wtorek, 27 grudnia 2011

Jarosław Kaczyński dla Blogpress.pl: Marzę o Polsce z którą będą liczyć się inni

"W trakcie kampanii prezydenckiej miałem nadzieję, że jeżeli wygram, to będę w stanie zakończyć tę wojnę polsko-polską. Jedyną szansą na jej zakończenie jest zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości, bo my nie potrzebujemy tej wojny. Możemy się spierać, możemy być zdecydowani, ale nie musimy prowadzić wojny. To Platforma Obywatelska 6 lat temu sobie wymyśliła, że aby wygrywać, to musi niezwykle agresywnie działać w polityce."



Z Jarosławem Kaczyńskim, prezesem Prawa i Sprawiedliwości rozmawia Janusz Szostak


Od kilku lat pana przeciwnicy twierdzą, że na okazje kolejnych kampanii wyborczych zakłada Pan skórę baranka na sierść wilka.

To jest sprawa mitu. W trakcie kampanii prezydenckiej miałem nadzieję, że jeżeli wygram, to będę w stanie zakończyć tę wojnę polsko-polską. Jedyną szansą na jej zakończenie jest zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości, bo my nie potrzebujemy tej wojny. Nasza socjotechnika polityczna nie zakłada prowadzenia wojny z kimkolwiek. Możemy się spierać, możemy być zdecydowani, ale nie musimy prowadzić wojny. To Platforma Obywatelska 6 lat temu sobie wymyśliła, że aby wygrywać, to musi niezwykle agresywnie działać w polityce. To były rady pani de Barbaro. Oni wtedy tego nawet nie ukrywali i kontynuują to do dziś. Czasem nasilenie jest większe, czasem mniejsze, ale nie zanika.

Pana oponenci starają się wyrobić w społeczeństwie przekonanie, że – podobnie jak w kampanii prezydenckiej - mówi Pan głównie o katastrofie smoleńskiej.

Faktem jest, że w kampanii prezydenckiej, jak i teraz mówię o katastrofie smoleńskiej, ale nie jest to temat główny. Mówimy na mnóstwo innych tematów. Ale ilekroć poruszaliśmy temat katastrofy, to w mediach głoszono, że mówimy tylko o tym. Nas chciano zmusić do tego, żebyśmy w ogóle nie mówili. Katastrofa smoleńska, dla obecnej elity politycznej, to temat bardzo niewygodny, a nawet zabójczy. Przepraszam bardzo, ale ja nie będę ukrywał, że nas to nie interesuje. To jest bardzo ważna sprawa, którą trzeba rozwiązać i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Trudno ode mnie wymagać, od tego który stracił w Smoleńsku Brata i wielu Przyjaciół, abym o tym zapomniał.

Dlaczego nie dojedzie do debaty między Panem a Donaldem Tuskiem?

Debata przede wszystkim wymaga neutralnego miejsca. Nie było takiego miejsca także w 2007 roku. Telewizja, w tamtym czasie, wbrew pozorom i temu co się mówi, nie była po naszej stronie. Ale nie to jest najważniejsze. Ja bym się jeszcze na debatę mógł zdecydować. Ale nie można dyskutować w oparach absurdu. Jeżeli Donald Tusk mówi – nawet w ramach tej nieco złagodzonej kampanii - że my „aresztujemy autostrady”, to o czym mamy rozmawiać? Mamy się przekrzykiwać? To nie ma żadnego sensu. I dlatego do debaty nie dojdzie. Wróci normalne życie publiczne w Polsce, gdzie będzie się rozmawiało o różnicach programowych, a nie na inwektywy, to będziemy rozmawiać. My i Platforma Obywatelska, to partie o radykalnie różnych programach. O tym można dyskutować, o różnicach. Trzeba przedstawiać argumenty, a obecna rzeczywistość daje nam ich bardzo wiele. Cały system - głoszony przez ludzi Platformy Obywatelskiej od przeszło 20 lat - dzisiaj się wali na naszych oczach. To był system szaleństwa, jakiejś potwornej chciwości. Całkowitego oderwania finansów od realnej ekonomii, po prostu to był system zły. Myśmy to dostrzegali od początku, a oni byli jego zatwardziałymi zwolennikami. Dyskutować jesteśmy gotowi, ale na poziomie meritum a nie na zasadzie, że ktoś jest nienormalny, bo uważa, że należy przeprowadzić lustrację.



Prawo i Sprawiedliwość może nie mieć tak zwanej zdolności koalicyjnej. Jest dość prawdopodobne, że po wyborach powstanie koalicja PO, SLD i Ruch Poparcia Palikota. I co wtedy?

Koalicja PO, SLD i Palikota byłaby groźna dla Polski. Niestety jest to możliwe. Mam jednak nadzieję, że może znajdą się jacyś ludzie Platformy Obywatelskiej, którzy nie pójdą już tak nisko, jak koalicja z Palikotem. To jest grubo poniżej Samoobrony. Samoobrona była fatalna, koalicja z nią była dla nas czymś bardzo trudnym. Ale ona wyrastała z pewnego zjawiska społecznego, z pewnej krzywdy, która miała rzeczywiście miejsce na wsi. Coś za tą formacją się realnie kryło. Za Palikotem kryją się pieniądze i próba zorganizowania elementów lumpenproletariackich. Niezależnie od tego, że niektórzy z tych lumpów mogą mieć wyższe wykształcenie, ale to nic nie znaczy.

