
Spotkanie z posłem Karolem Karskim zbiegło się przypadkowo w czasie z ogłoszeniem raportu komisji Jerzego Millera. Poseł określił go jako raczej zbiór informacji, a nie dokument spełniający funkcję raportu.
Odnosząc się do postulatów Solidarnych 2010 i akcji protestacyjnej powiedział: „Ludzie popierają inicjatywę Solidarnych 2010. Tu gromadzi się Polska, tu gromadzą się ci, którzy są zainteresowani najważniejszymi problemami naszego kraju, którym najwazniejsze sprawy nie sa obojętne”.
Jeśli chodzi o sprawę katastrofy smoleńskiej:
„Jak możemy dokonać jakichkolwiek ustaleń, jeśli w Polsce nie znajdują się podstawowe materiały dowodowe. W Rosji nadal znajduje się wrak samolotu, czarne skrzynki i inne dowody, które powinny dawno znaleźć się w Polsce, które nigdy nie powinny wyjść poza polską jurysdykcję. Bezpośrednio po katastrofie mimo obowiązujących Polskę i Rosję przepisów prawa międzynarodowego postępowanie w zakresie lotniczym oddano całkowicie stronie rosyjskiej.
Polska ma pełną bazę traktatową w stosunkach z Rosją, na którą składa się konwencja chicagowska (o międzynarodowym lotnictwie cywilnym z 1944 roku, do której dołączony jest załącznik 13, mówiący o procedurach badania katastrof lotniczych), wśród tych dokumentów jest porozumienie wojskowe z 1993 roku, ktre reguluje wszelkie kwestie związane z lotami samolotów wojskowych, rosyjskich nad terytorium Polski i polskich nad terytoium Rosji. Zawiera także przepis dotyczący kwestii związanych z wyjaśnianiem przyczyn katastrof samolotów wojskowych. Wreszcie mamy także międzynarodowe prawo zwyczajowe, które reguluje te sprawy, w szczególności stanowi, że wszelkie jednostki wojskowe, okręty wojskowe, samoloty, są częścią państwa wysyłającego, i kiedy znajdą się w sposób zgodny z prawem międzynarodowym na terytorium innego państwa pozostają poza jego jurysdykcją.
Mieliśmy do czynienia z samolotem, który był bez wątpienia samolotem wojskowym, pozostającym w gestii administracji rządowej, siły zbrojne są częścią administracji rządowej, podlegają ministrowi obrony narodowej. Samolot wojskowy wchodzący w skład 36 specjalnego pułku lotnictwa transportowego, którego załogę stanowili oficerowie sił zbrojnych, który wykonywał oficjalny przelot ze zwierzchnikiem sił zbrojnych na pokładzie, któremu towarzyszyli wszyscy najwyżsi dowódcy wojskowi oraz inni członkowie delegacji.
Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której powinno mieć zastosowanie porozumienie wojskowe z 1993 roku.
Art. 11 ust. 3 tego porozumienia mówi: „Wyjaśnianie incydentów lotniczych, awarii i katastrof spowodowanych przez polskie statki powietrzne w przestrzeni powietrznej Federacji Rosyjskiej lub rosyjskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej RP prowadzone będzie wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie”. Wspólnie, czyli działając łącznie, nie jedna strona przy obserwacji drugiej strony, tylko działając wspólnie. Ust. 4 artykułu 11 mówi, iż „Jednocześnie strony zapewnią dostęp do niezbędnych dokumentów z zachowaniem obowiązujących zasad ochrony tajemnicy państwowej”. Nie jest więc prawdą stwierdzenie, że w ramach tego postępowania nie udostępnia się dokumentów stanowiących tajemnicę państwową, lecz czyni się to z zachowaniem przepisów regulujących korzystanie z tych dokumentów, istnieje obowiązek ich udostępnienia. Między Polską a Rosją została zawarta umowa o ochronie i wymianie informacji niejawnych, na bazie tej umowy odbywałyby się takie procedury”.
