wtorek, 27 grudnia 2011

"Całym życiem pełnić służbę" - Spotkanie w 35. rocznicę powstania KOR

"Trwa walka o pamięć historyczną, ale jedno jest pewne - nie byłoby Komitetu Obrony Robotników, gdyby nie Antoni Macierewicz i Piotr Naimski, wspierani także przez nas" - powiedział Ludwik Dorn w czasie spotkania poświęconego 35. rocznicy powstania KOR. Nie obyło się bez odpowiedzi na trudne pytania, m.in. o porozumienie ze środowiskiem lewicy laickiej, o infiltrację środowiska, o rolę J.J. Lipskiego, a także wspomnień - dotyczących m.in. spotkania z kardynałem Karolem Wojtyłą w 1976 roku.


W Pałacu Staszica w Warszawie odbyło się spotkanie poświęcone 35. rocznicy powstania Komitetu Obrony Robotników połączone z zapowiedzią książki "Całym życiem pełnić służbę: Nieznana historia KOR".

Uczestniczyli w nim współzałożyciele Komitetu Obrony Robotników: Antoni Macierewicz i Piotr Naimski, a także ci, którzy byli związani z 1 Warszawską Drużyną Harcerską im. Romualda Traugutta ("Czarną Jedynką") - Ludwik Dorn, Krzysztof Łączyński, Wojciech Fałkowski, Marcin Gugulski. W trakcie dyskusji dołączył także Zbigniew Romaszewski.

1 Warszawska Drużyna Harcerska im. Romualda Traugutta "Czarna Jedynka" to jedna najstarszych polskich drużyn harcerskich. Z historią drużyny silny związek miała działająca na przełomie lat 60. i 70. Gromada Włóczęgów Czarnej Jedynki, będąca formalnie kręgiem instruktorskim skupiającym absolwentów 1 WDH. To właśnie kilku instruktorów Czarnej Jedynki (w tym Antoni Macierewicz) było członkami Komitetu Obrony Robotników. W tym czasie Gromada Włóczęgów była jednym z niewielu miejsc swobodnej wymiany myśli.

Antoni Macierewicz i Piotr Naimski to jedni z 14 sygnatariuszy "Apelu do społeczeństwa i władz PRL", informującego o założeniu Komitetu Obrony Robotników. KOR, złożony z przedstawicieli inteligencji, zajął się m.in. pomocą finansową i prawną dla prześladowanych przez władze PRL robotników, którzy protestowali przeciwko wprowadzonym podwyżkom cen.

"Ważne są wartości, które doprowadziły do powołania Komitetu Obrony Robotników i akcji pomocy, związane z solidaryzmem narodowym i społecznym - powiedział Antoni Macierewicz w czasie spotkania. - Ten pierwszy odruch pomocy tym, którzy się dla nas narażali - robotnicy wystąpili za nas, więc my mamy obowiązek wystąpić z ich obroną - to był pierwszy naturalny impuls niezależnie od długo przygotowywanej i formowanej postawy niepodległościowej. (..) Droga do niepodległości prowadzi przez pracę społeczną, przez sprawiedliwość społeczną, wspólne działanie całego narodu. To było dla nas najważniejsze w całym wychowaniu "jedynkowskim" wraz z indywidualną odpowiedzialnością i podstawową wartością służby Ojczyźnie i służby Panu Bogu. (..) Byliśmy i jesteśmy w służbie".

"My w "Jedynce" i w "Gromadzie" proponowaliśmy uczestnictwo w czynnym oporze wobec komunizmu. - dodał Piotr Naimski. - To był problem jak ten czynny opór ma wyglądać. Pod koniec 1975 roku "Gromada" starszoharcerska, która była takim klubem dyskusyjnym młodzieży akademickiej z Warszawy - nie tylko z Reytana, nie tylko z "Jedynki", dlatego, że szybko zyskaliśmy kolegów w innych środowiskach - to było takie miejsce, gdzie ludzie w wieku 20, 22, 24 lata dochodzili do wniosku przy każdym spotkaniu, że jeżeli się tego nie rozwali, to nic się nie da zrobić. Byliśmy jako grupa ok. 100 osób przygotowani do działania praktycznego. I to działanie przyszło. I to był czerwiec 1976 roku. A dalej to się już potoczyło (..) Ci co się do nas zapisali, służą przez całe życie".

"Dla naszego środowiska zaangażowanie się w tworzącą się opozycję to było szersze zjawisko niż "Czarna Jedynka" - powiedział Ludwik Dorn. - W I połowie lat 70. zaczęły ujawniać się w miastach akademickich i poza nimi różnego rodzaju inicjatywy. (..) Trwa pewna walka o pamięć historyczną, pewien konflikt, zwłaszcza, że w tym uczestniczą ludzie, którzy są, byli czynni w życiu publicznym, (...), ale jedno jest dla mnie pewne - nie byłoby Komitetu Obrony Robotników, gdyby nie Antoni Macierewicz i Piotr Naimski, wspierani także przez nas (...). Bez pewnej twardości, determinacji i także szantażu, KOR by nie powstał i to warto w 35. rocznicę powiedzieć po raz któryś, bo to jest prawda, której nie sposób kwestionować i nie sądzę, żeby ona była kwestionowana, ale jest przemilczana. Przy czym nie odmawiam bardzo dużych zasług w działalności KOR-u naszym ówczesnym kolegom, z którymi obecnie jesteśmy mniej lub bardziej czy nawet bardzo skonfliktowani politycznie. Natomiast zasługa, to że do powstania KOR doszło to zasługa tu siedzących dwóch panów. (..) Jest dla kogoś kto orientował się na działalność publiczną jedną z największych możliwych satysfakcji, że jest tam gdzie tworzy się historia".

