wtorek, 27 grudnia 2011
Wieś i rolnictwo a solidarne państwo w praktyce i medialnych narracjach
"Cały ten schemat (który dzisiaj uderza w Prawo i Sprawiedliwość, czy formacje polityczne tego typu), w którym są lepsi wyborcy i gorsi wyborcy, lepsze partie i gorsze partie, został zbudowany u samych podstaw na pogardzie i lekceważeniu tej części Polski, która wiąże się ze wsią.” - powiedziała dr Barbara Fedyszak-Radziejowska w czasie spotkania w Fundacji Republikańskiej.
W Fundacji Republikańskiej gościła dr Barbara Fedyszak-Radziejowska z wykładem pt. „Wieś i rolnictwo a solidarne państwo w praktyce i medialnych narracjach”. Mowa była o współczesnej wsi i jej problemach, o polityce Unii Europejskiej, dopłatach itd, o polskiej wsi na tle wsi innych krajów europejskich. Ale też o historycznych odniesieniach zarówno tych z czasów PRL-u jak i z przekształceń po roku 89, a nawet sytuacji w II RP. A także nieco o PiS, PSL-u, Platformie i polaryzacyjno-dyfuzyjnym modelu Michała Boniego.
Barbara Fedyszak Radziejowska postawiła pytanie: „Co jest w świadomości przedstawicieli polskiej intelektualnej elity przyczyną, że w odróżnieniu od „normalnych” Finów, Norwegów, Szwajcarów, Amerykanów, Brytyjczyków, Francuzów naprawdę traktują tę część polskiego społeczeństwa, która związana jest z rolnictwem, ale także z wsią nierezydencjalną jako taki obszar społeczny i gospodarczy który w procesie modernizacji tak naprawdę powinien zniknąć, który nie wymaga traktowania jak część normalnej wspólnoty.”
Jako przykład zostały podane pogardliwe określenia Cezarego Łazarewicza z artykułu zamieszczonego w Polityce pt. „Chłop w zaniku” z 2008 roku „quasi chłopi to klasa ludzi zbędnych”, „cztery miliony zbędnych chłopów”, „quasi chłop jest wielkim hamulcowym”, „chłopi jako balast”, „chłopi jako tykająca bomba społeczna” „chłopi muszą zniknąć w sensie socjologicznym” „rolnicze niedobitki na wymarciu”. „Jak można tak pisać o ludziach którzy są częścią polskiej wspólnoty?” pyta Fedyszak-Radziejowska
W odpowiedzi na pytania z sali mówiła o KRUS-ie, jego roli i genezie o której się nie pamięta. Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego powstała za czasów premiera Mazowieckiego i wicepremiera Leszka Balcerowicza. Po roku 89 pracę straciło w przemyśle około 600 tysięcy tzw. dwuzawodowców, którzy wrócili na swoje małe gospodarstwa bez prawa do zasiłku, bez żadnej osłony. Jedynym działaniem osłonowym było powołanie KRUS.
Drugim ważnym momentem było przejęcie PGR-ów przez AWRSP. Ponieważ postanowiono nie parcelować tych gospodarstw lecz dzierżawić je w całości pracę niemal z dnia na dzień straciło ponad 300 tys. osób, dla których poza półrocznymi minimalnymi zasiłkami dla bezrobotnych nie było żadnej innej osłony. Nie było chyba innej grupy społecznej w Polsce która poniosłaby tak wielkie koszty.
To w tych okolicznościach mógł pojawić się Andrzej Lepper i Samoobrona, którego obecność stanowiła dodatkową presję na Jarosława Kalinowskiego i Leszka Millera w czasie kluczowych negocjacji akcesyjnych (ponad połowa pieniędzy były to środki dedykowane polskiej wsi). Warto pamiętać jaka była postawa części polskich elit. Doktor Radziejowska przytacza opinię prof. Króla, który pytał dlaczego płatności rolnikom, a nie krawcom czy naukowcom. i prof. Łagowskiego, który pisał o demoralizacji polskiej wsi, która nie zasługuje na płatności, ponieważ je zmarnuje.
Barbara Fedyszak-Radziejowska przytoczyła wypowiedź profesora Leszka Balcerowicza, wówczas wicepremiera, zamieszczoną w „Rzeczpospolitej” w 1999 roku, „płatności bezpośrednie będą pyrrusowym zwycięstwem rolników i klęską dla kraju”. Balcerowicz uznał, że wspólna polityka rolna jest antyrynkową i powinna zostać zlikwidowana.
Patrząc z perspektywy pięcioletniego członkostwa Polski w UE i transferów pieniężnych z Unii do Polski, które w znacznym stopniu są transferami do polskiego rolnictwa warto postawić pytanie, kto wówczas miał rację – Balcerowicz, Król, Łągowski, czy ci, którzy wtedy wybrali Leppera? A trzeba pamiętać też o postawie polskich dziennikarzy, którzy niemal murem stanęli po stronie unijnych negocjatorów.
Zdaniem Barbary Fedyszak-Radziejowskiej żywność powinna być tania ze względów społecznych. „Solidarne państwo to jest takie państwo w którym staramy się ten podstawowy produkt jakim jest żywność zapewnić na takim poziomie cen, żeby ludzie biedni nie musieli upokorzeni stać w kolejce z bonami po darmową żywność.” Przeprowadzona reforma polityki rolnej Unii polegała na tym, że zrezygnowano z ingerencji bezpośrednio w ceny a dotacje dla producentów skierowano bezpośrednio do rolnika, który z nich korzysta i dzięki temu sprzedaje tanio.
