wtorek, 27 grudnia 2011
Barbara Fedyszak-Radziejowska w Klubie Ronina
O dziennikarzach, ekspertach, politykach. O Prawie i Sprawiedliwości, Platformie Obywatelskiej, o nienawiści i pogardzie, o socjotechnice PO. Również o kontekście powstania artykułu zamieszczonego w Arcanach pół roku temu a który właśnie dziś tryumfalnie przypomina „Wprost”. Czyli Barbara Fedyszak-Radziejowska w Klubie Ronina.
Pełna relacja wideo - część pierwsza
Pełna relacja wideo - część druga
Temat spotkania z Barbarą Fedyszak-Radziejowską brzmiał „Politycy, eksperci, dziennikarze; bez siebie - przegrani, na siebie - skazani”. Prowadzący spotkanie Józef Orzeł pozwolił sobie na małą prowokację, zadając przewrotne pytanie „Jak normalny inteligent, a także intelektualista może jeszcze być z PiS-em”. Pytanie gospodarza było pytaniem odnoszącym się też do tożsamości Klubu Ronina, którego rozszerzeniem była kwestia lojalności względem PiS-u jak też pojęcie „światopoglądu” (rodem z PRL-u).
Jednak swoją wypowiedź Barbara Fedyszak-Radziejowska rozpoczęła od zamieszania medialnego i politycznego które ostatnio rozpętało się wokół artykułu napisanego pół roku temu (jeszcze przed wyborami, w które prelegentka klubu Ronina aktywnie się włączyła).
O kontekście artykułu w Arcanach (czyli o tzw. sprawie "kreta")
Pół roku temu w Arcanach została opublikowana polemika dr Barbary Fedyszak-Radziejowskiej z tekstem Jana Filipa Staniłko który był analizą sytuacji w Prawie i Sprawiedliwości. Tam właśnie, jako fragment tej polemiki, w odniesieniu do słów napisanych przez Staniłkę znalazło się zdanie o „krecie”. Ponad miesiąc temu w wywiadzie wideo, jakiego Fedyszak-Radziejowska udzieliła Joannie Lichockiej dla Gazety Polskiej, zdanie to zostało powtórzone. Jak na newsa, sprawa jest dość zleżała. Co więc sprawiło, że nagle Wprost i inne mainstreamowe media zaczęły się fascynować tą wypowiedzią, w dodatku próbując zgadnąć kogo autorka miała na myśli? Co takiego dzieje się w tej chwili, że ten temat nagle stał się tak nośny?
Na spotkaniu w Klubie Ronina dr Barbara Fedyszak-Radziejowska odniosła się do tej wypowiedzi. Przede wszystkim zacytowała ją w całości, a następnie podała kontekst jej powstania. Zdanie mówiące o „krecie” pojawiło się w numerze Arcan, w którym został opublikowany tekst Fedyszak-Radziejowskiej będący dość ostrą polemiką z analizą sytuacji Prawa i Sprawiedliwości Jana Filipa Staniłki z Instytutu Sobieskiego. Warto zacytować obie wypowiedzi.
W artykule Staniłki „Szkic do strategii Prawa i Sprawiedliwości do 2015 r.” zdanie o Lesiaku brzmi: ” - Przełamanie „kompleksu Lesiaka” – nie w każdej szafie czai się trup, spontaniczne działanie i entuzjazm jest sprzymierzeńcem, a nie wrogiem”.
Fedyszak-Radziejowska w „Dyskretnym uroku młodości...” napisała:
„Post scriptum. Ostatnia uwaga dotyczy złośliwej uwagi J.F. Staniłki o pułkowniku SB i UOP, Janie Lesiaku i trupom w szafach. Po bardzo wnikliwym i wielokrotnym obejrzeniu filmu "Dramat w trzech aktach" (z 2001 roku) jestem przekonana, że nie pozostawiono J. Kaczyńskiego samemu sobie. Sądzę, że miał i nadal ma w swoim otoczeniu dobrze schowanego „kreta”, do którego ma pełne zaufanie. I ta możliwość jest znacznie poważniejszym problemem PiS niż wszystko, o czym pisze J. F. Staniłko.”