Na uwagę odnośnie wiedzy premiera o porozumieniu z 1993 roku i przyjęciu jako sposobu procedowania konwencji chicagowskiej, Karol Karski odparł: „Nie mam głębokiego przekonania co do wiedzy pana premiera w różnych aspektach. Jest to błąd, grzech pierworodny tego postępowania. Przyjęcie procedury konwencji chicagowskiej, a w zasadzie załącznika 13 do konwencji bez samej konwencji, spowodowało przekazanie prowadzenia całości postępowania stronie rosyjskiej. (..) Załącznik 13 konwencji chicagowskiej, aczkolwiek bardzo rozbudowany, generalnie określa relacje między osobą akredytowaną a podmiotem badającym, jednocześnie określa szereg technicznych kwestii, które nie mają zasadniczego znaczenia dla samego postępowania. Clue tych kompetencji jest w konwencji wojskowej zawartych w słowie „wspólnie”. Cała treść aneksu 13 jest bezprzedmiotowa wtedy, kiedy te procedury odbywają się wspólnie. Sama konwencja chicagowska (w art. 3) wyłącza swoje stosowanie do badania takich katastrof, stwierdza, że nie ma ona zastosowania do samolotów lotnictwa państwowego, do których zalicza również wojskowe statki powietrzne”.
„Państwo polskie - któryś z organów państwa polskiego, żaden się nie chce przyznać jaki, aczkolwiek wszyscy twierdzą, że ktoś wyraził zgodę i jesteśmy związani tymi regulacjami, żeby uchylić konwencję wojskową z 1993 roku zawartą w formie pisemnej i stosować, nawet nie konwencję chicagowską, ale przepisy analogiczne do jej treści.
Premier Tusk zapewniał, że konwencja chicagowska dlatego jest taka dobra, bo można się potem odwołać od raportu strony rosyjskiej. (..) Potem okazało się, że nie ma tutaj żadnego odwołania się, ponieważ stosuje się wyłącznie procedury załącznika 13. Sama konwencja nie ma zastosowania, mimo że premier nas wcześniej zapewniał, że ma zastosowanie”.
„Dysponentem dowodów jest strona rosyjska. (..) Strona polska nie wystąpiła o ich przekazanie. Przez długi czas byliśmy petentem, a dziś nawet mniej niż petentem” – dodał poseł. – „Zaszły nieodwracalne skutki prawne. (..) Oficjalnym dokumentem prawno-międzynarodowym jest obecnie raport komisji pani Anodiny. To co dziś ogłoszono [raport komisji Jerzego Millera] ma charakter poboczny”.
„Do 14 kwietnia 2010 roku procedury toczyły się według przepisów wojskowych, według porozumienia z 1993 roku. To potwierdził m.in. minister Bogdan Klich, który stwierdził, że do 14 kwietnia rosyjska komisja wojskowa była tam na miejscu i współpracowała ze stroną polską. I dopiero 14 kwietnia nastąpiło wycofanie się władz wojskowych rosyjskich i w to miejsce weszła komisja pani Anodiny. Siłą rozpędu najpierw władze rosyjskie same miały świadomość, jakie przepisy powinny być stosowane, a następnie poszły dalsze dyrektywy, że należy odsunąć stronę polską od tego postępowania w charakterze współprowadzącego i oprzeć się na MAK-u”.
