wtorek, 27 grudnia 2011

Żądamy prawdy - rozmowa z Anitą Czerwińską

Anita Czerwińska podczas Marszu Pamięci

– Zorganizowałaś wiele manifestacji i pikiet w Warszawie, choćby głośną ostatnio w rocznicę sowieckiej agresji na Polskę. Co Cię skłania do tak, co tu dużo kryć, radykalnych działań?

– Odczuwam deficyt demokracji w Polsce, która jest fasadowa, ograniczona w zasadzie do aktów wyborczych raz na kilka lat. W międzyczasie mamy do czynienia z dyktatem jednego środowiska, jednej opcji światopoglądowej i politycznej.

Anita Czerwińska podczas Marszu Pamięci

Z Anitą Czerwińską, szefową promocji i produkcji filmowej "Gazety Polskiej" oraz przewodniczącą warszawskiego klubu "GP", organizatorką Marszów Pamięci, rozmawiają Margotte i Bernard



Blogpress: – Jesteś jedyną komentatorką Blogpressu, która kandyduje do sejmu...

Anita Czerwińska: – Dzięki przyjaźni jesteśmy razem od prapoczątku Blogpressu, jeszcze zanim pojawił się w Sieci. Choć, jak sami wiecie, specjalnie aktywna na portalu nie jestem. Przy moim trybie życia bardziej odpowiada mi Twitter, ale Blogpress przeglądam codziennie.

– No dobrze, zostawmy świat wirtualny, bo Ty spełniasz się przecież w realu. Robiąc relacje z ważnych wydarzeń, widzimy że zorganizowałaś wiele manifestacji i pikiet w Warszawie, choćby głośną ostatnio - w rocznicę sowieckiej napaści na Polskę. Co Cię skłania do tak, co tu dużo kryć, radykalnych działań?

– Odczuwam deficyt demokracji w Polsce, która de facto jest fasadowa, ograniczona w zasadzie do aktów wyborczych raz na kilka lat. W międzyczasie mamy do czynienia z dyktatem praktycznie jednego środowiska, jednej opcji światopoglądowej i politycznej. Środowisko to nie ogranicza się wyłącznie do partii rządzącej, obejmuje również dominujące media i samozwańcze elity. W takim zamkniętym systemie debata publiczna jest bardzo zawężona, nie ma za bardzo możliwości przebicia się z opinią odmienną od narracji przyjętej przez rządzących, których wspierają tzw. mainstreamowe media i dyżurne autorytety. Jeśli coś się przebije, to i tak jest to na ogół albo ignorowane, albo poddane manipulacyjnej obróbce, ośmieszane bądź wyszydzane. Dlatego czasem nie pozostaje nic innego jak wyjść na ulicę z transparentami i głośno zaprotestować przeciw nadużyciom władzy czy niegodziwościom tego całego medialno-politycznego systemu. Na ulicy musimy dopominać się o tak podstawowe rzeczy, jak pamięć i godność dla ofiar katastrofy w Smoleńsku i szacunek dla ich rodzin.

Anita Czerwińska podczas Marszu Pamięci

– Właśnie, to Ty organizujesz na Krakowskim Przedmieściu comiesięczne Marsze Pamięci w hołdzie ofiarom katastrofy smoleńskiej. Wiemy, że spędziłaś wiele godzin, także w nocy, pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim. Jak to się zaczęło?

– Każdy z nas bardzo mocno przeżył tę katastrofę, swoje wypłakał, mimo, że nie zginął nikt z naszych rodzin. Z racji obowiązków pełnionych w "Gazecie Polskiej" poznałam wiele osób, które zginęły w Smoleńsku. Prezydent Lech Kaczyński oraz prezes IPN Janusz Kurtyka byli laureatami honorowych tytułów przyznawanych przez nasze wydawnictwo. Niektórych poznałam bliżej, jak Stefana Melaka, prezesa Komitetu Katyńskiego oraz Czesława Cywińskiego, prezesa Światowego Związku Żołnierzy AK. Bardzo odczuwam stratę tych ludzi, wszystkich którzy zginęli w Smoleńsku, bo to byli przedstawiciele prawdziwej elity Polski.

Dlatego nigdy nie będzie mojej zgody na gaszenie pamięci po Nich oraz na takie postępowanie w sprawie badania przyczyn katastrofy, które skazuje nas na łaskę i niełaskę Rosji. Nie wyobrażam sobie, żeby w jakimkolwiek cywilizowanym i suwerennym kraju rząd mógł postąpić tak, jak uczynił to Donald Tusk, oddając Rosji wszystkie dowody w sprawie katastrofy. W Marszach Pamięci chodzimy od maja 2010 roku i będziemy chodzić nadal, gdyż czujemy taką potrzebę. Pamięci nie da się zgasić tak łatwo, jak robi to straż miejska z postawionymi przez nas zniczami.