Antoni Macierewicz odpowiadał także na pytanie dotyczące m.in. Kazimierza Kąkola (od 1974 do 1980 minister-kierownik Urzędu do Spraw Wyznań w rządach Piotra Jaroszewicza) i tego "czy szczytne ideały nie zostały wykorzystane przez grupę, która już wtedy była nominowana na koncesjonowaną opozycję".
Macierewicz opowiedział o porozumieniu ze środowiskiem lewicy laickiej, cytując słowa z książki:
"Wydawało nam się, że dla zbożnego celu można podjąć współpracę z tamtym środowiskiem, nie wahaliśmy się tego robić. Oczywiście dalszy przebieg wydarzeń - a mówię to w roku 2011 - rozstrzygnie, czy zawarte 35 lat temu porozumienie dało Polsce więcej dobrego czy złego. W każdym razie to doświadczenie sprawiło, że w 1989 roku nie mieliśmy żadnych złudzeń: Okrągły Stół jest błędem i nie należało przy nim siadać. Przeciwnie: opcja niepodległościowa musi iść własną drogą".

"Tak, byliśmy świadomi ryzyka - dodał Macierewicz. - Wiedzieliśmy, co to jest dla harcerstwa środowisko Jacka Kuronia, choć w trakcie współpracy ludzie się z sobą zbliżają, ale politycznie nie mieliśmy cienia wątpliwości. Uważaliśmy, że nadszedł czas na działalność jawną. (..) Dla jawnego działania wówczas niezbędne było dotarcie do mediów. Do mediów dotarcie miały tylko albo środowiska Ruchu, ale nie chciały podjąć tej decyzji, albo środowiska lewicy laickiej, które się na to zgodziły. To był pakt bardzo ryzykowny. Nie mam pełnej jasności, jaki jest tego bilans ostateczny. Dopiero na końcu tej drogi będzie można powiedzieć, czy tamto ryzyko się opłacało. Co do tego, że mamy do czynienia z sytuacją infiltracyjną, z sytuacją tworzenia struktur agenturalnych nie mieliśmy wątpliwości. (.) Przynajmniej od momentu, gdy doszło do spotkania z Leszkiem Moczulskim na jego prośbę w jego lokalu konspiracyjnym, który, jak się później okazało, był lokalem konspiracyjnym Służby Bezpieczeństwa - jak wynika z dokumentacji - gdzie zaproponował nam współdziałanie, przekazał memoriał, w którym było jasno powiedziane, że można robić różne rzeczy, ale wyłącznie jeśli nie będziemy się odwoływali do solidarności z państwami Zachodu. Ten "Memoriał", jak oświadczył nam pan Moczulski, dzień wcześniej przekazał Służbie Bezpieczeństwa. Więc karty były otwarte. Nie było wątpliwości, że żyjemy w sytuacji, gdy przeplata się intencja niepodległościowa z intencją agenturalną. Nie byliśmy w tym sensie naiwni. Ostateczne rozstrzygnięcie będzie należało do narodu i to nawet już niedługo, bo 9 października. I potem co 4 lata, każdorazowo, ta droga do niepodległości jest ciągle przed nami do pełnego samostanowienia narodu polskiego. Powtarzam, mimo młodego wieku byliśmy świadomi zagrożeń".

Piotr Naimski opowiadał także o spotkaniu, jakie się odbyło w mieszkaniu Bohdana Cywińskiego na jesieni 1976 roku, z kardynałem Karolem Wojtyłą, w którym (prócz gospodarza) uczestniczyli: Antoni Macierewicz, Piotr Naimski, Jan Józef Lipski i Jacek Kuroń. Otóż Kazimierz Kąkol był człowiekiem, który organizował ubecką obstawę tego spotkania (opisał to kiedyś w wywiadzie). Kamera, jak powiedział, była umieszczona w śmietniku na podwórku.

"Byliśmy świadomi, że nie mamy szans na walkę zbrojną - mówił Antoni Macierewicz. - Ale nie chcieliśmy równocześnie uczestniczyć w kompromisach, układach z władzą komunistyczną, w związku z tym sformułowaliśmy koncepcję stworzenia niezależnych instytucji, niezależnej prasy, niezależnych związków zawodowych, niezależnych partii politycznych, niezależnych uniwersytetów i one w ciągu tych pierwszych 4 lat w swoich zaczątkach powstały. I dały dynamizm, który po wyborze papieża Jana Pawła II, po powstaniu Solidarności zaowocował tym, co stało się po roku 89".

"KOR nie dzielił się na ludzi z harcerstwa i spoza harcerstwa, KOR dzielił się na ludzi, którzy dążyli do niepodległości i tych, którzy do niepodległości nie dążyli. To była główna linia podziału" - zakończył Antoni Macierewicz. - "Wszystkim, którzy uczestniczyli w akcji pomocy, Bóg zapłać.

Spotkanie w Pałacu Staszica było połączone z prezentacją zwiastuna publikacji o Komitecie Obrony Robotników. "Całym życiem pełnić służbę: Nieznana historia KOR" - to 128-stronnicowa książeczka, w opracowaniu Justyny Błażejowskiej, zredagowana przez Hannę Macierewicz, z okładką Jacka Lilpopa, będąca zapisem relacji takich osób, jak: Marek Barański, Bohdan Cywiński, Ludwik Dorn, Wojciech Fałkowski, Marcin Gugulski, Janusz Krupski, Krzysztof Łączyński, Antoni Macierewicz, Małgorzata Naimska, Piotr Naimski, Jan Olszewski, Zofia Romaszewska.

Pełna (pięciokrotnie większa od zwiastuna) książka nakładem wydawnictwa Arcana ukaże się - jak zapewnił Antoni Macierewicz - najpóźniej za pół roku.



Audio:






















Relacja: Margotte.