Poseł Karski powiedział kilka słów o MAK-u, który powstał w 1991 roku, kiedy rozpadał się Związek Radziecki. Grupa pracowników ministerstwa lotnictwa cywilnego ZSRR napisała porozumienie, przedłożone następnie radzie szefów państw WNP do podpisu. MAK został utworzony jako organ międzypaństwowy, ale jest to instytucja łącząca w sobie kompetencje trzech instytucji ZSRR - ministerstwa lotnictwa cywilnego, komisji badania wypadków lotniczych, i komisji ds. standaryzacji ruchu lotniczego. Wszystko połączono w jedno i od tej pory MAK jest instytucją, która wydaje certyfikaty sprawności lotnisk, sprawności samolotu, bada przyczyny wypadków lotniczych, czyli generalnie sprawdza czy lotnisko, które MAK zatwierdził do eksploatacji, było sprawne czy niesprawne, bada czy samolot, który MAK dopuścił do eksploatacji, był sprawny czy niesprawny”.
„Jest to instytucja zakorzeniona głęboko w oligarchicznym systemie rosyjskim. Syn pani Anodiny jest właścicielem jednej z największych linii lotniczych, którą dopuszcza do lotu sam MAK. Jest to instytucja, której wykonanie kompetencji w zakresie badania tego wypadku lotniczego powierzył rząd Federacji Rosyjskiej. (..) MAK jest organem branżowym państw WNP (..), ale nie podlega żadnemu organowi państw WNP. Jest sprywatyzowanym kawałkiem państwa radzieckiego".
"To nie jest tak, że polski rząd, polski premier może samodzielnie zawrzeć każdą umowę międzynarodową - wyjaśnił poseł Karski. - czy też uchylić się od stosowania jakiejkolwiek umowy międzynarodowej. Artykuł 89 ust. 1 polskiej Konstytucji mówi, że do określonych kategorii spraw rząd nie może samodzielnie zwolnić się z umowy czy związać się umową, bez zgody wyrażonej w formie ustawy czyli bez zgody sejmu, senatu i podpisania przez prezydenta. Wtedy dopiero następuje ratyfikacja. (..) Tam jest kilka kategorii i przesłanek, kiedy musi się dokonać ta duża ratyfikacja. (...) W Polsce badanie wypadków lotniczych jest regulowane ustawą Prawo lotnicze, w związku z tym, aby zawrzeć umowę w tym zakresie, nawet ustną, to należało przeprowadzić pełną procedurę ratyfikacyjną. Takiej procedury nie przeprowadzono, projekt ustawy nie wpłynął".
Odnosząc się do zawierania umów, poseł Karski powiedział:
„Są trzy organy państwa upoważnione z mocy samego prawa międzynarodowego, do reprezentowania państwa bez konieczności posiadania szczególnych pełnomocnictw.
Są to: Głowa państwa (prezydent), szef rządu czyli premier oraz minister spraw zagranicznych. Jeśli któraś z tych osób do czegoś zobowiąże się w imieniu państwa, to tworzy zobowiązanie, tworzy przepisy prawa międzynarodowego. (..) Nawet ustne oświadczenie rodzi obowiązki po stronie takiego państwa. Co nie znaczy, że te kwestie nie są regulowane w prawie krajowym. W Polsce mamy do czynienia z deliktem konstytucyjnym, z naruszeniem konstytucji. (...) Nikt do tej pory nie widział, jaka jest treść uzgodnień. Wielokrotnie zwracaliśmy się do pana premiera, by udostępnił te informacje. Mam wrażenie, że on sam nie wie, na co się zgodził. On się po prostu zgodził na to, co chcieli Rosjanie. A on nawet nie wiedział, czego chcieli Rosjanie, w związku z tym, gdy oni modyfikują swoje stanowisko, on je również modyfikuje. Na początku Donald Tusk mówił, że będzie stosowana konwencja chicagowska, potem okazało się, że tylko sam załącznik 13, czyli nie ma żadnych procedur odwoławczych. Potem okazało się, że nie ma zastosowania załącznik 13, tylko przepisy odzwierciedlające treść załącznika 13, ponieważ samego załącznika nie daje się stosować, bo stronami konwencji chicagowskiej jest ponad 190 państw, Polska i Rosja nie są władne zmieniać treści tej umowy międzynarodowej samodzielnie. Mogą sobie zawrzeć najwyżej umowę odzwierciedlającą jej treść, obowiązującą wyłącznie w relacjach między tymi państwami”.