Co spowodowało taką reakcję? Jak można obejrzeć na filmie ze spotkania w Klubie Ronina, dr Fedyszak-Radziejowska nie podchodzi tak lekko do tzw. szafy Lesiaka. Przypomniała historię filmu „Dramat w trzech aktach”, w którym Telewizja Polska zawarła daleko idące oskarżenia pod adresem Porozumienia Centrum i braci Kaczyńskich jakoby korzystali oni z pieniędzy FOZZ. Film powstał z rozmachem, a TVP nie szczędziła na niego środków. Brali w nim udział PRL-owscy funkcjonariusze służb specjalnych, nawet ścigany listem gończym. Co najważniejsze film ukazał się przed wyborami i miał na celu dezawuowanie nowej partii Kaczyńskich – Prawa i Sprawiedliwości.
Witold Krasucki i Grzegorz Nawrocki za ten film otrzymali „Hienę roku”, a telewizja chcąc uniknąć procesu przeprosiła braci Kaczyńskich. Co ciekawe pan Nawrocki za obecnych rządów wrócił do TVP, prowadzi program i ma się bardzo dobrze...
W samej sprawie FOZZ, zwanej „matką wszystkich afer” dotychczas ukarano tylko płotki i nic nie wskazuje, by mocodawcy ponieść mieli kiedykolwiek jakąkolwiek odpowiedzialność. Towarzyszyły jej też tajemnicze zgony, a wiele wskazuje że nie przypadkowe. Barbara Fedyszak-Radziejowska obejrzała „Dramat w trzech aktach” wielokrotnie i napisała na jego temat artykuł, który mimo że był wysłany do kilku redakcji nigdzie nie został przyjęty do druku.
Natomiast podczas nieobecności, do mieszkania Barbary Fedyszak-Radziejowskiej miało miejsce włamanie. Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zginęły również pamiątki, a do kociej kuwety powtykano święte obrazki, szkaplerzyk itd., co jest aktem niesłychanym i niecodziennym. Dodatkowo po przesłuchaniu na komisariacie policjant w dziwnych okolicznościach zwrócił uwagę na nazwisko osoby podpisanej na wezwaniu, brzmiało ono „Piotrowski” (polecam obejrzenie filmu ze spotkania).
Analiza „Dramatu w trzech aktach”, ale też osobiste doświadczenia stały za taką odpowiedzią na dość lekceważący tekst Staniłki o szafie Lesiaka.
Odnosząc się do głównego tematu spotkania czyli do kwestii trzech grup zawodowych, czy też trzech ról – dziennikarzy, ekspertów i polityków Fedyszak-Radziejowska określiła jakie jej zdaniem powinny być relacje między nimi, jak powinni zachowywać się eksperci by byli niezależni i mówili politykom co naprawdę myślą, a nie co ci chcą usłyszeć, i jak wzajemnie powinni reagować, gdy polityk, który w przeciwieństwie do eksperta ponosi odpowiedzialność, opinii eksperta nie wykorzystuje. Wypowiedź była poparta doświadczeniem – wielu pracowników IRWiR PAN, o różnych poglądach politycznych, trafiało jako fachowcy w okolice rządu.
Bez dziennikarzy zdaniem prelegentki nie ma polityków, ale też nie ma ekspertów, a to dlatego, że to dziennikarze decydują o tym, kogo zapraszają do mediów, kreują też wizerunek ekspertów.
O władzy i dziennikarzach
Bycie niepokornym i niezależnym w przypadku dziennikarzy, zdaniem prelegentki, to za mało. Ograniczanie się tylko do niezależności i niepokorności sprowadza dziennikarzy do niszy, a nawet przypomina sytuację z PRL-u (choć o kilka „szczebli” lepszą). „Nie niepokorność i niezależność, tylko zbudowanie rywalizujących ze sobą w miarę równoprawnych co najmniej dwu środowisk. Może być trzy, cztery, ale nie więcej.”
„Dlaczego skazani na siebie i przegrani bez siebie? Dlatego, że nie można być niezależnym ekspertem, jeśli nie ma pluralistycznych partii politycznych, bo nie ma żadnych szans na to, by być słuchanym, wykorzystywanym. [...] Nie ma niezależnej nauki w niedemokratycznych państwach, w których elity różnią się uprawiając nauki społeczne i ekonomiczne, debatują ze sobą na seminariach i konferencjach w pełnym przekonaniu, że te różne propozycje i różne rozwiązania są równoprawne.”
