wtorek, 27 grudnia 2011

Konwencja Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie

W Sali Starzyńskiego w Pałacu Kultury i Nauki odbyła się ostatnia przed wyborami konwencja Prawa i Sprawiedliwości. Wystąpił na niej prezes Jarosław Kaczyński, któremu towarzyszyła prof. Jadwiga Staniszkis. Spotkanie prowadzili: Ilona Klejnowska i Mariusz Kamiński.



Jako pierwsza głos zabrała prof. Jadwiga Staniszkis.

„Kryzys uderzył przede wszystkim w młodzież. Po raz pierwszy na listach i wśród tych, którzy wspierają, znaleźli się także ludzie, którzy byli kiedyś w Kolibrach, byli czy są w Fundacji Republikańskiej i dla których [ważne jest] nie tylko sprawiedliwe państwo, ale wolność oparta na zaufaniu do człowieka. Ten luz, którego brakowało, w tej kampanii jest. I widać to. I prezes poczuł te skrzydła, ale i wyniki pokazują, że naprawdę coś się zmieniło. Po raz pierwszy na listach PiS-u jest tak wielu profesorów i ekspertów. I to są ludzie na ciężkie czasy". „W tych wyborach PiS naprawdę jest inny. Ma jeszcze lepszych kandydatów niż poprzednia. Ma doświadczonych posłów, którzy muszą kontynuować to, co zaczęli dobrego. Ma więcej młodzieży niż poprzednio i to jest młodzież, która wierzy w sprawiedliwe państwo, państwo walczące o miejsce Polski w Europie. Tacy ludzie weszli teraz do PiS-u i to dodało skrzydeł”.



Po przedstawieniu najnowszego spotu PiS, do zgromadzonych w sali uczestników konwencji przemówił entuzjastycznie przez nich przywitany prezes PiS Jarosław Kaczyński.

"Ja tutaj dzisiaj staję przed Wami, aby coś wyjaśnić. Może to się wydać dziwne, ale każdy z Państwa może zadać pytanie, dlaczego za chwilę będziemy oglądali film – film o konferencji „Polska Wielki Projekt”. Nie gromkie przemówienia, ale film dokumentalny. Jest, jak sądzę, moim obowiązkiem powiedzieć kilka słów na ten temat. Odpowiedzieć na pytanie, dlaczego.

Jeśli chcemy na to pytanie odpowiedzieć, to trzeba spojrzeć wstecz, na te dwadzieścia dwa lata. Oczywiście można te lata charakteryzować bardzo różnie. Ale tu chodzi o spojrzenie z wysoka, z wysokiego poziomu abstrakcji. Jeżeli tak patrzymy to możemy dojrzeć wyraźnie w tym czasie takie dwie sfery – sfera zaniechania i sfera wielkiego aktywności.



Sfera zaniechania to przede wszystkim polskie państwo. Zapytajmy się, czy myśmy w tym czasie wybudowali nowe państwo, nowy aparat państwowy, taki zupełnie oderwany od tego, co było wcześniej, od komunizmu. Otóż nie wybudowaliśmy. W wielkiej mierze mamy tutaj do czynienia z kontynuacją. Owszem, są samorządy, niesłychanie cenne, były różne reformy, ale można powiedzieć, że nie uczyniliśmy tutaj tego, co było potrzebne.

Czy podjęliśmy starania o to, by to wszystko, co wiąże się właśnie z państwem, z jego pozycją, z racją stanu, zostało odpowiednio zdefiniowane, przekazane naszym obywatelom, Polakom, by funkcjonowało w praktyce? Też trzeba udzielić odpowiedzi „nie”. Owszem, były pewne cele, słuszne oczywiście – wejdziemy do NATO, wejdziemy do Unii Europejskiej – ale te cele traktowano jako finalne, jako takie momenty, w których wszystko będzie załatwione. To znaczy zamiast powiedzenia sobie: musimy te cele zrealizować, ale później energiczna, aktywna polityka zabiegania o polskie sprawy, mówiono: to właściwie załatwia wszystko. I bezpieczeństwo i rozwój, to wszystko co jest nam potrzebne, i pozycję Polski, status Polski.

Sprawa druga to są kwestie gospodarcze i społeczne. Tutaj ogłoszono, po tych wstępnych, ramowych reformach przeprowadzonych przez Balcerowicza, ogłoszono, że wszystko załatwi rynek. Że wszelkiego rodzaju bardziej zorganizowane, zaplanowane działania właśnie z punktu widzenia państwa, prowadzone przez państwo, są nie tylko niepotrzebne, ale wręcz są szkodliwe. Że one nie będą służyły naszemu rozwojowi, że wszystko załatwi się samo. Że rynek to jest taki automat od załatwiana spraw, taka cudowna maszyna, cudowne urządzenie. I zupełnie zapominano o tym, że wszystkie kraje, które w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci nadrobiły różnice między sobą, swoim poziomem a czołówką światową, a były takie kraje, wszystkie te kraje stosowały politykę zupełnie inną, bardzo czynną, politykę polegającą na realizacji różnego rodzaju przemyślanych programów w różnych dziedzinach życia.

Krótko mówiąc, mieliśmy tutaj zaniechania, a kto mówił inaczej, to twierdzono, że to etatysta, albo że wręcz do socjalizmu chce wrócić. I to była sfera zaniechania.
Ktoś może oczywiście powiedzieć, tu była reforma, tam była reforma, tu była jakaś strategia. Tak, były, niektóre z nich miały ręce i nogi, ale generalnie rzecz biorąc, to wszystko zwykle kończyło się niepowodzeniem, kończyło się w sferze zapowiedzi, fikcji. A tak naprawdę obowiązywała zasada: kto silniejszy, ten lepszy. A kto był silniejszy? Otóż silniejsi byli, ci, którzy wyszli z PRL-u. I to jest chyba najoczywistsze. To była w wielkim skrócie ta sfera zaniechań.