„Rząd polski zachowuje się tak, jakby nie był zainteresowany wyjaśnieniem wszystkich okoliczności tej tragedii (podobnie zachowuje się rząd rosyjski). Nie zwrócił się o pomoc, ani do organów EU, nie zwrócił się o pomoc do NATO, nie zwracał się do państw sojuszniczych. Tu chce się sprowadzić całą sprawę do drobnego incydentu. A tu trzeba pamiętać, zginął prezydent RP, wybrany przez cały naród. Zginęło 95 ludzi. Generałowie, szef Sztabu Generalnego, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych, dowódca Dowództwa Operacyjnego, który kieruje wszystkimi działaniami wojskowymi w Polsce i za granicą, ministrowie w kancelarii Prezydenta, wiceministrowie rządu Donalda Tuska, posłowie, senatorowie, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, były prezydent RP na uchodźstwie”.
„Dziś [na konferencji prasowej premier Donald Tusk] był zapytany, czy zapoznał się z jakimiś opiniami prawnymi, zaciągając zobowiązania, a on powiedział, że nie jechał tam spierać się z Rosjanami. On jechał po to, żeby tam być. Przyjechał, objął się [z Putinem] i wyjechał. Nie podszedł nawet do ciała prezydenta RP, które leżało 100 metrów od miejsca, w którym były te koła sterczące do góry znane z migawek filmowych”.
Karol Karski przypomniał zachowanie premiera Tuska, który wyprzedził autobus wiozący brata prezydenta, Jarosława Kaczyńskiego, żeby być pierwszy na miejscu katastrofy.
Odnosząc się do dymisji Bogdana Klicha, Karol Karski powiedział:
„Mamy do czynienia z sytuacją, w której Donald Tusk próbuje ukierunkować odpowiedzialność na ministra Klicha. Nie da się utrzymać sytuacji, w której nikt nie odpowiada za tę tragedię. Została znaleziona osoba, która oczywiście ponosi odpowiedzialność polityczną za tę katastrofę – za śmierć Prezydenta RP, całej generalicji, wszystkich 96 osób, które znajdowały się w tym samolocie. Pozostaje pytanie, pod czyim kierownictwem pracował minister Klich? Kto psychiatrze powierzył kierowanie polską armią? Kto pozwolił zredukować stan polskiej armii do wielkości, w którym mieści się ona na jednym stadionie piłkarskim? Kto zgodził się na to, że on nie wypełniał rekomendacji związanych z bezpieczeństwem lotnictwa?”.
Dodał także, że komisja badająca tę katastrofę została utworzona z naruszeniem ustawy "Prawo lotnicze", przewodniczącym jej jest Jerzy Miller, osoba nadzorująca bezpośrednio BOR. To sędzia we własnej sprawie. Na lotnisku w Smoleńsku nie było żadnego funkcjonariusza BOR. Generał Janicki w tej sprawie kłamał, próbował wprowadzać w błąd. Był jedynie były BOR-owiec, który zdał swoją odznakę służbową - kierowca ambasadora Bahra.
Poseł opowiedział przy tym, co mówili BOR-owcy, którzy w chwili katastrofy byli na cmentarzu w Katyniu, a później pilnowali ciała prezydenta - rosyjski minister Szojgu starał się ich wyprosić z tego miejsca. Tymczasem Janicki dał generalskie słowo honoru posłowi Karskiemu, że taka sytuacja nie miała miejsca. Komu wierzyć? Czy człowiekowi, który mówił, że BOR był obecny na lotnisku w czasie katastrofy, a prawda była inna? Czy dwóm funkcjonariuszom, którzy pilnowali ciała prezydenta?
Poseł Karol Karski odpowiadał także na pytania uczestników tego spotkania.






Relacja: Margotte.