiego - "więźnia stanu wojennego, uczestnika opozycji antykomunistycznej, działacza Solidarności. Dla mnie i dla wielu moich przyjaciół - dodał Pospieszalski - to bohater podziemia niepodległościowego, solidarnościowego w latach 80., człowiek, którego Sylwester 82 na 83 zastał w więzieniu na Rakowieckiej".
Właśnie o tym opowiadał na początku spotkania Adam Borowski. "To był najpiękniejszy Sylwester mojego życia" - właśnie wtedy koledzy z głośników umieszczonych na sąsiednim budynku puścili audycję radia Solidarność.
Nawiązując do dawnej Solidarności i postaw obecnego młodego pokolenia, powiedział:
"Każdego 1 sierpnia kiedy idę ulicą i patrzę, jak ludzie stają, każdego roku coraz więcej w godzinę w o 17, ale w wielu momentach okazuje się, że nie stać ich nawet na to, żeby się zatrzymać żeby zatrzymać swoją myśl przy tych, którzy za to miasto, za niepodległość, za Polskę oddali życie. I czasem zastanawiam się czy w chwili próby byliby gotowi za tą niepodległość zapłacić życiem. Tego nie wiem."
Borowski przypomniał także film "Krzyż".
"Ja widziałem na tym filmie rzeczy straszne. nigdy się tego nie spodziewałem, że przedstawiciele mojego narodu mogą poniżać krzyż, że mogą kpić z Chrystusa. (..) Ten krzyż z puszek. Ja to przestałem rozumieć. (..) I sobie pomyślałem: Jak to możliwe? Do czegośmy doszli?. (..) Myślę, że przeżywamy jakiś straszny kryzys - co myśmy z tą wolnością wywalczoną zrobili?".
Borowski opowiadał także znaną historię odbicia Jana Narożniaka ze szpitala więziennego (postrzelonego w stanie wojennym przez patrol ZOMO na placu Wilsona, a potem pilnowanego w szpitalu przez 19 funkcjonariuszy). Adam Borowski bezpośrednio w tym wydarzeniu uczestniczył, więc mówił o szczegółach tej akcji.
Opowiadał też o tym, że zapomina się o byłych działaczach podziemia, tu wspomniał Antoniego Grabarczyka, który stracił zdrowie w wyniku pobytu w więzieniu, a potem w wolnej Polsce został zapomniany. Kiedy Prezydent Lech Kaczyński odznaczył go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski powtórzył słowa Prezydenta, że "jego życie miało sens", jak widać sam tego nie czuł, bo został bez niczego.
"Ten symboliczny gest tego wysokiego odznaczenia państwowego - powiedział Adam Borowski - był dla niego czymś naprawdę ważnym, takim świadectwem, że jego życie miało sens. (..) Mimo tylu solidarnościowych rządów nie potrafiliśmy stworzyć takiej atmosfery, żeby tym ludziom, którzy sobie w nowej rzeczywistości nie radzą, żeby jakoś im pomóc, utworzyć rodzaj fundacji".
Zapomina się także o żołnierzach niepodległościowego podziemia, żołnierzach wyklętych, którzy powoli odchodzą. "Ich jest już bardzo niewielu. Nie potrafiliśmy pokazać prawdy o nich".
Dużą część spotkania Adam Borowski poświęcił sprawie Czeczenów.
"Jak mówią, ze my żyjemy w wolnym kraju - to pierwsza rzecz, jaką mogę powiedzieć: nieprawda. Ahmed Zakajew, premier Czeczeńskiej Republiki Iczkeria na zachodzie, po Europie jeździ swobodnie. W żadnym kraju nie jest zatrzymywany. W żadnym kraju policja go nie próbuje legitymować, zatrzymać. Mimo że ten sam list gończy, na podstawie którego nasze władze we wrześniu zeszłego roku go zatrzymały, na podstawie tego samego listu gończego w żadnym europejskim kraju Ahmed Zakajew nie jest zatrzymywany. On jeździ do Parlamentu Europejskiego, spotykamy się tam z europosłami. Bo Rosja nawet nie występuje do tych krajów o jego deportację, bo doskonale wie, co usłyszy od tych krajów, że są wolnym krajem i Ahmed Zakajew ma prawo tam przebywać. A on przyjeżdża do Polski i Rosja ośmiela się wystąpić do nas, ponieważ spodziewa się, że jesteśmy jednak krajem niesuwerennym. (..) To my zatrzymujemy go, robimy wrażenie, że może być deportowany".
Opowiadał także o sytuacji uchodźców czeczeńskich w Polsce.
Na pytanie, czemu zajął się sprawą czeczeńską, odparł, przywołując przykład Solidarności:
"Taki jest obowiązek. My otrzymywaliśmy pomoc, teraz naszym obowiązkiem jest nieść pomoc innym".
Relacja: Margotte.