Zatem nadzieja jest w tym, że część posłów PO się nawróci na dobrą drogę i przyłączy do Prawa i Sprawiedliwości?

To nie chodzi o to, aby oni przyłączyli się do Prawa i Sprawiedliwości i ja nie jestem od nawracania. Chodzi po prostu o to, żeby się nie zgodzili na taką koalicję. Ale to jest tylko takie optymistyczne przypuszczenie. Ja nic na ten temat nie wiem. Ale może dla niektórych będzie to za dużo. W każdym razie taka koalicja będzie niesłychanie groźna dla Polski.

Czy może zatem dojść do koalicji PiS, PSL, PJN, gdyby pozwolił na to wynik wyborczy?

Absolutnie nic nie wskazuje na to, aby PJN miała wejść do parlamentu. Ale bywają niespodzianki. Niestety, dużo większe szanse wydaje się mieć Palikot. PSL jest partią do koalicji skłonną, ale kiedyś Aleksander Smolar powiedział rzecz następującą: „Pawlak nie mógł się zgodzić w 2006 roku na koalicję z PiS, bo by go za to powiesili”. My wtedy chcieliśmy pozbyć się Leppera z rządu. Ta wypowiedź wskazywałaby na to, że Pawlak nie wejdzie w koalicję z partią, która kwestionuje obecny establishment, który naszym zdaniem jest z bardzo nieprawego łoża, ze wszystkimi tego skutkami. Nie wiem, czy pan Pawlak teraz zmieni zdanie. Trzeba też pamiętać o pewnych różnicach. My mamy zupełnie inny stosunek do polskiego interesu narodowego. Takiej umowy gazowej, jaką on podpisał, my byśmy nigdy nie zawarli. Nie możemy nad takimi sprawami przejść do porządku dziennego.

O czym w tych wyborach zadecydują tak naprawdę Polacy?

Polacy będą decydowali jak będą żyć. To jest decyzja, z jednej strony, odnosząca się do sprawności władzy. Polacy zdecydują, czy prowadzić nadal politykę transakcyjną – którą my kwestionujemy. Czyli politykę bez wyższych celów, taką grę między różnymi interesami. Gdzie najmniej istotne są sprawy obywateli. Taką politykę prowadziło SLD, wcześniej Unia Wolności, a teraz PO. My od tego odeszliśmy i to spowodowało taki straszny atak na nas. To jest nieefektywna polityka z punktu widzenia obywateli. Mało i wolno da się zrobić w ramach takiej polityki dla zwykłego obywatela. Począwszy od autostrad a skończywszy na mieszkaniach. Jest też wymiar duchowy. Jest pytanie, czy w Polsce będzie w dalszym ciągu prowadzona ofensywa przeciwko tradycyjnym – jeszcze do niedawna przez wszystkich uznawanym - wartościom, czy jedyny właściwy fundament moralny funkcjonowania naszej wspólnoty ma być rozbity? Żadna wspólnota nie może funkcjonować w oparciu o nihilizm. W Polsce, albo są wartości oparte – w tym czy innym sensie - na przesłaniu Kościoła, to może być bardzo odległe a nawet niezwiązane z osobistą wiarą, albo mamy nihilizm. W Polsce, w szerszej skali – odnoszącej się do milionów - żaden inny system wartości nie funkcjonuje. Albo nihilizm, taki panświnizm, typu Urban, takie sprowadzanie Polaków do poziomu rynsztoku - marzenie Stalina i Hitlera, albo obrona wartości tradycyjnych, chrześcijańskich. Ten wybór jest niesłychanie ważny.

Jaka jest Polska Pana marzeń?

Na to pytanie można odpowiedzieć krótko. Tak jak napisał w swojej ostatniej książce mój Brat, który tam cytuje, co mu powiedział jakiś zachodni polityk na temat Turcji, że to jest poważny kraj. To znaczy taki, z którym trzeba się liczyć. To nie jest kraj dużo silniejszy gospodarczo od Polski. Moje marzenie o Polsce, to jest marzenie o poważnym i silnym kraju, z którym liczą się inni. Marzę o takiej Polsce, w której nie ma polityki transakcyjnej, która jest w stanie rozwiązywać problemy społeczne. Począwszy od tych związanych na przykład z mieszkaniami, polityką rodzinną a skończywszy na autostradach. O takiej Polsce, w której – może nie od razu, bo to jest proces nieco dłuższy - zrównalibyśmy się z tym co na zachód od naszych granic. Ale żeby, po minięciu granicy zachodniej albo też południowej, nie było widać różnic. Abyśmy też jeździli po autostradach, wśród ładnych domów, w tej samej przestrzeni cywilizacyjnej. Takiej Polski chciałbym dożyć.

Dziękuję za rozmowę.

Janusz Szostak jest dziennikarzem i wydawcą, właścicielem wydawnictwa Milenium Media. Powyższy wywiad z Jarosławem Kaczyńskim ukaże się również 4 października w „Expressie Wieczornym”, „Expressie Sochaczewskim” oraz „Expressie Płockim”.



Fot. Piotr Hejke