I mieliśmy sferę wielkiej aktywności, która miała bardzo specyficzny charakter. Otóż chodziło to, żeby zmienić świadomość Polaków. Ale nie zmienić na lepszą, silniejszą i bardziej pewną siebie. Nie. Chodziło o to, żeby zmienić na słabszą, mniej pewną siebie albo zupełnie tej pewności siebie pozbawioną. Chodziło o to, żeby rozbić naszą tradycję. Żeby stosować pedagogikę wstydu, żeby zniszczyć to wszystko, co dla kształtowania świadomości narodowej powinna czynić szkoła. Żeby szerokim frontem, który sięgał od literatury, przez teatr, do kultury masowej po prostu świadomość Polaków, świadomość narodu, który dzięki solidarności odzyskał swoje poczucie wartości, podmiotowości, pewności siebie, z powrotem obniżyć. Żebyśmy się po prostu czuli wszystkiemu winni, czuli gorsi.

Ciągle nam to wmawiano i ciągle nam się to wmawia. Jeżeli ktoś spojrzy na ten główny nurt mediów, na kulturę masową, na teatr, na literaturę, na tych, którzy otrzymują nagrody różnego rodzaju i tu w Polsce i za granicą, to w gruncie rzeczy ten kierunek jest zawsze ten sam. I oczywiście zawsze było też tak, że pewne środowiska, pewno ludzie, pewne formacje polityczne się temu przeciwstawiały. Ale nie były zintegrowane, nie tworzyły jakiejś siły. Nie były w stanie stworzyć jakiegoś zwartego projektu dla Polski.

A ten film, który Państwo za chwilę zobaczycie, to jest właśnie film o tym niezwykle ważnym momencie integracji. Integracji już nie politycznej, bo to przeprowadziło Prawo i Sprawiedliwość, tylko integracji w sferach intelektualnych, w sferach specjalistów z różnych dziedzin naszego życia. Tych wszystkich, którzy mogą mieć różne opcje polityczne, niekoniecznie są zwolennikami naszej partii, ale którzy, generalnie rzecz biorąc, myślą tak jak my. Uważają, ze trzeba to wszystko odwrócić, tam gdzie mamy sferę destruktywnej aktywności, trzeba odpowiedzieć na to odbudową naszej narodowej świadomości.

Polacy muszą się poczuć dużym europejskim narodem. Polacy muszą przestać być tacy jak niestety często są dziś, i przyjmują w Londynie najniższe stawki ze wszystkich narodów. Nie dlatego, że mają najniższe kwalifikacje, na pewno należą do tych narodów, które mają najwyższe kwalifikacje, tylko brak im pewności siebie. Tę pewność siebie trzeba odbudowywać. Tu jest potrzebna wielka rekonstrukcja. I kiedy obejrzymy ten film, to wtedy będziemy wiedzieli, że to nie tylko nasz pogląd. To także pogląd wielu wybitnych intelektualistów.

Ale jest potrzebne także coś innego. W tej sferze zaniechania trzeba podjąć działania, trzeba zacząć rozwiązywać różnego rodzaju problemy, które narosły, właśnie dzięki temu zaniechaniu. rozwiązywać. I to są problemy najróżniejsze - od energetyki do sposobu budowania miast. Od sprawy dróg do spraw różnego rodzaju przemysłów. To sprawy polskiej marki, sprawy wielkich polskich firm, bo bez polskich wielkich film nie będzie siły Polski. O tym wszystkim rozmawiano, ale także o wielu innych problemach. O oświacie, o prawie.

I dlaczego o tym mówię? Bo to jest źródło naszej siły, naszej nadziei, naszej wiary.

My często mówimy o rządzie Donalda Tuska, że to jest rząd Donalda „nic nie mogę” Tusk. Otóż ta konferencja, to zjawisko, bo to jest cały ruch społeczny, który istniał już dawniej, ale który rozwinął się szczególnie po tragedii smoleńskiej, to jest odpowiedź na pytanie tych, którzy nam mówią: „Wy tak się chwalicie, a nic nie możecie”. My możemy, możemy. Mamy podstawy.
My możemy i będziemy móc, ale pod jednym jeszcze warunkiem, że wzmożemy jeszcze na te ostatnie dni nasz wysiłek, że będziemy pamiętali o tym, że jeśli nie Prawo i Sprawiedliwość to Janusz Palikot. Razem z Donaldem Tuskiem.


Każdy, kto dzisiaj oddaje głos na Platformę Obywatelską a nie na Prawo i Sprawiedliwość, głosuje w istocie za tym, żeby Palikot rządził Polską.

To jest prawda o naszej obecnej sytuacji. I jeszcze jest jedna prawda. I kieruję to nie do Was, Panie i Panowie, przyjaciele, ale do tych, którzy nas słuchają w tej chwili, w telewizji, w radiu, którzy może później to zobaczą. Otóż nie marnujcie głosu. Nie marnujcie głosów na różne, małe formacje, bo pomożecie w ten sposób „Tusko-Palikotowi”.

Polacy muszą być wielkim, dumnym narodem i dzisiaj stoją przed pytaniem, czy wejść na tą drogę, czy nie. Polacy zasługują na to, żeby być wielkim i dumnym narodem. Polacy zasługują na więcej.

Na zakończenie konwencji uczestnicy obejrzeli film "Polska Wielki Projekt".



















Relacja: Margotte i Bernard.

P.S.
Krótkie migawki i wypowiedzi członków sztabu wyborczego PiS.