O nienawiści i pogardzie
O PiS: „Jaki by ten PiS nie był, to jest on gwarancją demokracji w Polsce. [...] Fakt że ma tyle problemów od tak dawna jest dla mnie dowodem, przez negację, że to w nim tkwi potencjał takiego systemu demokratycznego który mi się marzy.”
Barbara Fedyszak-Radziejowska zacytowała też fragmenty swojego artykułu zamieszczonego w Arcanach w 2001 roku (po klęsce prawicy) i z roku 2005 zamieszczonego po zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości i niepowodzeniu POPiS-u. „Cały tekst jest o tym, że moim zdaniem rządy PiS-u nie przetrwają, że poziom ataku medialnego i elit opiniotwórczych już w 2005 roku jest tak wielki, że to się skończy wyborami, w których wyborcy zrozumieją, że w 2005 roku popełnili kolosalny błąd, że muszą ten błąd naprawić i wybrać tak jak trzeba, zdaniem elit opiniotwórczych, które były niezadowolone z tego wyniku wyborów. Można powiedzieć, że po dwóch latach to się spełniło, ale nie przewidywałam, że może być dalszy ciąg tej sytuacji, taki z jakim mamy w tej chwili do czynienia, w którym naprawdę, to co ja tam napisałam o krecie i to wszystko to są dyrdymałki. Poważny problem polega na tym, że dzisiaj ten team elit opiniotwórczych: politycy, dziennikarze i eksperci świetnie działa w otoczeniu władzy. Działa świetnie, profesjonalnie i poszerza zaplecze tej władzy w szybkim tempie.”
Do prasy prawicowej
Barbara Fedyszak-Radziejowska zwróciła też uwagę na to, że „czytelnik Gazety Wyborczej, Przeglądu, Polityki, Tygodnika Powszechnego, Newsweeka i Wprost jest umiejętnie prowadzony przez dziennikarzy tych czasopism, nie dlatego, że jest jakieś centrum i ktoś tym steruje, ale że jest znakomita pragmatyka władzy, która wszystkim tym redakcjom mówi, że jeżeli w jakimś obszarze będą spójnie, wedle wartości i norm kierować swoich czytelników przyjaźnie do każdej z tych gazet (można jeszcze dodać telewizje i media), to ci czytelnicy będą mieli poczucie siły i poczucie racji. Tyle gazet i wszyscy podobnie piszą. Mamy rację w sensie fundamentalnym, jesteśmy ważniejszą, lepszą częścią tego społeczeństwa. Co się dzieje jeśli chodzi o pisma na prawo od centrum? Tylko my! Nie prowadzi się czytelnika od jednego dziennika do drugiego, do tygodnika w takim poczuciu, że różniąc się (bo jedni to obrońcy życia, drudzy tradycji, inni wolnego rynku i prywatnej własności, inni polityki historycznej), coś nas łączy fundamentalnie, co sprawia, że nie walczymy ze sobą, tylko tworzymy elitę opiniotwórczą na prawo od centrum, w której dziennikarze, eksperci, naukowcy, publicyści, politycy wiedzą, że grają o władzę. Władza to jest zdolność wpływania na zachowania innych. [...] Tę umiejętność zdobywania władzy trzeba robić razem, bo jak każdy robi to dla siebie to się przegrywa. ”
O śp. prezydencie Lechu Kaczyńskim
O śp. Lechu Kaczyńskim: „Ja naprawdę nie napisałam żadnego tekstu, który byłby w jakimkolwiek stopniu włączeniem się w krytyczne opinie o prezydencie Lechu Kaczyńskim, a do dzisiaj mam potworne wyrzuty sumienia jak myśmy mogli pozwolić, i nie chodzi mi już tutaj o Lecha Kaczyńskiego, ale chodzi mi o Polaków, że Polacy wtedy kiedy mieli dobrego prezydenta (moim zdaniem najlepszego, ale nie wszyscy muszą się zgadzać), bez kartoteki, wykształconego, erudytę [..] I myśmy pozwolili [...] Musiał umrzeć, i to tragicznie, żeby nasi rodacy zobaczyli, że mieli niezłego prezydenta. Ja to traktuję jako wyrzut sumienia dla naszych środowisk. ”
O społeczeństwie obywatelskim
„Polakom trzeba mówić wreszcie i nareszcie: ludzie uwierzcie w to, że udało wam się bardzo wiele rzeczy osiągnąć i uwierzcie w siebie”
W Klubie Ronina byli Margotte i Bernard