– Jak skomentujesz porównanie marszów pamięci do faszystowskich pochodów?

– To cyniczne porównanie dobitnie pokazuje, jak bardzo ułomna jest debata publiczna w Polsce, z jak wielkim deficytem demokracji mamy obecnie do czynienia. No bo jak to inaczej określić, jeśli takie bzdury mogą głosić prominentni członkowie partii rządzącej a największe media im w tym wtórują. Tylko dlatego, że na początku były noszone na marszach pochodnie jako symbol upamiętnienia tych, którzy zginęli, podobnie jak znicze. Takie porównanie to jest całkowite odwrócenie pojęć, bo my dopominamy się o podstawowe prawa, jak pamięć i szacunek dla zmarłych i ich rodzin oraz o suwerenne postępowanie wobec innego kraju. Tymczasem to za przyzwoleniem obecnych władz miasta i kraju agresywnie zachowujący się chuligani szydzili z modlących się ludzi pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim. Więc jeśli kogoś tu można porównywać do faszystów, to Platformę Obywatelską i będący na jej usługach przemysł pogardy, który ma za zadanie wykluczyć z życia publicznego takich jak my, wszelką rzeczywistą opozycją.

Anita Czerwińska podczas Marszu Pamięci

Jak jest naprawdę, każdy może zobaczyć, przychodząc na marsz, albo obejrzeć jedną z wielu relacji znajdujących się na Blogpressie, za które chciałam Wam bardzo podziękować. Niestety, relacje na portalach blogerskich, a nawet w takich mediach jak "Gazeta Polska" czy Telewizji Trwam, nie mają tej siły przebicia co narracje produkowane przez gigantów mainstreamu. I choć ci, którzy sięgają do alternatywnych źródeł informacji wiedzą jaka jest prawda, to wielu ludzi może się tym manipulacjom poddawać. Swoje opinie narzucają ci, którzy dysponują większymi środkami, a nie ci, którzy pokazują prawdę. Zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo trudno tę sytuację zmienić, ale nie wolno się poddawać.

– Pracujesz w "Gazecie Polskiej", w której zajmujesz się m.in. produkcją filmów. To Ty organizowałaś produkcję m.in. "Mgły" - pierwszego polskiego dokumentu o katastrofie w Smoleńsku, a ostatnio "Pogardy", którą można kupić z aktualnym wydaniem tygodnika. Te filmy stały się w pewnym sensie drugim obiegiem, podobnym do tego w PRL, gdy kolportowano niezależne wydawnictwa...

– Filmów, które dzięki "Gazecie Polskiej" trafiły pod strzechy trochę już się uzbierało. Niektóre produkujemy sami, jak wymienione przez Was tytuły, niektóre, jak np. "List z Polski", "Raport z zatopionego miasta" czy "Kibola" kupujemy gotowe. Te filmy dotyczą ważnych dla Polaków spraw, zarówno tych najbardziej aktualnych, jak i tych dotyczących naszej najnowszej historii. Łączy je jedna cecha – nie chcą ich pokazywać polskie telewizje. Co dziwi tym bardziej, że rozchodzą się one w dużych nakładach, a na organizowane przez kluby "GP" projekcje przychodzi mnóstwo osób. Te filmy są niewygodne dla władzy i wspierającego ją środowiska, dlatego musieliśmy stworzyć własny system ich dystrybucji. Dzięki temu, inne spojrzenie na wiele ważnych spraw może trafić do odbiorców.

– Jak wyobrażasz sobie przełożenie tego, co teraz robisz na pracę w sejmie?

– Dla zbiorowości niezwykle ważna jest prawda w życiu publicznym oraz prawo, które organizuje społeczność. Sejm jest dobrym miejscem, aby dążyć do prawdy na wielu polach oraz dopominać się o należne prawa dla tych, którzy z różnych względów są wykluczani. Z wykształcenia jestem prawnikiem i uważam, że ogromne znaczenie ma to, na jakim fundamencie jest tworzone prawo w sejmie. Jeśli chcemy osiągać naprawdę wielkie cele, nie możemy zapominać o własnej historii oraz określającej wielu z nas przynależności do wspólnoty narodowej i religijnej.

– I niech to pozostanie puentą naszej rozmowy. Dziękujemy i trzymamy kciuki za kandydatkę Blogpressu w wyborach.



Anita Czerwińska

Od redakcji: Anita Czerwińska kandyduje do sejmu z ostatniego (24) miejsca na liście PiS w okręgu 20 (okołowarszawskim - powiaty grodziski, legionowski, nowodworski, otwocki, piaseczyński, pruszkowski, warszawski zachodni, wołomiński).