I dalej: „Gdy mówię o solidarnym państwie i mówię o polityce, którą w Unii Europejskiej nazywa się polityką „solidarności i spójności” to mam głębokie przekonanie, że wolny rynek jest po to, żeby pomagać wygrywać konkurencję tym lepszym, ale państwo mamy po to, żeby te nadmierne dysproporcje, które się zawsze naturalnie pojawiają, łagodzić i prowadzić politykę, która np. sprawia, że ceny żywności są niskie, a ci biedniejsi, którzy w tym rozwoju nie tak szybko się bogacą, przynajmniej mieli żywność bez upokorzenia jakim jest żebranie czy chodzenie po śmietnikach w mieście. [...] Na wsi bieda jest łatwiejsza do przetrwania, bo jest godna, w towarzystwie ludzi o podobnej zamożności, bo ma się własną żywność i własną ziemię i nikt z domu własnego nie wyrzuci za niepłacenie czynszu. To, że ludzie wolą tam trwać, nawet jeśli mają różne problemy jest racjonalne i ja to rozumiem.”
Na polskiej wsi zachodzą zmiany. Po wstąpieniu do Unii przyspieszył proces powiększania się średniej powierzchni gospodarstwa rolnego. Dziś większość mieszkańców wsi nie ma ziemi i gospodarstw rolnych, powiększa się grupa ludzi, dla których działalność rolnicza jest tylko dodatkowym zajęciem (są emerytami lub należą do ZUS). Przybywa mieszkańców wsi, a jednocześnie zmniejsza się liczba rolników. Ten proces będzie postępował.
Będąc w KRUS-ie rolnicy płacą składki (płacą liniowy podatek rolny) ale przeniesieni do ZUS-u staliby się bezrobotnymi posiadającymi ziemię i 70% z nich nie płaciłaby żadnego podatku ze względu na niskie dochody. KRUS rzadko jest nadużywany przez rolników, a częściej przez np. pisarzy czy dziennikarzy. Połowa gospodarstw rolnych w Polsce nie korzysta z KRUS.
Barbara Fedyszak-Radziejowska skrytykowała model polaryzacyjno-dyfuzyjny rozwoju Polski zaproponowany przez rząd Platformy i ministra Michała Boniego: „Polska 2030 (wizja rozwoju polaryzacyjno-dyfuzyjnego) to taka wizja rozwoju, że każdą złotówkę trzeba zainwestować tylko i wyłącznie tam, gdzie przyniesie ona najszybszy i największy zysk. Czyli – do największych i najbogatszych firm, miast itd. W raporcie jest napisane, że konsekwencją będzie szybsze bogacenie się bogatszych i relatywnie pogłębianie biedy biednych. [...] Upraszczając, w raporcie jest napisane, że wystarczy poczekać, aż bogactwo bogatych w ramach dyfuzji spłynie na biednych i ci biedni po jakiś czasie będą bogatsi”
I dalej: „Berlin zawsze wygra z Lublinem, ale czy to znaczy, że my nasze środki unijne mamy inwestować w Berlinie? Unia Europejska daje Polsce pieniądze w większym wymiarze, bo jesteśmy biedni, a nie dlatego, że tutaj złotówka szybko przyniesie korzyści. I my w Polsce mamy to zamiar zmienić i dawać bogatszym? Przecież to absurd! To łamanie reguł unijnej polityki.”
O stereotypach w polityce„Cały ten schemat (który dzisiaj uderza w Prawo i Sprawiedliwość, czy formacje polityczne tego typu), w którym są lepsi wyborcy i gorsi wyborcy, lepsze partie i gorsze partie, przecież został zbudowany u samych podstaw na pogardzie i lekceważeniu tej części Polski, która wiąże się ze wsią.”
Barbara Fedyszak-Radziejowska przytoczyła też regułę obowiązującą na prawo od centrum, którą nazwała regułą Janusza Korwin-Mikke, w myśl której elementy wspierania państwa są lewicowe, zaś „z definicji prawicowiec musi być przeciwnikiem wspólnej polityki rolnej, płatności bezpośrednich, wspierania wsi i rolnictwa, co jest jedną z najpoważniejszych barier, które paraliżują powstanie normalnej formacji centroprawicowej. Co w Europie stało się z partiami ludowymi? Znalazły się w formacjach prawicowych.”
Zdaniem Fedyszak-Radziejowskiej dylemat PSL-u (który wyszlachetniał w mediach po koalicji z Platformą) polega na tym, że ideowo powinien być z PiS-em, ale przy PiS-ie zniknie, bo będzie zbędny, w związku z tym jest im wygodnie być z Platformą przy której PSL obsługuje elektorat wiejski.
Sporo uwagi pani doktor poświęciła też historii oporu chłopskiego. To PSL Mikołajczyka stawiało opór sowietyzacji – osiemsettysięczna partia, która wygrała wybory i referendum (jak wynika z relacji w tych komisjach w których byli przedstawiciele PSL-u) i która zapłaciła wysoką cenę za swoją postawę (ponad 100 zamordowanych, 2000 aresztowanych w tym ponad 90 kandydatów, drobniejsze represje dotknęły 100 tysięcy ludzi).
Drugim momentem oporu polskiej wsi była walka w obronie ziemi w czasie przymusowej kolektywizacji, która dzięki tej postawie (również wiejskich kobiet które z pieśnią „Serdeczna matko” na ustach blokowały traktorzystów i geodetów) kompletnie się nie udała i została zdmuchnięta po 56 roku.
Relacja Margotte i Bernard